Dużo się ostatnio przewija wpisów o zachowaniach w sieci, o hejcie i ogólnym braku kultury w naszym wirtualnym życiu. Wreszcie jakoś do ludzi dociera, że pewne zachowania nie powinny być akceptowalne.
Osobiście nigdy nie tolerowałam hejtu, ani tym bardziej obraźliwego wylewania pomyj na cudze głowy. Na żadnym z moich forów ani w żadnej przestrzeni internetowej, w której funkcjonowałam nic podobnego nie mogło mieć miejsca. Nigdy też nie czytałam wstrętnych, jadowitych komentarzy, pojawiających się pod dowolnym artykułem, zdaniem, wpisem, w dowolnej gazecie czy na portalu. Nie znoszę tego i nie toleruję tego. I bardzo się cieszę, że społeczności blogerskie ostatnio zaczynają o tym głośniej mówić.
Nie śledzę jakoś specjalnie polityki, ani tym bardziej prywatnego czy publicznego życia osób publicznych, nigdy też nie zaglądam do portali plotkarskich czy celebryckich – ani mnie to nie interesuje, ani nie mam na to czasu. Oczywiście funkcjonuję zamiast tego na Fejsie, skąd czasem trafiają do mnie rozmaite plotki. Najczęściej je ignoruję, tym razem jednak zabiorę głos.
Trafiły na mój wall zdjęcia Wałęsy z podróży po Japonii. Widziałam wcześniej te z Emiratów Arabskich, w których były prezydent fotografował złote łazienki i ociekające przepychem wnętrza hotelowe. Teraz został wyśmiany z powodu skarpetek w sandałach w Japonii, fotografowania się na tle kwitnących wiśni i za ręce podczas tańca z zarządem Mazdy.
A ja się tylko pytam – na jakich tłach i w jakich sytuacjach fotografują się wszyscy cele-travel-blogo-lanserzy? Ależ dokładnie na tych samych, tylko w innej stylistyce. Bo chyba każdy by to zrobił. U mnie za oknem co roku kwitnie magnolia, a ja co roku ją fotografuję. Tak ze dwadzieścia razy.
Ale zawsze tak cholernie najbardziej ciekawi mnie, kto z rodziców czy dziadków tego pokolenia wygląda lub zachowuje się inaczej?
Przecież prawdą jest niezaprzeczalną, że poza wąziutką grupą osób nadążających za trendami i zmieniających się całe życie, z pokolenia na pokolenie ludzie przywiązują się do tej mody, która ich ukształtowała w młodości. Wystarczy wyjść na ulicę, by po stylu ubioru poznać kto ile mniej więcej ma lat i do jakiej subkultury kiedyś należał.
Ja mogę zmieniać kroje marynarek i kolory koszul, ale w sercu na zawsze pozostanę lekką punk lady, której obcas nie sięgnie wyżej niż podeszwa porządnych glanów i której ideałem kobiecości jest Patti Smith, tak jak mój tata zawsze będzie nosił szerokie nogawki, skarpety do sandałów i zachwycał się Beatlesami. I jak mój syn za 20 czy 30 lat nadal będzie zakładał swój styl, tak różny od mojego. I tak różny od tego, który będzie charakteryzował jego dzieci.
Style się zmieniają, ludzie pozostają sobą. Face it.
To wielka nieodpowiedzialność i nietolerancja wymagać od ludzi, żeby zmienili swój styl życia, jeśli tego nie chcą, zwłaszcza kiedy mają za sobą znacznie więcej niż jego połowę. Przecież świetnie, że wciąż są sobie wierni!
W ogóle sobie nie wyobrażam mojego taty bez skarpetek w sandałach, albo mojej mamy nie zachwycającej się złotymi łazienkami w Dubaju! Zobaczcie na modę lat 70 i 80 – i Wałęsa i mój ojciec byli chłopakami, którzy nosili bardzo modne ubrania, za które dostawali wciury od swoich ojców. Wąsy, beatowskie pejsy, długie włosy na karku – przecież oni byli cholernie trendy, a dziś po prostu trzymają swój styl, swój fason, są dokładnie przedstawicielami swojego pokolenia. Dlaczego wymagacie od nich, żeby wyglądali inaczej? Oni nie wymagają od was dzwonów.
Na spotkaniach publicznych czy politycznych Wałęsa występuje w całkiem przyzwoitych garniturach i w przyzwoitych butach, natomiast w czasie prywatnym wygląda jak wszyscy z jego generacji. Tak to było. Taka jest historia. A chcecie o tym dyskutować, to zacznijcie od własnych ojców i dziadków.
Ja nigdy, ale to nigdy nie powiedziałam moim rodzicom, co mają ubrać, albo czego nie. Uważałabym to za kompletny brak szacunku. Mamy styl jest mamy stylem, nie wyobrażam sobie jej inaczej ubranej, zwłaszcza że jak na swoje pokolenie ubiera się całkiem dobrze. Mój ojciec chyba tylko parsknąłby śmiechem, gdybym zasugerowała, żeby zmienił fason spodni, albo na przykład założył dżinsy, czy latem krótkie spodenki. Albo żeby nie zakładał skarpet do sandałów.
Skoro każdy facet wie, że do butów zakłada się skarpety. Bo przed skarpetami nosiło się w butach słomę.
Wałęsa ma bloga dla swojego pokolenia, nie dla dwudziestoparoletnich travel-hi-tech geeków… I tym różni się od wszystkich ojców i dziadków tychże przemądrzałych geeków. Że wyprzedza swoje pokolenie. Że w ogóle gdziekolwiek podróżuje. Że ma bloga koniec końców!
Wiecie jak moja mama korzysta z YouTube? Ogląda wenezuelskie seriale. I wiecie dlaczego to jest cudowne? Bo w ogóle je ogląda i jest szczęśliwa, bo to daje jej spełnienie! A wiecie, czym była dla niej Nasza Klasa? Okazją do skontaktowania się z ludźmi, o których od 40 czy 50 lat nie miała pojęcia czy jeszcze żyją, albo jak się im powodzi na emigracji. Może sobie tego nie wyobrażacie, ale jej pokolenie witało się przez internet ze łzami w oczach! Ja jestem z niej dumna, że w wieku 60 paru lat tak świetnie ogarnia internet, że spędza ze swoim laptopem tyle czasu, że znajduje w nim odpowiednią dla siebie rozrywkę. I właśnie jej i mojemu ojcu strasznie blogi Wałęsy by się spodobały, zwłaszcza ojcu.
A wy, my, nikt nie ma prawa się z tego śmiać. Bo ci ludzie są sobą i za to należy się im szacunek. Tylko że do zrozumienia tego trzeba dorosnąć. Tak jak internet musi wreszcie dorosnąć do szacunku i akceptacji w ogóle.
A Wałęsa ma u mnie ogromny szacun i jest prawdziwym bohaterem swojego pokolenia – jak poradził sobie z komunistami, tak w swojej przestrzeni wirtualnej świetnie radzi sobie z hejterami. Ten człowiek ma 71 lat, a zasuwa dookoła ziemi jak niejeden rozpuszczony travel bloger, który nigdy nie zetknął się z prawdziwym życiem inaczej niż przez obiektyw któregoś z gadżetów najnowszej generacji…
Kto się z niego śmieje jest zwykłym nietolerancyjnym ciasno myślącym snobem, bo to paradoksalnie właśnie Wałęsa, fotografując się z Japończykami, trzymającymi się tradycyjnie za ręce jest facetem i tolerancyjnym i otwartym na obcą kulturę i jej obyczaje. Wszystkim nam życzę, byśmy w jego wieku, mając taki background środowiskowy i takie zero możliwości rozwoju, jak oni mieli, zachowali taką otwartość umysłu.