Jestem już tydzień na Yerba Mate, całkiem bez kawy i ze zdumieniem odnotowuję, że mniej mnie ciągnie do słodyczy, niż przy kawie. Joel Fuhrman, M.D. zawsze powtarza, że kawa wzbudza toksyczny głód. I faktycznie – nawet pita raz dziennie z połowy porcji bardziej mnie destabilizuje niż to indiańskie święte zioło. Odnoszę ogólne wrażenie, że łatwiej mi na niej się ogarnąć niż przy kawie.
Czy ktoś może polecić jakieś naprawdę fajne Yerby? Kończy mi się zapas, a chciałabym trochę potestować.