Jak już Kochanowski pisał: “Szlachetne Podkarpacie, nikt się nie dowie, jako smakujesz, aż nie skosztujesz”, tako i ja rzekę. Jedźcie i kosztujcie, bo więcej niż warto. Byłam cztery razy i pojadę jeszcze, bo każdy raz utwierdza mnie w przekonaniu, że ta część Polski smakuje znakomicie. Szczególnie, że tym razem odwiedziliśmy aż trzy bardzo dobre restauracje w Krośnie – na tyle niewielkim mieście (47 tys. mieszkańców), żeby się tego wcale nie spodziewać (no wiem, że brzmi pretensjonalnie, przepraszam).
Troszkę zabrakło czasu, żeby się z Krosnem bliżej zapoznać – objazdy studyjne mają to do siebie, że są bardzo skondensowane i zadaniowe. Pięć restauracji, w każdej po kilkanaście dań – uwierzcie mi, ciężka to praca, a i czasu na zwiedzanie nie zostawia wcale. Bardzo szkoda, bo szybki rzut oka na krośnieński, bardzo urokliwy Rynek z renesansowymi kamienicami podpowiada, że można byłoby tu znaleźć parę pięknych miejsc.
Krosno, jak prawdopodobnie wszystkim, kojarzyło mi się ze szkłem – krośnieńskie lampki na wino, karafki, szklanki, wazy, flakony, również te formowane ręcznie, są symbolem jakości. Nie brakuje tu artystów pracujących w szkle, a i piękna szklana biżuteria stąd pochodzi. Polecam prześledzić fanpejdż Centrum Dziedzictwa Szkła. Co tam jednak szkło, kiedy mowa o kuchni!
Restauracje w Krośnie
Od teraz Krosno będzie mi się kojarzyło z doskonałą kuchnią. Najpierw trafiliśmy do działającej od kilku miesięcy przy Rynku restauracji Wino & Talerzyki. Autorski koncept Daniela Aniołowskiego i Adriana Boczara. O Aniołowskim i jego świetnej selekcji win karpackich pisałam półtora roku temu tutaj, wspominając wizytę w Dworze Kombornia. Kombornia posiada jakąś magiczną moc, przyciągania do siebie interesujących osobowości – okazało się, że wszystkie odwiedzone przez nas restauracje w Krośnie, współtworzą ludzie, którzy wcześniej pracowali na kombornieńskim dworze.
Zarówno Adrian Boczar z Wino & Talerzyki, jak i Łukasz Marcin Karnasiewicz właśnie w Komborni prowadzili kuchnię. Tych dwóch łączy historia współpracy w restauracji Naftaya w Hotelu Nafta, gdzie w tej chwili został Karnasiewicz. I ten ostatni szefuje trzeciej knajpie z naszego objazdu – Stare Krosno.
Jest to jakiś mały fenomen środowiskowy. Tym bardziej, że menu w każdym z tych miejsc jest od siebie zupełnie różne, a swoimi odmiennymi stylami miejsca te uzupełniają się bez pudła.
Wino & Talerzyki to świetna selekcja win, idealnie dobranych i proponowanych do dań przez Aniołowskiego plus owe talerzyki – porcje degustacyjne w cenie… 10 zł za sztukę, komponowane przez Boczara i zmieniane co tydzień.
Wyróżniają się talerzyki pieczołowitością swoich kompozycji. Zdecydowanie trzeba byłoby powtórzyć wizyty kilkakrotnie, żeby się upewnić, czy poziom, którego próbowaliśmy był standardowy, tymczasem cieszyliśmy się niemal doskonałą ucztą dla podniebienia. Tym szczęśliwszą, że każdemu daniu towarzyszyło wino z winnicy Sztukówka, ale w tak idealnym połączeniu konkretnych roczników z daniami, że choć znam te wina dobrze, byłam szczerze zaskoczona ich możliwościami! Jak to się mówi, w punkt.
Zje się tu bardzo nowoczesne, a jednak proste dania, pozbawione pianek, ciekłych azotów i innych technologicznych nowinek, które powoli wychodzą z mody. Smak i struktura oparte są wyłącznie o połączenia dobrze skomponowanych składników. Składniki zaś to lokalne, pochodzące z jak najbliższej okolicy Krosna produkty. I nie rzucam tu czczych słów o “lokalności”.
Podkarpacie chyba dzięki temu, że nigdy nie zostało wysiedlone, naprawdę cieszy się silną tradycją żywności. To tu, jak nigdzie indziej dostaniesz porządny chleb w niemal każdym sklepie, co chwilę natkniesz się na świetnego producenta, spróbujesz domowych (dobrych) alkoholi. Ekologiczne uprawy też nie są tu zaskoczeniem. Łatwo się było o tym przekonać ostatniego dnia naszego wyjazdu, na Ekogali w Jasionce. Ilość i jakość produktów z Podkarpacia jest naprawdę imponująca.
Kiedy porównuję siłę i jakość tradycyjnego jedzenia tu i na swoim rodzinnym Podhalu, to Podhale – choć też nigdy nie wysiedlane – wypada bardzo słabo. Zapewne zepsuło się przez niewymagających turystów, łatwość wciskania im kitu oraz – być może – trudne warunki klimatyczne do upraw. Na pewno powszechna emigracja do Ameryki też zrobiła swoje. Nasi górale nauczyli się, że można żyć łatwiej niż Pon Bucek im kazał… (Ale żeby nie było, i na Podhalu znajdzie się, choć z większym trudem, przepyszne, tradycyjne jedzenie 1, 2).
Siłą Podkarpacia jest zresztą jego ustystematyzowanie. Prężnie działające Stowarzyszenie Pro Carpathia i bardzo dobrze opracowany Szlak Kulinarny zdecydowanie pomagają i motywują producentów do trzymania się tradycji. Jeśli nie wiecie, gdzie zjeść, co zobaczyć lub gdzie się zatrzymać na Podkarpaciu, to sięgnijcie do owego szlaku – w tym roku został wymieniony przez National Geografic jako jeden z siedmiu cudów Polski.
Stare Krosno jest całkowitym przeciwieństwem nowoczesnych Talerzyków. To kuchnia bardzo tradycyjna, mięsna, obfita, zapijana starokrośnieńskim piwem i destylatami (chrzanówka!). Ulokowana w renesansowej kamienicy przy Rynku oferuje dania, które nie należą do mojej codziennej raczej roślinnej i lekkiej diety.
Naprawdę sceptycznie spojrzałam na stół, na który wjechały schabowe z kością, karkówki, kaczki, gęsi, ryby, opiekane ziemniaki, zasmażane kapusty i co tam jeszcze… No i musiałam zdjąć czapkę z głowy, bo wszystko było przygotowane wyśmienicie i na bardzo dobrym produkcie. No po prostu jak Wielkanoc u dziadka na bogato zaraz po świniobiciu. I ceny jakieś takie, że w Krakowie nie do pomyślenia.
Za tę kuchnię odpowiada szef kuchni z Naftayi, Łukasz Marcin Karnasiewicz. I tutaj czekała mnie kolejna niespodzianka, bo kiedy widzisz tak całkowicie tradycyjną kuchnię, nie spodziewasz się, że jej twórca potrafi wyserwować dania bardzo nowoczesne.
A Naftaya to połączenie dwóch sił – i tej nowoczesności, z tendencją do unikania zbyt ekstrawaganckich eksperymentów, których leciutki posmak możemy znaleźć w Talerzykach, i tradycji, próbowanej w Starym Krośnie, lecz zdecydowanie zmodernizowanej. Nie zawaham się powiedzieć, że takie dania jak krem z kiszonej kapusty na półgęsku z jajkiem i rydzami zasługuje na rekomendację Slow Foodu.
Naftayę warto jeszcze wspomnieć z powodu serwowanych tu kordiałów, niegdyś powszechnie stosowanych jako lek na serce. Ponoć kordiał tym różni się od nalewki, że dany składnik maceruje się wódką, dosładza miodem lub cukrem i jednocześnie zakwasza cytryną. Wikipedia stawia znak równości między kordiałem i nalewką, ale chyba się w tym względzie myli. A, piliśmy również w Naftayi zacny wermut z derenia.
Tak więc w świętej trójcy krośnieńskiej znajdą się Naftaya z jej nowoczesną kuchnią polską i kordiałami, Stare Krosno jako przedstawiciel tradycyjnej kuchni polskiej z piwem i wódkami oraz Wino & Talerzyki z kuchnią nowoczesną, łączoną z winem.
Po takiem poziomie trzech pod rząd restauracji w Krośnie, kuchnia hotelu Pałac Polanka, gdzie nocowaliśmy, wypadła już tylko dobrze, wspomnę ją jednak z dwóch powodów. Zważywszy na to, że trzy poprzednie restauracje były świetne, oraz że była to nasza p i ą t a restauracja tego dnia, fakt, że było “tylko dobrze” mówi wiele. Ciężko udźwignąć podniebienia ludzi konających z przejedzenia. Ale ważniejsza sprawa to śniadanie – podobała mi się i prezentacja i obfitość lokalnych produktów. Jak bardzo jest to różne od standardowych byle jakich śniadań hotelowych! Zdjęcie, które wybrałam na główne do tego postu zrobiłam właśnie na śniadaniu w Pałacu (u góry postu).
Polecam relację z pozostałych restauracji i karczm, które odwiedziliśmy w tym objeździe – koleżanka Magda z Garńca Smaku opisała je lekkim piórem tutaj. Ciekawy odcinek Radka Kotarskiego z cyklu Podróże z historią o wytwarzaniu szkła można obejrzeć tutaj. W zaś Krakowie można zerknąć do Centrum Szkła i Ceramiki na Lipowej 3. I koniecznie wybierzcie się na jakiś weekend pod naszą południowo-wschodnią granicę.
Partnerzy wyjazdu Podkarpackie, Przestrzeń Otwarta i Podkarpacki Szlak Kulinarny.
4 komentarze
A Posmakuj Krosno i Posmakuj Bistro? To są jedne z ciekawszych miejsc w Krośnie!
Jeszcze więcej wspaniałych miejsc w Krośnie?! Matko Bosko, to wracam 😀
Posmakuj Krosno to najbardziej przereklamowane miejsce w Krośnie. Średniej jakości jedzenie w wysokich cenach.
Dziwię się wysokiej ocenie Starego Krosna, a na pewno tak dużych porcji nie dostaje się u nich na codzień, szkoda, że nie był to test incognito.
Naftaya i WiT to faktycznie perły.
O Posmakuj Krosno nie wiem nic, natomiast Stare Krosno zastanawia mnie tylko, czy faktycznie jeden szef na co dzień jest w stanie dopilnować obu miejsc i utrzymać w nich równy poziom. Zawsze trzeba brać pod uwagę, że jednorazowa wizyta nie może być miarodajna – ani na plus ani na minus.