Lipowa 6F i kaukaski grill Pavla Portoyana

written by Renata Rusnak 16 marca 2015

Zawsze sobie obiecuję, że nie będę w kółko pisać o tym samym, żeby nie było że wciąż te same gęby, ale co zrobić, jak wciąż te gęby bardzo lubię? Człowiek, zwłaszcza ten z Krakowa, porusza się po pewnych kręgach i liniach, i jeśli 5, 10, 20 lat temu chodził do jednej knajpy, to prawdopodobnie nadal do niej chodzi. Życie towarzyskie przesuwa się tu niemal wyłącznie pomiędzy knajpami i śmiało można powiedzieć, że to one definiują charakter i zainteresowania każdego z nas.

Powiedz mi do jakiej knajpy chodzisz, a powiem ci kim jesteś.

Nie mam tu na myśli żadnego snobizmu. Knajpy w Krakowie żyją swoim życiem, a każda z nich jest poniekąd przedłużeniem duszy swojego właściciela i opiera się na energiach tych ludzi, którzy w danym miejscu poczuli bluesa i zagościli w nim na dłużej. Miejsca spełniają przecież ludzkie potrzeby, a te bywają bardzo różne. Na Lipowej 6F (oficjalnie się to nazywa Krakó Slow Wines) Pawłowi Woźniakowi i panu Januszowi Jaroszowi udało się stworzyć coś naprawdę specyficznego, czego nie ma w żadnej innej knajpie w Krakowie.

Pavel Portoyan na inauguracji kaukaskiego grilla przy Lipowej 6F i współwłaściciel lokalu Janusz Jarosz.

Pavel Portoyan na inauguracji kaukaskiego grilla przy Lipowej 6F i współwłaściciel lokalu Janusz Jarosz

Super pozytywna energia i bardzo interesujący ludzie.

Super pozytywna energia i bardzo interesujący ludzie.

Foodies in action, cheers

Foodies in action, cheers, guys!

Ludzie, wszędzie ludzie, a co jeden to ciekawszy. Tu mistrz polskich nalewek Zbigniew Sierszuła.

Ludzie, wszędzie ludzie, a co jeden to ciekawszy.

Kiedy jeszcze miałam Papuamu, czyli funkcjonowałam dokładnie vis a vis Lipowej 6F, Paweł często przychodził i w kółko marudził: wejże Renatko, zróbże tu jakiego grilla… Grill nie był mi po drodze, bo choć robię fajne grillowane warzywa, nie taką miałam koncepcję swojego eko-miejsca. Aż tu na sobotnim oficjalnym otwarciu food trucka z grillem Pavla Portoyana wreszcie poukładało mi się w głowie, o co temu Woźniakowi chodziło.

Zimno czy nie, lało czy nie, Woźniak lubił jadać na świeżym powietrzu a wine bar, którego jest pomysłodawcą i współwłaścicielem, właśnie na takiej otwartej, pół streetfoodowej idei się opiera. Od początku wpadali tu różni fajni ludzie grillować na ulicy (pisałam). W środku też nie ma miejsca do ciężkiego posadzenia tyłka na jedno miejsce – albo jesz i pijesz na zewnątrz, albo przy wysokich stołach barowych, albo na antresoli wciskasz się w ławki z poduchami, którym bardziej pasowałoby się zmienić we wschodnie podesty do siedzenia na ziemi. No albo łazisz pomiędzy tym wszystkim.

Kongresówka i Śląsk na ziemiach kajzera. Bo tu na imprezę warto wpaść nawet spoza Krakowa.

Kongresówka i Śląsk na ziemiach Kajzera. Bo tu na imprezę warto wpaść nawet spoza Krakowa.

Wino, jedzenie i pozytywni ludzie to Lipowa 6F

Wino, jedzenie i pozytywni ludzie to Lipowa 6F.

Sami miszczowie; Zbyszek Kmieć, Marcin Lorek i Zbigniew Sierszuła.

Sami miszczowie; Zbyszek Kmieć, Marcin Lorek i Zbigniew Sierszuła.

Dużo swobody i radości, bo tańce i muzyka na żywo to na Lipowej prawie standard.

Dużo swobody i radości, bo tańce i muzyka na żywo to na Lipowej prawie standard.

Teraz do tej koncepcji pół stojącego wine baru dołączył na stałe food truck z grillem. Fajne jest to połączenie niezobowiązującego jedzenia (w którym właściwie można dłubać palcami) ze swobodnym barowym stylem imprez, pozbawionym jednak ciężaru zaciemnionych i zadymionych pomieszczeń, pełnych spożywających w nadmiarze tani i byle jaki alkohol ludzi.

Lipowa 6F tym się wyróżnia od innych miejsc, że generuje absolutnie pozytywną energię i przyciąga na ogół szczęśliwe, zadowolone z życia i pełne pasji osoby.

Ma taki jakiś swobodny urok, który powoduje, że z każdej niemal imprezy wychodzę bogatsza o kilka nowych znajomości, pełna ciekawych informacji – i to informacji, a nie środowiskowych nieznośnych plotek – oraz oczywiście objedzona i opita po uszy.

Gwiazda wieczoru - niezwykle skromny i sympatyczny człowiek z Kaukazu, Pavel Portoyan. Robi sery i grilluje, ale też importuje gruzińskie i ormiańskie wina i alkohole.

Gwiazda wieczoru – niezwykle skromny i sympatyczny człowiek z Kaukazu, Pavel Portoyan. Robi sery i grilluje, ale też importuje gruzińskie i ormiańskie wina i alkohole.

Cicha drugoplanowa gwiazda wieczoru, czyli mistrz polskich nalewek, Zbigniew Sierszuła. Człowiek równie dobrze znający się na aptekarskich właściwościach ziół, owoców i roślin, co skory do tańca i żartów.

Cicha drugoplanowa gwiazda wieczoru, czyli mistrz polskich nalewek, Zbigniew Sierszuła. Człowiek równie dobrze znający się na aptekarskich właściwościach ziół, owoców i roślin, co skory do tańca i żartów.

Ekologiczny akcent też musi być - Wawrzyniec Maziejuk od kozich serów bio Figa, niegdyś obecnych w moim Papuamu naprzeciw.

Ekologiczny akcent też musi być – Wawrzyniec Maziejuk od kozich bio serów Figa, niegdyś obecnych w moim Papuamu naprzeciw.

Samotny, nieco melancholijny wilk, działający w Swoszowicach z winem i oliwami, Tomek Wagner.

Samotny, nieco melancholijny wilk, działający w Swoszowicach z winem i oliwami, Tomek Wagner.

Grill Portoyana jest o tyle cudowny, że zawiera mnóstwo warzyw i zieleniny, oraz że składa się nie tylko z mięsa, ale i z ryb. Świetnych zresztą ryb, bo Pstrąg Ojcowski, szczególnie w wersji potokowej to już niemal legenda krakowskiej gastronomii, choć na rynku istnieje jakiś rok i jest dostępny w kilku ledwie miejscach.

Cieszy mnie jak zawsze w podobnych sytuacjach, że Pavel zadbał również bardzo o jakość mięsa – po wielu testach i próbach, wybrał masarnię z Lipnicy Murowanej, która bardzo starannie selekcjonuje skupowane zwierzęta (tu mi znowu drży ręka, bo wciąż gryzą mnie wyrzuty sumienia, ilekroć piszę o zwierzętach do zjedzenia) pod kątem ich “ludzkiej” hodowli i standardów karmienia. Na grillu znajdą się więc i różowe świnki i kędzierzawe baranki, które nie tylko będą smakowały, ale i swoją jakością wyrządzą mniejsze szkody na zdrowiu niż standardowe mięso.

I trzeba poprosić o bakłażana, albo choć ziemniaka z grilla, koniecznie z czymś zielonym! Na otwarciu Pavel, jak twierdzi specjalnie dla mnie, zrobił pastę z grillowanego bakłażana, która była po prostu odlotowa i nie miała nic wspólnego ze smętnymi tłustymi buraskami z naszych restauracji (zdjęcie).

Gwoździem programu było dla mnie chaczapuri – placek z zapiekanym w środku słonym serem. Ale jakim! Pavel robi go sam, na oryginalnej ormiańskiej podpuszczce z mleka sławnych już szczyrzyckich klasztornych krów rasy czerwona polska. Tych samych, z których swoje boskie sery robi pani Jadwiga Lorek. Ormiańska podpuszczka ma jakiś swój specyficzny skład bakteryjny, który daje ser o innej strukturze i smaku niż te nasze. Absolutnie należy sprawdzić!

Aga Majksner ze Slow Me, Bartosz Wilczyński oraz Tomasz Foodie na tle mam nadzieję wkróce najbardziej kultowego food-trucko-grilla w Krakowie!

Aga Majksner ze Slow Me, Bartosz Wilczyński oraz Tomasz na tle mam nadzieję wkróce najbardziej kultowego food-trucko-grilla w Krakowie!

Kasia Pilitowska i Bartosz Suder z Hummus Amamausi, wege przyjaciele Lipowej.

Kasia Pilitowska i Bartosz Suder z Hummus Amamausi, wege przyjaciele Lipowej.

Kto lubi jeść, pić i śmiać się, zna tych łobuzów - Kapczyński, Wilczyński i Owca.

Kto lubi jeść, pić i śmiać się, zna tych łobuzów – Kapczyński, Wilczyński i Owca.

Lipowa to też fajna ekipa pracowników, która się coraz wyraźniej dociera.

Lipowa to też fajna ekipa pracowników, która się coraz wyraźniej dociera.

Warto też zwrócić uwagę na dobre, naturalne wina z Lipowej, ale uwaga, jeśli kontaktujecie się z selekcją Woźniaka po raz pierwszy, poproście o prowadzenie i oswajanie – najlepiej zacząć od win w stylu europejskim. Nie są to wina półsłodkie, do jakich latami przyzwyczajała nas polska oferta sklepowo-gastronomiczna. Dobrze jest mieć otwarty umysł i podniebienie, a jeszcze lepiej jest po prostu przychodzić na częste tu degustacje i trochę się w tych winach rozeznać.

Co jeszcze mogę napisać? Fajnie jest. Taka pozytywna energia, takie przyjazne środowisko, tacy interesujący ludzie. Marzę o tym, by mieć w Krakowie adekwatny lokal z organicznymi wegańskimi degustacjami, z własnym ciekawym, inspirującym środowiskiem dla ekologicznych roślinożerców, ale tu jeszcze długa droga przed nami. Póki co polecam więc klimaty slow z Krakó Slow Wines na Lipowej.

Wszystkie moje zdjęcia z imprezy tutaj.

Może Cię zainteresować

Napisz komentarz