Renata Rusnak
  • STRONA GŁÓWNA
  • KULTURA
    • Ludzie
    • Podróże
    • Recenzje
    • Krótko
  • ROZWÓJ
    • Dylematy
    • Ekologia
    • Edukacja
    • Świadomość
  • ODŻYWIANIE
    • Miejsca
    • Produkty
    • Przepisy
    • Zdrowie
  • KSIĄŻKA
  • KIM JESTEM
  • KONTAKT

Renata Rusnak

  • STRONA GŁÓWNA
  • KULTURA
    • Ludzie
    • Podróże
    • Recenzje
    • Krótko
  • ROZWÓJ
    • Dylematy
    • Ekologia
    • Edukacja
    • Świadomość
  • ODŻYWIANIE
    • Miejsca
    • Produkty
    • Przepisy
    • Zdrowie
  • KSIĄŻKA
  • KIM JESTEM
  • KONTAKT
Ludzie

Śniła mi się… blogosfera

written by Renata Rusnak 29 grudnia 2014

Jestem na detoksie i się odtruwam, bo w święta nieźle dałam czadu z jedzeniem. Dziś tylko soki i woda, bo nie mogę przerwać zaczarowanego kręgu. Matko, pierwszy dzień zawsze jest masakryczny, gorzej niż paskudna grypa, wszystko boli.

Śpię więc dużo i właśnie się wybudziłam ze snu, w którym działy się na przemian dobre i niedobre rzeczy. Te niedobre, takie rodem z SF o globalnym zagrożeniu dla ludzkości ze strony bliżej niezidentyfikowanej siły niszczycielskiej, w końcu zostały przezwyciężone, a ja wylądowałam w czymś w rodzaju skrzyżowania autobusu i pociągu, jadąc w swoją niekończącą się podróż we śnie…

Początkowo autobuso-pociąg był wyładowany obszarpanymi uciekinierami, ale zaraz potem – poza jednym starym dziadem z brodą z poprzedniej część snu, siedziały w nim same ładne i dobrze ubrane dziewczyny i chłopaki, tonąc w powidokach niebiesko-fuksjowych świateł z blogowych imprez. W pewnym momencie odkryłam, że moje leżące miejsce w wagono-przedziale, który jednak rozciągał się w głąb w wielką halę z czymś w rodzaju pokoi hotelowych, przypominających miejsca odosobnienia na końcu, jest jednocześnie pre-podium, na którym występuje… Hatalska.

Spoglądałam na nią ze swojego miejsca leżącego, jak z dużym uśmiechem opowiada o zagrożeniach, płynących z ataku ze strony tamtego bliżej niezidentyfikowanego Złego, które w poprzedniej części snu pozostawiliśmy za sobą (ale wtedy Natalii nie było). Robiłam jej zdjęcia w tych różowo-niebieskich światłach, martwiąc się o perspektywę, z której było widać tylko dziurki od nosa i jej rozsypane na wszystkie strony loki. No bo jak zrobić dobrą fotę od dołu? Nie pamiętam nic z tego, co mówiła, oprócz samego zakończenia: “No, tak to właśnie jest”, wypowiedzianego z tym samym serdecznym uśmiechem i lekkością, z jakimi się ją zazwyczaj widuje. Zaraz jednak okazało się, że jest tutaj z dzieckiem. Ale z synkiem, i że musi się tym synkiem zająć, czyli udać do swojego “pokoju hotelowego”, bo dziecko wymaga natychmiastowego snu. To chyba efekt rozmowy z Konradem niedługo przed moją drzemką, zakończonej jego plastycznym zdaniem o tym, że córeczka wymaga natychmiastowego położenia do spania.

Wstałam, kiedy Hatalska się oddaliła i podeszłam do dziewczyny na przednim siedzeniu, trochę podobnej do Idy Mokwy, ale nie będącej Idą, i spytałam, co tu właściwie robi Hatalska? Zdumiała się na moje pytanie: Jak to? Przecież jesteśmy na Sympozjum, ona miała przemówienie.

Sympozjum okazało się być blogerskie, ale żadnych więcej blogerów nie zobaczyłam, bo okazało się, że dziadek z brodą z poprzedniej części snu to jakaś dywersja, która wpuszcza do pociągo-autobusu na sympozjum tamto Zło. Trzeba było z nim walczyć i go stąd wyrzucić, ale dobrze się krył. Poszłam sprawdzić, co z dzieckiem Natalii – spało, a ona obok, oboje na podłodze, wyścielonej kolorowymi poduchami i dywanami, przykryci lekkimi, kolorowymi gazami (tak jak sypiało się w oglądanej wczoraj Drodze do Marrakeszu). Potem znowu okazało się, że dziecko nie śpi, tylko… trenuje coś jak skoki do basenu, który był piaskownicą.

Zrobiłam kilka bardzo ładnych i bardzo dziwacznych zdjęć dzieciaka w ruchu i wkrótce się obudziłam. To znaczy zaczęłam się budzić, bo trochę mi zajęło przypomnienie sobie, gdzie jestem, a jeszcze wolniej wracała mi świadomość tego, dlaczego wszystko mnie tak bardzo boli, każdy mięsień, głowa, dlaczego płuca mam jak wypełnione wodą, dlaczego mi tak ciężko…

A to przecież tylko Święta były.

David Cronenberg, Naked Lunch, 1991

David Cronenberg, Naked Lunch, 1991

blogosferaSF
0 komentarz
0
Facebook Twitter Google + Pinterest
Renata Rusnak

poprzednie posty
Jak to jest czuć się zdrowo i dlaczego w Święta choruję
następny post
Dziecięcy relatywizm względny

Może Cię zainteresować

Gdybym nie była sobą, byłabym Patti Smith

30 maja 2014

Tortillas Molino i pełnoziarnista kukurydza niemodyfikowana

12 maja 2014

Zbyt wysokie kompetencje przeszkadzają w zarabianiu

8 września 2015

Gimbaza czyta rozwojowe blogi

2 stycznia 2015

See Bloggers, merytoryczna piguła z procentami na przyszłość

27 stycznia 2015

Człowiek z przejścia podziemnego. Sprzedawca literatury w starym...

3 września 2014

Czy smartfony zagrażają komunikacji? Zmiany zachowania dopasowane do...

13 października 2015

Rolki o poranku? Odradzam lecz tylko do połowy

1 lipca 2014

Dlaczego lubię być blogerką. Praca, pasja, życie

13 maja 2015

Zielone inspiracje od Dr Fuhrmana i skala ANDI

23 lipca 2014

Napisz komentarz Usuń odpowiedź

MOJA KSIĄŻKA

DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ

O MNIE

O MNIE

Renata Rusnak

rocznik 1974, blogerka, pisarka, tłumaczka literatury ukraińskiej. Inicjatorka wydarzeń kulturalnych i kulinarnych, propaguje samorozwój, świadome życie i odpowiedzialne wybory.

WIĘCEJ

Subskrybuj

Facebook Twitter Instagram

Instagram

No images found!
Try some other hashtag or username
Footer Logo

renatarusnak.com 2017

  • KSIĄŻKA
  • AUTORKA
  • RECENZJE
  • BLOG
  • KONTAKT
  • MEDIA
  • ZAMÓW