Co właściwie oznacza być eko, jeść eko?

written by Renata Rusnak 8 maja 2015

Moda się na eko zrobiła. Skoczyć rano na Targ Pietruszkowy po jakąś niestandardową zieleninę, zjeść na obiad talerz sałaty i na mieście burgera nie z McDonalda, założyć sportowe buty, zawiesić na ramię torbę bawełnianą wielokrotnego użytku i wsiąść na rower. Aha, no i jeszcze koniecznie wiedzieć co to cydr i pić regionalne piwa, a mięso jadać tylko lokalne i najlepiej wymiennie z lokalną wersją Pstrąga Ojcowskiego…

Wielu się ostatnio pojawiło ekspertów od ekostylu i ogólnie eko jest bardzo dobrze widziane towarzysko. Jak jesteś eko, to masz 8 punktów lansu za free. A jak jeszcze wiesz, co to są sery od Wańczyków czy byłeś w Koziarni Lorków, lub umiesz odróżnić niepijalne wino od pijalnego, to już w ogóle jesteś ósmy cud świata. Przy czym dla lansu pamiętaj, żeby koniecznie powiedzieć, że każde ekologiczne wino jest jednak niepijalne. To w sumie tak samo nieistotne, jak to, że przez lata oficjalnie napieprzałeś się z ekologii, bo to ściema.

Ale to nie z powodu powyższego ktoś jest albo nie jest ekologicznie świadomy. Świadomość ekologiczna, czyli bycie eko, jedzenie eko zaczyna się tam, gdzie kończy się myślenie o sobie. Ekologia to jest przede wszystkim troska o otaczający nas świat, o planetę, o Matkę Naturę, też o równowagę biologiczną i międzygatunkową. O to, żebyśmy w ogóle przetrwali jako gatunek.

Ekologia to jest postrzeganie siebie jako cząstki, bardzo niewielkiej cząstki większej całości.

Kiedy codziennie spoglądając w niebo na słońce, chmury, na drzewa, na ptaki uwijające się za oknami, na sąsiadów i przechodniów, przypominam sobie, że jestem częścią tej całości, odczuwam dwie rzeczy. Po pierwsze wiem, że gdziekolwiek się nie znajdę na Ziemi, wszędzie będę do niej przynależeć, wszędzie będzie mój dom. Po drugie, że cholernie mi zależy, żeby ten dom był jak najczystszy, jak najpiękniejszy i jak najspokojniejszy, harmonijny.

Dlatego jestem eko.

Dlatego naprawdę nigdy nie marnuję wody. Zmniejszam strumień, zakręcam kiedy mogę, podlewam kwiatki wodą spod płukania papierowych filtrów do kawy. Zawsze wyłączam prąd i światło, jeśli ich nie potrzebuję. Jeżdżę transportem publicznym, albo chodzę na nogach. Świadomie robię zakupy i nie kupuję rzeczy, których nie potrzebuję. Recyklinguję co się da i zużywam sprzęty i ubrania dopóki jestem w stanie. Nie wymieniam tego, co sprawne tylko dlatego, że wszedł nowy model i zawsze staram się pamiętać o tych, którzy w gorszej części świata w półniewoli i niegodnych ludzi warunkach pracują w kopalniach przy wydobyciu metali szlachetnych, używanych w elektronice.

Nie produkuję zbędnych śmieci, nie kupuję śmieci, nie wyrzucam śmieci, gdzie popadnie. Czasem niosę ze sobą swoje opakowania z miasta czy z podróży do domu, jeśli po drodze nie było ich gdzie wyrzucić. Nigdy niczego nie wyrzucam na ulicę, do rowu, w lesie, chyba że ogryzek. Segreguję i kompostuję.

Nigdy nie marnuję żywności. Ręka by mi uschła przy świadomości tego, ilu ludzi codziennie umiera z głodu i tego, ile jadalnej żywności trafia na śmietniska. Nie jem mięsa z konwencjonalnych potężnych hodowli, bo one wyniszczają planetę jak mało co. Nie jem mięsa tych zwierząt, bo są okrutnie traktowane i nie zasługują na taki los. Nie jem tego mięsa również dlatego, że pod hodowle wycina się pradawne dżungle i lasy, które dla nas oddychają. Ani dlatego, że zwierzęta w tych hodowlach karmione są paszami z soi i kukurydzy modyfikowanej, które wyniszczają opryskami glebę.

Gleba jest kluczowa dla uprawy roślin, dla tego, żebyśmy w ogóle byli w stanie funkcjonować. Pola przez dziesięciolecia spryskiwane Roundapem nie tylko wydają rakotwórcze dla naszego zdrowia plony – one po prostu pustynnieją. Dlatego nie jem warzyw ani owoców opryskiwanych pestycydami. Gleba żyje, składa się z miliarda mikroogranizmów, które wpływają na skład chemiczny, a więc i odżywczy roślin, oraz na ich smak i wartości. Martwa gleba to glina i piasek. Nie chcę tego dla mojego syna, ani dla waszych dzieci.

Nie wspieram przemysłu spożywczego, który odciął nas od mądrości Matki Natury i wszystko zamknął w szkodliwej dla całego życia na Ziemi fabryce. Staram się nie kupować niczego, jeśli nie muszę w najgorszych dla środowiska firmach i bojkotuję je. Nie ulegam ich ogłupiającym reklamom.

Nie niszczę, nie zabijam, nie brudzę. Wspieram tych, którzy działają na korzyść środowiska i ludzi. Jem ekologiczne warzywa i owoce, bo w ten sposób przyczyniam się do uzdrawiania naszej planety. Dopłacam do nich trochę, bo wierzę że warto, wiem nawet, że to, czego nie poskąpię teraz dla Matki Natury, i tak wróci do mnie w postaci zdrowia i samopoczucia. I być może spowoduje, że przez dłuższą chwilę będę mogła cieszyć się jej pięknem.

Jestem eko, bo myślę o tym, jaki zostawię po sobie świat, jak już umrę. Jestem eko, bo znajduję radość w dawaniu, dzieleniu się i w dbaniu nie tylko o siebie. Bo to jest ogromna radość i szczęście. Bo odczuwanie wdzięczności każdego dnia nadaje życiu głębszego sensu. Bo to jest dobro.

Dlatego kiedy już włożysz swoje sportowe buty, przewiesisz torbę płócienną na ramię i wsiądziesz na rower, by skoczyć na Targ – zatrzymaj się, rozejrzyj w około i na moment poczuj w sobie słońce, powietrze, wiatr, deszcz, drzewa, ptaki i nawet mrówki na chodniku. Poczuj, że jesteś tylko ułamkiem tego wszystkiego, drobinką, która pozostałaby zagubiona w Kosmosie, gdyby nie otaczało jej życie na Ziemi.

Przyjmij, doceń i podziękuj. I dbaj. Każdego dnia, o każdej porze i wszędzie.

Absolutnie cudowny twórca, Gregory Colbert https://gregorycolbert.com/

Absolutnie harmonijny z Naturą twórca, Gregory Colbert https://gregorycolbert.com/

Może Cię zainteresować

Napisz komentarz