Za gorąco. Nieadekwatnie. W zasadzie to leniwie, choć jeszcze dwa, trzy dni temu lało jak z cebra. Niemal nie oglądam Bollywood, ale pamiętam jeden tytuł Czasem słońce, czasem deszcz – wycisnął ze mnie morze wzruszonych łez. Cały weekend spędzam na łapaniu oddechu. Wszędzie mnie pełno, tylko nie w sobie i nie dla siebie. I nagle robi się za dużo – pomysłów, projektów, możliwości.
Dokąd tak znów pędzisz, że gubisz drogi?
Dlatego dziś tylko świetny cydr od Marcina Lorka – jabłko z domieszką lokalnego winogrona Krasne, oraz prosty omlet z fasoli urid.
Robi się jak pozostałe fasolowe omlety, tylko w składzie:
2 młynki fasoli urid, 1 młynek ryżu brązowego, 1 łyżeczka ostrego chrzanu (na maślance), 1 łyżeczka pesto ze zmielonej kolendry z limonką, 1 liść sałaty rzymskiej, ok. 2/3 szklanki mleka sojowego niesłodzonego, 2 jajka.
Placki można zjeść z dowolną rzeczą, są prawie neutralne, a jednocześnie i ciekawe i satysfakcjonujące. Jest to dobry podkład pod cichą, spokojną niedzielę. Czasem trzeba odpocząć – bez winienia się za chwilę nic nierobienia. Słońce, cień, film, muzyka, książka. Jedzenie. Życie.
Proste życie, proste przyjemności.