Dokładnie rok temu, 12 listopada ostatecznie zamknęłam Ekobistro Papuamu.
Z perspektywy tego roku mogę powiedzieć, że w swoim życiu zrobiłam dwie bardzo dobre rzeczy – otwarłam Papuamu i je zamknęłam.
Nie wyobrażam sobie mojego aktualnego funkcjonowania bez Papuamu i doświadczenia, które tam uzyskałam, bez tego, w czym się sama przed sobą sprawdziłam, ale też nie wyobrażam sobie ciągnięcia go na zasadach, na których je otwierałam. Popełniłam tak wiele błędów taktycznych, że trudno sobie wyobrazić więcej. Jestem bardzo wdzięczna za to doświadczenie i jeszcze bardziej za ludzi, których udało mi się przy tej okazji spotkać, za nowych przyjaciół i za to, czym mnie obdarzyli. Jestem wdzięczna za wszystko, co udało mi się poznać i zrozumieć, a co jeszcze długo będzie się we mnie układało, stale procentując.
Jednego możecie być pewni – wszystko, co kiedykolwiek powstało w Papuamu, powstało z miłości do pożywienia i z szacunku do was.
To było dobre, pozytywne, energetyczne jedzenie, stworzone z bardzo wysokich jakościowo, organicznych produktów, nawet jeśli nie zawsze dopracowane i czasem zbyt eksperymentalne lub bezkompromisowe. Życzę wam i sobie, by już niedługo powstało coś, co choć w przybliżeniu karmiłoby w podobny sposób. Bardzo chciałabym jadać w takim Papuamu, bez chodzenia w restauracjach na kompromisy…
Dziś, tak dla pokrzepienia, parę rocznicowych wspominków jedzeniowych. Nigdy nie starczało mi czasu na łapanie najfajniejszych sytuacji i dań i z tych prawie dwóch lat nie mam wielu zdjęć. Jeśli jakieś macie – przysyłajcie proszę.

z przepisów świętej Hildegardy, prawie biszkopt ze skórką cytrynową z malinami na pełnoziarnistej mące orkiszowej

genialne zdrowe mufiny bez mąki, tłuszczu (z orzechami), jajek i sera… mocno owocowe, świetnie zrównoważone i przyjemnie słodkie

cudne chlebki z przepisu norweskiego pisarza Tor Eysteina Overasa… razowe mąki pszenna i żytnia (albo orkiszowa i owsiana), płatki owsiane, siemię i drożdże.

placki! schodziły w ilościach hurtowych. warzywne na mące z cieciorki,smażone na nierafinowanej bio oliwie słonecznikowej. podawane z duszoną marchewką i pietruszką w sosie gryczanym

umm, moja ulubiona soczewica Dupuy w ziołach, czarny ryż z sezamem i fasolka zielona. do każdej soczewicy miałam inny zestaw ziół…

pomidory od Grombowej, nie pamiętam do czego, pewnie do soi 🙂 w kuchni Papu zawsze było takie przyjazne miękkie światło słoneczne, że chciało się pracować

tortilla – mieliśmy dwa rodzaje pszenne z ekokomuny spod Jordanowa i kukurydziane od Marty z Molino, obie ręcznie robione

przepraszam, ale kawy to zawsze mieliśmy dobre, a z czasem stawały się już tylko lepsze… (zdjęcie Aga Wojtuń)
1 komentarz
To może jakiś przepisik, bo co nam po fajnych zdjęciach, skoro nigdzie nie można już takiego jedzonka zjeść!!! 🙂