Bhutan. Chcę pojechać do Królestwa Grzmiącego Smoka

written by Renata Rusnak 22 listopada 2017

Wciśnięte między Chiny i Indie, malutkie Królestwo Bhutanu zafascynowało mnie na początku 2013 roku, kiedy król Jigme Khesar Namgyel Wangchuck ogłosił, że jego rolnictwo będzie w pełni ekologiczne. Bhutan był pierwszym państwem na świecie, które to otwarcie zdeklarowało. Organiczne uprawy, jako naturalne dobro narodu, zostały wpisane do konstytucji, co skutecznie zamknęło drogę szkodliwym korporacjom typu Monsanto.

Do konstytucji została również wpisana ochrona bhutańskich lasów przed wycinką. Po wsze czasy co najmniej 60% powierzchni Bhutanu mają pokrywać lasy! W tej chwili 72% całego królestwa jest zalesiona, a oni je chronią. Minister Szyszko by ich wyśmiał, ale ja niezwykle szanuję to jedyne państwo na świecie o ujemnej emisji dwutlenku węgla.


(są polskie napisy)

Wszystko przez to, że w latach 70. ubiegłego stulecia czwarty król, Jigme Singye Wangchuck, zaproponował filozofię Szczęścia Narodowego Brutto. Oparł ją na czterech filarach: zrównoważonym rozwoju, moralnych rządach, kultywowaniu dziedzictwa oraz ochronie środowiska, a następnie wdrożył je w życie. Do dziś Królestwo wydaje się uprawiać spójną politykę, w której te wartości nie pozostają pustymi frazesami.

Robi się tam rzeczy, o których gdzie indziej zupełnie się nie myśli. Na przykład specjalnie dla żurawi, które co roku na jesieni zlatują do doliny Phobjikha, wszystkie kable wkopano w ziemię i tak poprowadzono trasy, by ludzie nie wchodzili im w drogę. Południowe stoki gór pozostawiono do swobodnego przemieszczania się tygrysom. Ochroną otacza się prawie wszystkie gatunki zwierząt, jakie występują na terenie Królestwa. Kładzie się też silny nacisk na rozwój wsi, dzieci w szkołach uczone są rolnictwa i rzemiosła, a wszystko przez to, że w koncepcji Szczęścia Narodowego Brutto zwraca się uwagę na wpływ środowiska naturalnego na szczęście ludzi.

Z czasem, stopniowo stawałam się mentalną obywatelką królestwa Bhutanu o jednym z najniższych PKB na świecie. Im więcej się dowiadywałam, tym łatwiej było mi się nim fascynować. W pełni darmową opieką medyczną i edukacją dla wszystkich obywateli, równouprawnieniem, wspólnotowością i stosowaniem rozwiązań, które służą ogółowi, autentyczną decentralizacją władzy i podnoszeniem jej moralności.

Wszystkie te wartości są w całkowitej zgodzie ze mną, z moją wizją sprawiedliwego i odpowiedzialnego świata. Koncepcja zrównoważonego rozwoju gospodarczego, opartego nie na sztucznie napędzanej konsumpcji, lecz na zabezpieczeniu rozsądnego poziomu rzeczywistych potrzeb mieszkańców, bardzo ze mną harmonizuje. Podoba mi się też pomysł, by unikać zadłużenia i nie wyprzedawać dóbr naturalnych globalnym korporacjom. Bhutan wyciągnął wnioski z lekcji innych słabo rozwiniętych gospodarek, gdzie zapanowały korupcja, wyzysk i rozlew krwi, choć oczywiście gospodarczo pozostaje dość zależny od Indii.

Dziś czuję się wierną poddaną ledwie o 6 lat starszej od mojego syna Królowej, Jetsun Pemy. Darzę sympatią i szacunkiem o 6 lat młodszego ode mnie Króla, który do swych poddanych przemawia skromnie skłoniony.

Na równi z Bhutańczykami cieszę się, że w lutym 2016 urodził się następca tronu, szósty w dynastii Król Smok. Podziwiam jednocześnie, że wszystkie wydatki, celebrujące to święto, zamiast na fajerwerki, skierowane zostały na modernizację państwa. Z okazji narodzin następcy tronu, w Bhutanie wyremontowano budynki publiczne i posadzono drzewa. Sztucznych ogni nie było.

Nic więc dziwnego, że wyruszając w Podróż z hrabiną von Wilchek, umieściłam część akcji właśnie w Bhutanie. Ba, dałam nawet Królowej małą, choć istotną rolę do odegrania. Może „za zasługi” dla bhutańskiej kultury, Królowa pozwoli mi podróżować po swoim kraju nie tylko tam, gdzie mogą przypadkowi turyści? W tej chwili z powodu ograniczenia turystyki zagranicznej i masowego napływu obcych wzorców kulturowych (ochrona kultury własnej), pobyt ograniczony jest do wyznaczonych miejsc, tras i zabytków, oraz kosztuje masę pieniędzy.

Bardzo chcę na własne oczy sprawdzić, co z tej niezwykłej idei „Szczęścia Narodowego Brutto” jest prawdą, a co tylko nowoczesną propagandą. Czy Bhutan faktycznie jest urzeczywistnieniem marzeń znerwicowanego człowieka Zachodu o osiągnięciu wiecznego szczęścia i wewnętrznego spokoju? Czy sprawiedliwość, równość i dobro jednostki są autentycznie realizowane?

Bhutan, 171 podróż Bazylii von Wilchek

Bhutan, ilustracja Barbary Iwańskiej do mojej “Sto siedemdziesiątej pierwszej podróży Bazylii von Wilchek. Rozdział “Podejrzana postać”.

Zostawiając Polę, młodszą bohaterkę “Sto siedemdziesiątej pierwszej podróży Bazylii von Wilchek” w bhutańskim klasztorze pod nadzorem buddyjskich mnichów, w jakimś sensie zrekonstruowałam własne dzieciństwo, spędzone w górach. Prosta, góralska mądrość moich dziadków i innych “starców” ze wsi, była dla mnie specyficznym rodzajem religii, w którym siły Natury i Bóg miały tożsame cechy. Starzy ludzie, którzy swoimi opowieściami mieli na mnie wpływ, byli kimś takim, jak klasztorni opiekunowie Poli, którzy w pozornie prostej sentencji czy anegdocie, odpowiadają na trudne pytania, albo udzielają wskazówek w stylu: „Trzeba przestać chcieć, żeby przyszło to, czego pragniesz”.

Miałam tę mądrość na co dzień, a i tak pół życia zeszło mi na dochodzeniu do najprostszych prawd, bo wciąż mi się wydawało, że życie musi być skomplikowane, co najmniej jak sprawy miłosne Bazylii. Chyba po to przydzieliłam Poli buddyjskiego rinpocze, żeby nauczył ją cierpliwości, której sama uczę się do tej pory.

Podróż bohaterek mojej powieści, to podróż w głąb siebie. Pozornie po krainach rzeczywistych i mitycznych, ale tak naprawdę do środka własnych ograniczeń i słabości. I poszukiwań szczęścia, a przede wszystkim rozumienia szczęścia. Tego, że szczęście jest wtedy, gdy nie pragniemy więcej, niż na danym etapie życia i na własnym poziomie świadomości jesteśmy w stanie osiągnąć. Oraz, że cierpliwość, wybaczenie i praca nad sobą popłacają.

A po co jeszcze Pola pojechała z Bazylią do Bhutanu – to już czytelnik musi się sam dowiedzieć. Powieść można kupić pod tym adresem. Na Mikołaja kurier w cenie.

Może Cię zainteresować

4 komentarze

Edyta Tkacz 23 listopada 2017 - 23:08

Te opowieści o Bhutanie są tak piękne, że aż wydają mi się kompletnie nierealne. Aż poczytam więcej o tym kraju. Ciekawe, czy faktycznie udało im się osiągnąc taki stan i co to tym sądzą przeciętni mieszkańcy.

Reply
Renata Rusnak 25 listopada 2017 - 15:59

Edyta, ja od 4 lat o nich czytam i oglądam i w ogóle nie mogę uwierzyć :)) Przeglądnij dokładnie YT i na Instagramie jest dużo, wpisz Bhutan i poogladaj. Ten profil Królowej też jest bardzo ciekawy.

Reply
Ella W. 28 listopada 2017 - 20:29

Ogladnelam filmik I totalny szok. Jestem zafascynowana krajem, krolem i mowca :))) Byl swietny a wszystko wywazone aby pociagnac ludzi za soba; troche faktow, humoru i zwrocenia sie do naszej “lepszej” strony, do naszej milosci do Ziemi. Chyba kazdy ja w sobie nosi, chociaz czasem nie zdajemy sobie z tego sprawy, gdyz jest gleboku ukryta pod pokladami chciejstwa.

Reply
Renata Rusnak 29 listopada 2017 - 00:41

Ella, ja obejrzałam chyba już wszystko, co dało się znaleźć z naszego YT i Google i powiem, że za każdym razem czuję się jakbym czytała jakąś kolejną baśń z dzieciństwa :))

Reply

Napisz komentarz