Pisałam nie tak dawno, że czasem brakuje mi takiego prawdziwego kobiecego wsparcia, rozmów ze zrozumieniem, robienia czegoś razem, co zapełniłoby pustkę, jaką w naszym życiu stwarza komputerowe odizolowanie od wspólnoty, czasem nawet od rodziny, a przede wszystkim od zwykłego kontaktu międzyludzkiego. Mogę się przyznać bez bicia, że im starsza jestem, tym bardziej tęsknię za taką normalnością kontaktów, za tym, żeby znać i lubić swoich sąsiadów, żeby mieć gdzie wpaść na moment i bez zapowiedzi ani ceregieli na kawę, skoczyć na piknik na trawę, coś razem zdziałać, upichcić, pogadać, pośmiać się. Bez wysiłku i bez zobowiązań.
Coraz częściej przekonuję się do tego, że człowiek to jednak też zwierzę stadne – chcę czy nie, fejs i internet nie wyczerpują wszystkich moich towarzyskich potrzeb.
Kontakt z żywym człowiekiem, dźwięk głosu i prawdziwy uśmiech też są ważne. Halo, przecież nie jestem maszyną!
Lubię raz-dwa razy na tydzień wpadać do paru przyjaciół, czasem kogoś w pracy odwiedzę, czasem zrobimy jakąś wspólną imprezę, najczęściej umówię się na coś do przegryzienia w jakiejś knajpce, ale szczerze mówiąc, nie mam takiego “babskiego” miejsca, gdzie mogłabym coś “porobić” z fajnymi laskami. Jakiegoś Klubu Gospodyń Miejskich, jak to nazywa Kasia Pilitowska, z prawdziwego zdarzenia brakuje…
Tymczasem faceci mają ciekawy zalążek i perspektywę na dorobienie się prawdziwego męskiego klubu, otwartego na wspólne działanie. Mam tu na myśli Lipową 6, wine bar, w którym niemal co tydzień zbierają się znajomi znajomych na grilla, wino i gadanie, a co jakiś miesiąc na super ciekawy Podwieczorek na Dwa Kieliszki.

Spotkanie ze Zbyszkiem Kmieciem z Cafe Zielony Niedźwiedź zbiegło się z urodzinami Mariusza Kapczyńskiego, prowadzącego Podwieczorki. Tutaj panowie nad prezentem – homarem, którego wspólnie ugrillowali

Męskie gadanie, Marcin Lorek, winnica Smykań, Gospodarstwo Koziarnia, Paweł Woźniak, współwłaściciel Lipowej, Pavel Portoyan, chef i importer win.
Ale to wszystko jest w zasadzie nieważne. Jest wiele knajp, które robią rozmaite imprezy i zapraszają różnych gości. Wydaje mi się jednak, że niewiele jest takich, gdzie możesz stać się uczestnikiem czegoś więcej, jakiejś wspólnoty, działania. Dlaczego?
Dlatego, że na Lipowej zjeżdżają się mali wytwórcy i producenci żywności, oczywiście – niszowych i jakościowych napojów alkoholowych, ale też świetni szefowie kuchni! Można spotkać i posłuchać kogoś bardzo ciekawego (stosunek zaproszonych facetów do kobiet to 9:1), ale i można zostać potem, pogadać, zjeść coś, co razem się wcześniej robiło, albo dowiedzieć się, jak zostało przygotowane. Nic się tu nie odbywa na zasadach konkurencji – wprost przeciwnie. Jest bardzo inspirująco, wszyscy wymieniają się swoją wiedzą, doświadczeniem, rożnymi sztuczkami kulinarnym i to co najważniejsze – razem gotują, razem jedzą, razem degustują.

Marcin Lorek z Koziarni i Winnicy Smykań przywozi coś ze swoich cudów. Tym razem były to zeszłoroczne wina musujące.
No tak. Bo im dłużej się przyglądam, tym coraz bardziej odnoszę wrażenie, że to jest prawdziwie “męskie” miejsce. Zapomnijcie o ciasteczkach, deserkach, dietach, koktajlach i soft drinkach. Kobiety owszem, przychodzą posłuchać, popatrzeć, pogadać, zdegustować, ale na tym się właściwie kończy. Wystarczy spojrzeć jak oni się tam kłębią nad tymi swoimi kotłami, grillami, mięsiwem, alkoholami, to to jednak jest takie bardzo ich, męskie, płciowe i nie mam tu absolutnie nic złego myśli, wprost przeciwnie. To jest fajne, pozytywne, i nawet będąc kobietą nie czuję się wykluczona. Po prostu wiem, że to jest coś, czego oni potrzebują, a co mi trochę jest obce, choć uwielbiam kotłować się nad garami, przecierami, powidłami, leczniczymi wywarami i ziołami z moją własną płcią.

Pavel POrtojan, słynny ze swoich kaukazkich grilli. Jeden z tych facetów, który z ogromnym szacunkiem odnosi się do zjadanych zwierząt.
Ci faceci z Lipowej są zresztą bardzo fajni, kulturalni, oddani swojej pracy, dzielą się między sobą, a takie wspólnotowe działania są dobre i potrzebne ludziom, nie ważne, czy łączy ich konkretna pasja, grupa społeczna, płeć, czy przekonania. Ważne, żeby coś robić dla siebie nawzajem i ze sobą razem. Zwłaszcza teraz, w dobie komputerów, gdy na samotność i tęsknotę za podobnymi do siebie ludźmi, z którymi fajnie spędzilibyśmy czas w pogodzie ducha i zrozumieniu przecież niemal wszyscy cierpimy. Uważam, że to świetna rzecz, że powinny być takie miejsca, gdzie się coś wspólnie robi, działa. Taki trochę powrót do plemiennej wspólnotowości. Czy to nie piękne?

Jak sam Mariusz mówi – prawdziwy food porn. Homar z dębowej deski i sos z sera pani Lorek, kwaśnej domowej śmeitany i palinki, zrobiony przez Kmiecia.
Coś mi się więc wydaje, że jeśli są w Krakowie mężczyźni, którzy chcieliby mieć swoje miejsce spotkań, swój klub, gdzie wpada się nie tylko nachlać wódą, to Lipowa 6 idealnie się do tego nadaje. Jeśli tylko trochę lubisz takie klimaty około wytwórcze i około kulinarne, to to jest miejsce dla ciebie.
Wydaje mi się – choć teraz mówię trochę w imieniu chłopaków, którzy wrośli już w Lipową i współtworzą jej klimat – że jeśli nie jesteś skończonym cymbałem, wykażesz się odrobiną zainteresowania i gotowością do współdziałania, a również chęci do podzielenia się, to przyjmą cię do swojego męskiego grona.

Przy kotle z potrawką Zbyszka Kmiecia, towarzystwo Slow Foodowe i winiarskie oraz “fotograf z Lipowej”, Michał Zięba.

Bartosz Wilczyński, chef z sąsiedniego Twojego Kucharza I Paweł Woźniak, współwłaściciel i sprawca całego tego męskiego zamieszania. W tle zielona ściana Papuamu, obwieszona… Coca Colą.
Aczkolwiek żadna kobieta nie powinna czuć się wykluczona; to wyjątkowo gościnni panowie – nakarmią, napoją i co ważniejsze – nie będą się zachowywać jak troglodyci.
No i tak już całkiem nawiasem, Lipowa to jest idealne miejsce na zrobienie rezerwacji pod prywatną imprezę, płci dowolnej. Nic tak nie integruje jak wysokie, barowe stoły, dużo zacnego alkoholu oraz możliwość postawienia grilla na ulicy!

Sweet focie ze sweet facetami 🙂 Towarzystwo od win i jedzenia -Grzegorz Owca, Lesya Onyshko i Mariusz Kapczyński
Gdybyście chcieli posłuchać co Zbyszek Kmieć gadał ciekawego, a gadał, na tym ostatnim spotkaniu na Lipowej, a przy okazji zerknąć, u kogo na Kleparzu warto robić zakupy, to polecam film TVnet, która nagrywa wszystkie spotkania Podwieczorkowe.
Tutaj zdjęcia ze spotkania, robione przez Michała Ziębę, Studio Proste.