Tym razem już mi się wydawało, że stan warzyw w mojej lodówce jest na tyle pusty, że nie ugotuję nic, kiedy udało mi się wpaść na fajny pomysł. Przypomniałam sobie, że przecież w zamrażalniku mam sporo zamrożonej w sezonie organicznej papryki, z którą warto coś zrobić.
W stosunku do wieloskładnikowych zup, które zazwyczaj robię, a które wymagają jakiegoś doświadczenia i przede wszystkim dzikich eksperymentów w łączeniu smaków, ta zupa, czy raczej zupo-krem jest naprawdę prosty do zrobienia. Ma też bardzo wyrazisty, pikantny smak, przez co na pewno będzie łatwiejsza w odbiorze dla osób, które jadają tradycyjnie i potrzebują silniejszych bodźców.
Składniki co prawda trzeba kupić specjalnie, za to można się po nie wybrać raz, by potem naprawdę długo trzymać je w zapasie. Takie rzeczy jak amarantus warto kupić przy okazji wyprawy do organicznego sklepu i mieć pod ręką, jako świetny wypełniacz i zagęszczacz zup, o wiele zresztą wartościowszy od każdej mąki czy śmietany. Suszone jagody czy chrzan można łatwo samemu przygotować w piekarniku, na kaloryferze czy na słonku, albo kupić w sklepie zielarskim. Warto też kupić zapas suszonych moreli, bo dodają uroku każdej zupie. Postarajcie się jednak znaleźć te w ciemnym kolorze, nie konserwowane na żółto. Wszystkie owoce schną na brązowo, unikajcie więc kolorowych, barwionych produktów.
Wracając do gotowania. Ktoś mnie ostatnio zapytał, jaką ilość wody leję do garnka. Zwykle nie podaję ilości wody, bo wszytko zależy od garnka, jakiego się użyje. Zazwyczaj używam średniego garnka stalowego z najpopularniejszej serii z IKEI – ten z zespawanymi stalowymi uszami i ciężkim dnem, objętość 5L. Bardzo sobie te garnki cenię. Pracowałam na nich też w knajpie – jak na domowe, nieprofesjonalne wyposażenie w tej klasie cenowej są godne polecenia.
Tak więc do garnka pięciolitrowego wlewam między 1,5 a 2,5 litry wody i w razie konieczności dolewam. Nie da się odlać, więc lepiej zacząć od mniej niż więcej. Konieczność dolania zachodzi wtedy, gdy wody w gęstej zupie jest wyraźnie mało. Ilość wody uzależniona jest od tego, co znajduje się w środku – jeśli same warzywa, to wody jest mniej, jeśli kasze i nienamoczone soczewiczki, które pęcznieją to odpowiednio więcej. Moje zupy zawsze są bardzo gęste, bo jestem wyjątkowo leniwa i staram się nie musieć gotować drugich dań.
Zasada komponowania jest zawsze jedna – posiłki nie mogą zawierać nic, co ludziom szkodzi na zdrowie (nabiał, mięsa, tłuszcze w czystej postaci, w tym oliwy i oleje, produkty rafinowane i wysokoprzetworzone, sztuczne dodatki – osobiście unikam też pestycydów i pszenicy), oraz powinny zawierać komplet składników roślinnych, koniecznych do właściwego odżywienia się.
Jedząc standardową nieurozmaiconą warzywami dietę zachodnią, złożoną z mięsa, oliwy, serów i białej mąki, jesteśmy wybitnie niedożywieni, skąd biorą się rozmaite choroby cywilizacyjne – onkologiczne, kardiologiczne, reumatologiczne, diabetyczne i immunologiczne. Plus oczywiście otyłość, słabość, brak siły i koncentracji.
Jeśli chcemy być dobrze odżywieni, nie pakujmy się białkiem, zwłaszcza tym idącym w parze z bardzo wysoką zawartością tłuszczu, czyli zwierzęcym, a zwyczajnie wybierajmy produkty bogate w mikroelementy, witaminy i FITOZWIĄZKI.
Fitozwiązki to stosunkowo nowa grupa składników odżywczych, których znaczenie odkrywa się dopiero ostatnio. W uproszczeniu nazywam to chemią organiczną, czyli różnymi związkami organicznymi, które budują nasze tkanki i komórki. Fitozwiązki w dużych ilościach są obecne w zasadzie wyłącznie w roślinach. Obecnie naukowcy wyróżnili kilkanaście tysięcy rozmaitych fitozwiązków, z których każdy ma niepowtarzalne – choć wciąż dla nas niezbadane – właściwości. Każda roślina ma swój unikalny skład chemiczny, który zjadając, wchłaniamy i wykorzystujemy do odbudowy i regeneracji ciała. W standardowej diecie trafiają one do nas pośrednio przez to, co zwierzęta żywiące się roślinami zmagazynowały w swoich mięśniach.
Jeśli sam chcesz zacząć magazynować odpowiedni budulec – skróć łańcuch pokarmowy, unikając “pośrednika handlowego” i sięgnij do źródła, czyli do samej rośliny.
Jeśli przetniesz skórę, ona się zrośnie. Złamiesz kość też się zrośnie. Uszkodzisz mięsień serca lub kawałek żyły, albo wyrośnie ci guz w miejscu braku odpowiedniego zdrowego budulca – dostarcz sobie składników odżywczych, które odbudują chorą tkankę. Wszystkie choroby serca są całkowicie odwracalne *1. Cukrzyca typu 2 jest całkowicie odwracalna *2. Większość nowotworów cywilizacyjnych we wczesnym stadium jest całkowicie odwracalna, a właściwe, urozmaicone odżywianie roślinne zapobiega ich nawrotom *3. zmiany reumatologiczne i zwyrodnieniowe też są odwracalne. Otyłość sama ustępuje, bo zdrowy człowiek to szczupły człowiek *4.
Naprawdę nie musimy czuć się źle. naprawdę nie musimy chorować. naprawdę nie musimy cierpieć i umierać!
A teraz do meritum, czyli przepis.
- do połowy pięciolitrowego garnka wlewam wodę i nastawiam. bez czekania aż woda zawrze, wrzucam:
- 100 gr amarantusa (nie płuczcie, bo ziarno jest tak drobne, że spłynie przez sito),
- 200 gr zielonej soczewicy (przepłukać przedtem),
- sporą garść suszonych grzybów (pasują podgrzybki),
- mała garść suszonych borówek (można pominąć, bądź zastąpić innymi suszonymi jagodami lub owocami),
- łyżka suszonej aronii (j.w.),
- ok. 10 cm suszonego korzenia chrzanu (po prostu korzeń chrzanu zostawiony do wyschnięcia),
- 2 skrojone drobno daktyle.
- gotuję około 30 minut, w międzyczasie przygotowując resztę składników. po tym czasie dorzucam:
- 1/2 posiekanego wg uznania pora,
- 1 cebulę,
- 1/6 białej kapusty,
- 5 orzechów włoskich
- dodać małą łyżeczkę nierafinowanej soli, gotować ok. 10 minut,
- dodać zeszkloną wg poniższego przepisu paprykę, doprowadzić do wrzenia i wyłączyć.
Uwag: biała sól jest znacznie bardziej słona, dać na koniuszku łyżeczki, a najlepiej wcale, ze względu na jej wysoką szkodliwość.
- na sporą patelnię wrzucamy pół kilograma pokrojonej w ćwiartki czerwonej papryki,
- podlewamy odrobiną wody,
- dodajemy dowolnie pokrojoną cebulę,
- ok 1 cm. papryczki chilli lub innej ostrej, albo odrobinę chilli w proszku,
- 1 łyżeczkę oregano,
- całość zalewamy gruzińskim lub ormiańskim sosem z granatów narsharab. chodzi o smak słodki i kwaśny, można użyć zamiennika, ale granaty naprawdę nadają tu charakteru,
- oraz ok 50ml dobrego białego wina. ja użyłam szczepu rivaner od uibela.
- dusimy z 20 minut pod przykryciem, a potem do odparowania.
- blendujemy na gładki krem. do blendowania dodać wody z zupy.
- połączyć z zupą, doprowadzić do wrzenia.
Koniec. Smacznego i powodzenia w eksperymentach!
1. Caldwell Esselstyn, Chroń i lecz swoje serce; 2. Neal Barnard, Cukrzyca (wystąpienie w TedX) oraz książka po angielsku Cukrzyca; 3. T. Colin Campbell, Nowoczesne zasady odżywiania; 4. Joel Fuhrman, Jeść aby żyć.