Odwiedzam czasem ładne, starannie urządzone domy, wypieszczone w detalach. Daję się oprowadzać po różnych zakamarkach, przyglądam szczegółom – to sprowadzone z Włoch, tamto oryginalny design, to kosztowało jakieś nierozsądne pieniądze…
Przyglądam się temu wszystkiemu, podoba mi się, ale zawsze, zawsze w sercu czuję taki cichy smuteczek. DLACZEGO do cholery nie ma tu ani jednego prawdziwego obrazu? Dlaczego w tym domu nie gości Sztuka? Dlaczego ktoś daje 8 tysięcy za kran, a nie da dwóch za obraz? Dlaczego płaci 15 za sofę, a nie da 5 za sztukę?…
Im piękniej i staranniej urządzone mieszkanie, tym mi smutniej. Czy w takich cudnych białych wnętrzach nie zagrałyby idealnie nowoczesne minimalistyczne malowidła? Czy kontrast kolorów na ścianie, albo erotyczna rzeźba nie wniosłyby pazura do sypialni? Czy coś leciutko prowokacyjnego nie nadałoby sznytu wystawnej kolacji przy ekskluzywnym winie?
Pasja, oryginalność, indywidualność, niepowtarzalność, jakość – to sztuka w domu mówi o tobie.
Trudno w moim domu znaleźć specjalnie drogi mebel. Wszystkiego jest mało i jest maksymalnie proste i funkcjonalne. Zamiast tego mam wokół siebie sztukę. Wcale nie tylko użytkową, choć części używam na co dzień. Wcale nie kosztuje to majątku.
Płytki na ściany w mieszkaniach robili moi przyjaciele artyści. Doniczki na kwiatki mam ręcznie zrobione, regał na książki, lampy w starym mieszkaniu też. W tej chwili już prawie wszystkie naczynia. Mam parę obrazów, na ścianie wiszą prawdziwe fotografie, a nie reprodukcje z Ikei.
Elewację w mojej knajpce wymalowali artyści, tworząc ciekawy mural, zanim stało się to modne. Fotografie stylizacji jedzenia w knajpce też robiła artystka. Noszę torby uszyte przez artystkę – zobaczcie, jak ona sama urządziła swoje mieszkanie. Moje strony internetowe też projektowali ludzie o silnej wrażliwości estetycznej. Kurcze, nawet zaopatrujący mnie w warzywa rolnik to poniekąd artysta…
Wiecie jak to jest żyć wśród sztuki? Bardzo dobrze! Świetnie nawet.
Dlaczego ktoś obawia się za nią zapłacić, kiedy tak często wydaje sporo na rzeczy nie pierwszej potrzeby? Czy go nie stać? Przecież nie tak trudno znaleźć młodego artystę, który chętnie sprzeda swoje dzieła, bo najczęściej wcale mu się nie przelewa. Dlaczego nie znaleźć kogoś, z kim można współpracować dłużej, przez lata, pomagając, wspierając, a w zamian kolekcjonując coś pięknego?
Wystarczy wyobrazić sobie uczucie, które pojawia się, kiedy kupujesz coś naprawdę wybitnego…
Przez sztukę prowadzi najprostsza droga do indywidualizacji życia. Nawet jeśli ktoś nie zacznie kolekcjonować sztuki, zacznie zupełnie inaczej spoglądać na niepowtarzalne obiekty wokół siebie.
Kiedy ktoś odwiedza mnie po raz pierwszy dostaje zadanie – ma wybrać sobie kubeczek na kawę bądź herbatę z mojej kolekcji ceramiki. Na początku prawie nikt nie reaguje entuzjastycznie, jest im wszystko jedno, chcą pić z czegokolwiek. Upieram się, że mają coś dla siebie wybrać.
Idą więc, wybierają, niby nie przywiązując wagi, ale już po chwili zaczynają czuć to coś. Sadzam ich do stołu i zamiast talerzy, podaję małe miseczki. W duże nakładam dania, wsadzam w nie wspólne łyżki – proszę, nakładajcie sobie. Nie spotkałam jeszcze kogoś, kto w trakcie posiłku nie zacząłby się cieszyć ze swojego naczynka.
Bo ono jest jakieś. W nim jest życie, jest dusza i miłość. To nie jest fabryka…
Jeśli zdobędziesz się na odrobinę odwagi, spraw by pojawiła się sztuka w domu. By twoje życie zyskało to coś nieuchwytnego, co będzie cię cieszyć każdego dnia, ilekroć zatrzymasz na tym wzrok.
Nie wykluczaj sztuki ze swojego życia, tylko dlatego, że jakaś wystawa lub galeria cię zraziła. Na świecie jest tylu artystów, ile ludzi – każdy znajdzie swojego. Na zdjęciach widać, z kim ja pracuję – to nie jest żadna ekstrawagancja. To zwykłe, przyjemne życie ze sztuką w domu.
A ekstrawagancji w sztuce nigdy ci nie zabraknie, jeśli to właśnie ona wyraża twój odważny styl!