Przepis do zupy z wpisu o stabilizowaniu emocji. Bardzo prosta z ogólnodostępnych składników, i naprawdę bardzo smaczna. Subtelna, leciutko słodka, leciutko kwaśna. Jeśli uda się wam wstrzelić z proporcjami, będzie idealnie zharmonizowana. Moja wyszła właściwie doskonała.
Podczas takiego gotowania ważne jest skupienie na tym, co się robi. Wszystkie przepisy zakładają, że kolejne składniki dodaje się stopniowo, czyszcząc i krojąc warzywa w czasie gdy poprzednie już się gotują. Tak więc, wrzuć buraka, który powinien gotować się najdłużej, przygotuj ziemniaka, dodaj go, przygotuj kolejny składnik, dodaj. Oszczędzi ci to czasu i pozwoli ugotować równo wszystkie składniki. Jeśli wstawisz zupę tradycyjnie, to znaczy najpierw przygotujesz wszystkie składniki, a potem wszystkie na raz wrzucisz do garnka, uzyskasz połowę z nich rozgotowane na ciapę, a któreś niedogotowane.
Pamiętaj też, że jeśli wszystkie warzywa skroi się w idealnie jednakowe plastry, trzeba będzie zmienić kolejność ich dodawania, bo na przykład cienki plaster ziemniaka rozgotuje się w 10 minut, podczas gdy kostka, zależnie od wielkości potrzebuje 15-20 minut (pomijam już różnice w odmianach ziemniaków, bo te też się różnie gotują).
Najważniejsze to uważnie obserwować proces gotowania i wyrobić sobie “oko” do czasu, jaki kolejne produkty potrzebują do uzyskania idealnej konsystencji. Mnie gotuje się dość łatwo, bo kupuję warzywa od tego samego rolnika, mam więc mniej więcej te same odmiany przez cały czas. To pozwala nie zastanawiać się nad czasem gotowania tak, jak to ma miejsce, kiedy kupuje się w hipermarkecie, gdzie za każdym razem inna jest i odmiana i dostawca.
Bardzo was zachęcam do znalezienia w pobliżu swojego miasta rolnika, który raz, dwa razy w miesiącu zechciałby przyjechać z warzywami do domu. Jeśli zbierzecie sąsiadów czy przyjaciół i zamówienie będzie większe, na pewno nie odmówią. Oczywiście warto też przeszukać lokalne targi, może nie wszyscy są tam handlarzami, może ktoś z nich coś uprawa sam, albo choć kupuje ze znanego źródła.
Jeszcze prościej jest znaleźć rolnika i samemu do niego podjechać. Naprawdę chętnie sprzedają swoje produkty, to nie jest problem. Dzwonisz, składasz zamówienie, podjeżdżasz raz na 3-4 tygodnie te 40-60 km i masz zapas. Wystarczy jedno zimne pomieszczenie, piwnica, jakaś kanciapa, albo duża lodówka. Da się.
Jak widać na zdjęciu, zupa jest bardzo gęsta. Gdyby zamiast wody miała zagęszczony sos, mogłaby być gulaszem albo potrawką. Możecie podawać ją i w takiej formie, zagęszczając np. mąką z cieciorki, nie ma różnicy dla zdrowia i samopoczucia. Ja zwyczajnie lubię zupy, a gęste robię, żeby się najeść.
Potrzeba:
- 3 L wody,
- garść borówek suszonych albo świeżych (może być aronia),
- 1 burak,
- 5 ziemniaków,
- 5 kapeluszy podgrzybków, 5 maślaków (dowolne suszone lub świeże grzyby, maślaki nie są zbyt popularne. Lubię je, bo mają słodkawy posmak),
- 5 suszonych pomidorów (lepiej nie w zalewie),
- 1/4 cytryny ze skórką (albo organiczną, albo bez),
- 1/8 kapusty białej,
- łodygi pietruszki,
- 1 spora pietruszka,
- 1/2 selera,
- 1/3 pora,
- 1 duża cebula,
- 2 średnie marchewki,
- 1 łyżeczka miso (jest w sklepach organicznych, kup, to dobra przyprawa),
- trochę szarej soli,
- gałąź selera naciowego,
- garść nerkowców i migdałów.
Wykonanie:
- Nastaw wodę i dodaj skrojonego w dość cienkie plastry buraka.
- Dodaj suszone borówki (świeże lub mrożone później) i skrojone w średnią kostkę wyszorowane ziemniaki (w skórkach, jeśli są organiczne).
- Dodaj suszone pomidory, cytrynę przekrojoną na 2, 3 kawałki i suszone grzyby (świeże trochę później).
- Dodaj połowę posiekanej kapusty i posiekane łodygi pietruszki.
- Dodaj skrojone średnio selera i pietruszkę.
- Teraz posiekanego pora i cebulę.
- Pokrojoną w plastry marchew.
- Dodaj miso i trochę soli. Miso jest słone, więc uważaj. Warto go użyć, bo znacznie wzbogaca smak zwykłych warzyw.
- Dodaj skrojonego drobno selera naciowego i pozostałą część kapusty.
- Na pięć minut przed końcem wsyp posiekane orzechy.
Jeśli używasz świeżych jagód i dodaj je wtedy, co marchewkę. Grzyby zależnie od rodzaju potrzebują od 5-25 minut. Będą to w tej kolejności: pieczarki, podgrzybki, borowiki, shitake, mun.
Jeśli chcesz zupę zatłuścić, dodaj na talerz odrobinę dojrzałego, zgniecionego widelcem awokado i wymieszaj. Z niedojrzałym oczywiście nawet się nie wygłupiaj. Dojrzałe awokado ma brązowawą skórkę i jest miękkie. Twarde i zielone odstaw na tydzień do leżakowania w cieple.
8 komentarzy
ugotuję , może pomoże 🙂
Marta, to ugotuj w nocy, jak nie śpisz, ale już jesteś po całym dniu, jest ciemno i spokojnie i już nikt nie dzwoni, a cała kuchnia jest tylko dla ciebie 🙂
właśnie zajadam 🙂 zblendowałam sobie i jest mega zacna!!!!!
zblendowana też zacna, to super 🙂 ja zdecydowanie jadłam w kawałkach i wręcz się ich nie mogłam narzuć, zwłaszcza jak orzeszek chrupnął między zębami. ciekawe, jaki efekt dała po zmiksowaniu. czy też cię uspokoiła?
oj bardzo! jestem po zabiegu chirurgiczno-stomatologicznym i tylko papki na razie mogę – to był balsam na moją zszarpaną buzię i duszę 🙂
oj no to bardzo cię mocno pozdrawiam, chirurgia szczękowa brzmi poważnie 🙂
tak,tak , zawsze gotuję wieczorem , póżnym wieczorem :))))
(y)