Zupa korzenna dla przyjaciela, pyszna nawet drugiego dnia

written by Renata Rusnak 3 stycznia 2015

Właśnie podjadam zupę, którą wczoraj ugotowałam dla przyjaciela Łukasza. Jest bardzo prosta, bo od paru dni się odtruwam, leciutko głodując. Wczoraj nie chciało mi się wrzucać przepisu, i dziś też mi się nie chce, bo mam rozdłubane aż cztery teksty na raz, ale przed chwilą odgrzałam porcję z lodówki i jestem bardzo zadowolona z efektu. Jest idealnie kwaśno-słodka. Notuję więc składniki – ci, co gotują jak ja będą wiedzieć, co z nimi zrobić, a ci co nie wiedza, mogą poczytać wcześniejsze wpisy o komponowaniu zup.

  • pół selera, 1 pasternak, 1 pietruszka, 1 marchewka, 1 burak, 4-5 ziemniaków, ćwierć pora, 1 płatek fenkuła, nogę od kalafiora, nogę od brokuła (kwiatów używam do koktajli), kilka suszonych grzybów, 1 daktyl, 2 suszone (niesiarkowane) morele, 3 połówki suszonych sycylijskich pomidorów, łyżka ostrego sosu z mango, 1/3 łyżeczki miso, sok z całej cytryny, sezam; niedużo wody oczywiście.

Ukryła mi się cebula pod łupinami w zlewie i zanim ją znalazłam, zupa była właściwie gotowa. Udusiłam ją więc z majerankiem na 1 łyżce oliwy, podlewając wodą i dodałam do reszty. Jeśli się nie zapomni, można ją wrzucić wcześniej do gotowania.

Trochę się rozproszyłam rozmową z przyjacielem i nie wyłączyłam ognia, zanim warzywa zmiękły zupełnie, więc szybko wystawiłam gar z grubym dnem za okno na zimno. Bardzo to pomogło przerwać proces gotowania i uratowało warzywa przed rozgotowaniem.  Więc skupcie się i wyłączcie zupę wcześniej, albo od razu po zdjęciu z ognia przelejcie ją do innego garnka.

Zatrzymanie procesu gotowania jest też powodem, dla którego dziś zupa nadal smakuje świetnie, albo i lepiej. Jeśli nie wyłączę odpowiednio wcześniej warzyw i zostawię je w gorącym garnku z grubym dnem na kuchence – na pewno się rozgotują i drugiego dnia będą po prostu nijakie. Lepiej przelać od razu, szczególnie przy drobno pokrojonych warzywach.

Na początku sezonu grzewczego zrobiłam taką bzdurę, że chcąc lekko schłodzić zupę, postawiłam ja na parapecie wewnętrznym (mam kamienne). Tyle że… nad kaloryferem. I to na parę godzin, bo przecież poszłam do komputera. Moja cudownie lekka, rześka i idealnie ugotowana zupka zmieniła się w bezsmakową katorgę, spożywaną za karę…

Strasznie to ważne, żeby zadbać o warzywa, jak się nie używa mięsa i innych polepszaczy smaku. No i dla smaku ważna jest jakość warzyw. U mnie all organic of course.

Łukasz twierdzi, że pyszna, ale dla niego wszystko co ugotuję jest tak samo pyszne, jak dla mnie to, co mówi mistrzowsko mądre. Mi pierwszego dnia do takiej totalnej błogości brakowało kawałka ugotowanej i zblendowanej dyni, którą zagęściłabym wodę, ale drugiego to odczucie znikło. Dodałam tylko maniunią szczyptę soli i szczyptę pieprzu. Świeża pietruszka byłaby w sam raz.

Łukasz twierdzi, że nie trzeba być modnym - wystarczy poczekać odpowiednio długo, by twoja własna moda sama do ciebie przyszła. Ostatnio w męskiej modzie panuje trend lumbersexual, czyli wygląd na drwala...

Łukasz twierdzi, że nie trzeba być modnym – wystarczy poczekać odpowiednio długo, by twoja własna moda sama do ciebie przyszła. Ostatnio w męskiej modzie panuje trend lumbersexual, czyli wygląd na drwala…

Może Cię zainteresować

Napisz komentarz