Odpowiedź na pytanie, jak przepracować toksycznego rodzica nigdy nie jest jednoznaczna. Nie ma tu żadnego złotego sposobu, który zadziała zawsze i wszędzie. Pisałam w poprzednim poście o tym, co może warunkować lęki przed odejściem z domu rodzinnego. Jeśli jesteśmy w niego niezdrowo uwikłani, proces odcinania toksycznej pępowiny nie będzie ani łatwy, ani bezbolesny, wat za to wysiłku.
W razie wątpliwości, czy toksyczną relację odciąć, czy nie, warto postawić sobie pytania o konkretne korzyści i straty, oraz konsekwencje takiego odcięcia. Podobnie zresztą, jak warto przemyśleć sprawę motywacji do zmian. Zawsze łatwiej będzie odejść, gdy zobaczymy szerszy kontekst, osiągniemy lepsze zrozumienie.
Miłość jest dawaniem
Słuchałam kiedyś rabina Twerskiego, który mówił, że miłość nie jest braniem, lecz jest dawaniem. Jeśli kogoś kochasz, okazujesz to w ten sposób, że dajesz mu to, co dla ciebie jest najcenniejsze. Jeśli czujesz gniew i nienawiść do rodzica, za to, co próbował ci dać i czego ci nie dał, pomyśl o nim w tych kategoriach. Co dla twojego rodzica, w jego świecie jest najwyższą, najdroższą wartością?
Jeśli toksyczna matka lub ojciec przeżyli traumę głodu i przemocy (odrzucenia, agresji, braku czułości), a potem znaleźli w sobie tyle siły, żeby wydostać się na powierzchnię i osiągnąć jakiś sukces, prawdopodobnie przy pomocy tejże samej przemocy (odrzucenia, agresji, braku czułości), najwyższą wartością dla nich będą pieniądze. Będzie to największe dobro, jakie ów rodzic ceni i to tą wartość będzie przekazywał dalej. Okazywanie wrażliwości, czułości w brutalnym świecie, w jakim żyli, niczego nie dawało. Osłabiało ich tylko. Jeśli tak ukształtowany rodzic nie daje czułości, tylko pieniądze, to kocha czy nie kocha?
Jak przepracować destrukcję
Jeśli już zrozumiesz i zaakceptujesz to, że matka jest jaka jest, nie będziesz próbować jej zmienić. Bo nie da się zmienić drugiej osoby. Można i należy zmienić siebie. Do tego jednak konieczne jest wzięcie pełnej odpowiedzialności za swoje życie. A tą odpowiedzialnością w ekstremalnie trudnej relacji zawsze będzie emocjonalne odsunięcie się, wyjście poza kontekst.
Gniew i nienawiść są potężnymi niewolącymi łańcuchami. Nie da się uwolnić od ludzi, do których czuje się te emocje. Jak przepracować tak destrukcyjne więzi? Robiąc przestrzeń. Rozluźniając siłę wyniszczających relacji nie tylko ochronimy siebie, albo własne dzieci, jeśli tkwimy w przemocowym związku z mężem. Odbierzemy też rodzicowi możliwość dalszego utrwalania swoich destrukcyjnych zachowań, przestajemy karmić i odżywiać te zachowania.
Odpowiedzialność za siebie
Jeśli pragniesz innej miłości niż finansowa, jeśli cenisz inne wartości niż kultywowane w rodzinnym domu, zrób miejsce w swojej przestrzeni. Odsuń się bez strachu o stratę miłości, której i tak nie posiadasz, ani nie kontrolujesz. Dopiero potem, gdy postawisz granice, wyleczysz rany, odbudujesz siebie i wybaczysz, przyjdzie czas na kolejny krok.
Będziesz mogła okazać rodzicowi tę czystą, czułą, prawdziwą miłość, o jaką tobie chodzi. Może to zająć lata, dekady, albo i całe życie, ale jedno jest pewne – samo się nie zrobi. Toksyczna matka nie przestanie być toksyczna, dopóki coś jej do tego nie zmusi. Odejście dziecka często bywa tym pierwszym impulsem do zmian.
Szanuję ciebie, ale uszanuj mnie
Jeśli zaś nie masz gotowości do pełnego odejścia, lub nie masz skrajnie trudnej relacji z rodzicem – daj swojej matce i ojcu, to, co sama szanujesz i czego pragniesz. Stwórz nową rzeczywistość, zamiast ulegać starej. Postaw granice, na jakie tematy rozmawiacie, na jakie nie, lecz nie złością i urazą, a stanowczością. Sprawdź, co się stanie, jeśli podejdziesz do rodzica i powiesz: “Kocham cię bardzo, szanuję za wszystko, czego dokonałaś, jesteś dla mnie bardzo ważna, ale teraz pora na moje samodzielne życie i samodzielne decyzje”.
Jeśli rodzic pozwoli to przytul i pocałuj. Jeśli to będzie za dużo, uśmiechnij się i podejmij próbę następnym razem. Nie ważne czy to będzie za miesiąc, za rok czy za dziesięć lat. Któregoś dnia matka zrozumie, że walczyła z tobą, bo pokazywałaś wszystkie jej życiowe straty i porażki, wszystkie jej słabości. Jeśli jesteś lustrem swojej matki, to ona prawdopodobnie siebie karze poprzez ciebie za wypartą wrażliwość, potrzebę bliskości i miłości.
Pytania do siebie
Jeśli wciąż masz dylemat, jak przepracować relacje z toksyczną matką (ojcem, szefem), spróbuj odpowiedzieć sobie na takie pytania:
- Czy podtrzymywanie relacji, która latami (przez całe życie) trwa w niezmienny sposób doprowadzi do samoczynnej zmiany rodzica?
- Dzieci są nauczycielami swoich rodziców – czego możesz nauczyć swoją matkę, co jest twoim zadaniem w tym życiu?
- Czy poświęcanie swojego życia dla dobra rodziny w dłuższej perspektywie ma sens? Jakie przyniesie realne efekty? W jakim czasie?
- Czy pozostanie w relacji kat-ofiara z matką zmieni matkę w lepszego człowieka? Czy z ciebie uczyni lepszego człowieka? Czy to doświadczenie jeszcze cię czegoś nauczy i cię rozwinie? (Pomocny artykuł o zasadzie lustra tutaj).
- Czy jeśli już posiadasz wykształcenie i pracę, która daje ci chleb i dach nad głową, to nadal koniecznie potrzebujesz matki karmicielki? Małe dziecko nie może odejść z domu, w którym jest toksyczna matka, bo umrze z głodu; biologicznie jest zależne od rodziców. Czy osoba dorosła jest w ten sam sposób zależna od matki? Czy umrze z głodu po opuszczeniu domu rodzinnego?
- Czy jesteś matką swojego ojca, matką swojego rodzeństwa? Czy twoją funkcją w rodzinie jest ochrona swojego ojca i rodzeństwa?
- Czy jeśli twoje rodzeństwo i ojciec (drugi rodzic) przez lata nie zmienili swojej relacji z matką i żoną, to ty zmienisz ich życie za nich? Czy jeśli odetniesz kontakt z toksyczną matką, to naprawdę stanie się im krzywda? Czy naprawdę ty ponosisz odpowiedzialność za to, że dzieje się lub w przeszłości działa się im krzywda? Czy fakt, że korzystają w wygodny dla siebie sposób z pieniędzy matki to jest twoja wina?
- Czy kiedykolwiek samoczynnie powstanie w twoim życiu miejsce dla kochającego partnera i dla kochanych przez ciebie dzieci, jeśli nie wyjdziesz z toksycznego związku ze swoją matką, ojcem i ich dziećmi? Czy człowiek może żyć w dwóch rodzinach na raz? Czy jesteś w stanie ponosić pełną odpowiedzialność za dwie rodziny?
- Czy za ciebie, za dorosłą osobę, za dorosłe dziecko ktoś, ktokolwiek inny niż ona sama, może ponosić odpowiedzialność? Czy to w ogóle jest możliwe, żeby ktokolwiek inny dokonywał wyborów za ciebie, za dorosłą osobę, nawet jeśli ta osoba ogranicza swoje działania do zgody i bierności? Czy ktokolwiek realnie podejmuje decyzje za ciebie w twoim realnym życiu, nawet jeśli tylko wyrażasz zgodę i zachowujesz bierność?
- Co jeszcze musisz poświęcić, żeby zasłużyć na miłość swojej matki – taką miłość, jakiej pragniesz. Czy matka kiedykolwiek będzie w stanie dać ci taką miłość jakiej pragniesz? Czy ona jest nauczona takiej miłości? Czy rozumie, co to jest dobroć, cierpliwość, bliskość i wsparcie (inne niż finansowe)? Czy wie, jak je okazywać inaczej niż finansowo?
Kultura miłości i stwarzanie dobra
W całym tym toksycznym nieszczęściu chodzi o naszą kulturę, która tak ukształtowała pokolenia rodziców i dziadków, że nie mogli okazywać własnej wrażliwości. My – pokolenia przejściowe między światem dawnym a nowym już wiemy, że to nie jest prawidłowy sposób na życie. Możemy głośno pytać o to, jak przepracować trudne relacje z rodzicami. Ale my mamy psychologów, podręczniki, emancypację oraz poczucie, że może być inaczej. W tym “inaczej” staramy się wychować własne dzieci.
Możemy mieć żal do rodziców, że nie dali nam wsparcia i miłości, których pragnęliśmy w dzieciństwie, ale… hej, to nasi rodzice zrobili szczelinę dla zmian! Oni nie potrafią wyjść poza to, co każą im uwarunkowania podświadomości i programy społeczne, ale to oni dopuścili do tego, byśmy my urodzili się z poczuciem, że to wszystko nie tak powinno działać. Z poczuciem, że nie musimy więcej godzić się na bycie ofiarą. I to oni, atakując nas, nasze życie, obyczaje i wybory, wyrażają swój strach przed tym, co nadchodzi, ale jednocześnie pokazują nam, co zmienić i jak przepracować traumy w naszych rodach.
Teraz świat należy do nas, tak samo jak po nas będzie należał do naszych dzieci. Teraz to w naszych rękach leży stwarzanie miłości poprzez stawianie mądrych granic, branie odpowiedzialności za siebie, integrowanie własnego strachu, żalu, winy, apatii. Nie jesteśmy tu po to, by się bać. Jesteśmy tu po to, by nauczyć się kochać – siebie, a poprzez siebie kochać też innych.
Posłuchaj Davida Hawkinsa o uwalnianiu się od korzyści płynących z negatywnych emocji tutaj. Zobacz techniki uwalniania i radykalne wybaczanie w poprzednim poście.
10 komentarzy
Jak zwykle swietne artukuly. Widac, ze czasem cos dobrego moze wyniknac z zepsutego komputera :))) Zartuje.
Tak juz jest, ze najtrudniejsze relacje lacza nas z najblizymi osobami. Wiele razy sie zastanawialam czemu tak jest. Mysle, ze od najbizszych nam osob oczekujemy samego dobra a i tez oczekujemy, ze wszystko nam przebacza bo przeciez powinni nas kochac bo jestesmy rodzina. Czyli czesto nie dajemy im samego dobra ale prawie zawsze oczekujemy od nich samego dobra. Ale to tak przeciez nie dziala…Przypomnijmy sobie co czulismy kiedys sie okazalo, ze ktos nam bliski zrobil nam cos zlego i porownajmy kiedy obca nam osoba zrobila nam cos podobnego. Mysle, ze bardziej czlowieka rani, kiedy ktos bliski nam zrobi krzywde niz, ze zrobi nam cos zlego osoba, ktora malo znamy. Czyli te ralacje z bliskimi sa bardzo skomplikowane i najtrudniej je rozsuplac bo latwo olac przypadkowa znajmosc ale duzo trudniej zrobic to z czlonkem rodziny, z ktorym jestesmy emocjonalnie zwiazani.
Ella, komentarz w punkt 🙂 Im bliżej poznaję warunkowania biologiczne naszych mózgów, tym lepiej to wszystko pojmuję, a co za tym idzie, lepiej/głębiej akceptuję. O wiele łatwiej teraz patrzeć mi na członków rodziny – ale też na siebie samą i na moje własne zachowania w obrębie rodziny, bardzo różne od zachowań wśród innych osób. Po prostu mózg automatyczny myśli szybciej i ma większy wpływ na wszystkie nasze decyzje, niż mózg świadomy (racjonalny). A przecież jest on ukształtowany nie tylko naszym życiem i życiem naszych rodziców, i nawet nie losami dziadków. Mówi się, że mózg automatyczny ewoluuje z prędkością… 10 000 lat 😀 Tak więc co dziesięć tysięcy lat odnotowuje jakieś adaptacyjne zmiany, które odsuwają go od zwierzęcia :)) jak się o tym pomyśli, to jednak masakra 🙂
Mowisz…10 000 lat? Rzeczywiscie masakra. Toz to gdzies czasy siegajace neolitu. Czyli wyglada, ze nasze cialo ewoluuje szybciej niz mozg. Zastanawiajace. Zmienilo nam sie rowniez otoczenie a niewiele myslenie. Jestesmy nadal rasa drapiezcow, jak to kiedys stwierdzil Stanislaw Lem, i bedzie trudno to zmienic.
może szybciej, może internet i komputery oraz wiedza na temat podświadomości i mózgu automatycznego przyspieszą proces ewolucyjny mózgów? 🙂 w końcu, jeśli da się mózg wytresować, to czemu nie miałby szybciej ewoluować? :))
Uwazam, ze jak sie przekroczy pewna mase krytyczna to pozniej juz leci lawinowo.Tylko jak daleko od niej wciaz jestesmy? 🙂
Tego nikt nie wie, ale przecież ta zbiorowa podświadomość musi być zależna od świadomości jednostek, więc faktycznie przekroczenie pewnej ogólnej masy świadomości powinno doprowadzić do uwolnienia skostniałych, niepotrzebnych wzorców podświadomych. Oby 🙂
Bardzo pomocny artykuł, dziękuję. Dla mnie w odejściu od toksycznego rodzica trudne jest to że ten drugi nie jest toksyczny ale kocha tego toksycznego i staje w jego obronie. Chciałabym uciąć relacje z matka, ale nie chce z tatą.
Z tatą nie warto poruszać tematów dotyczących mamy, żeby nie dochodziło do sytuacji konfliktowych. Dobrze go spotykać na neutralnym gruncie, poza domem, albo rozmawiać przez telefon.
Bardzo mi pomogl ten artykul w zrozumieniu siebie i zaleznosci w toksycznej relacji w ktorej tkwie. Jeszcze sporo musze sie nauczyc i przepracowac, ale dzieki temu artykulowi i innym na Pani blogu czuje sie wolna i spokojna bo wiem jak. Dziekuje z calego serca!
Bardzo się cieszę! Wytrwałości i owocnej pracy na drodze do siebie, jaka dopiero się otworzyła 😉