Zamieniłam się po koleżeńsku z Agą Godek dobrami – ona mi ziemniaki, papryczki, czosnek, jabłka, winogrona i jajka prosto ze wsi, a ja jej moje słoiki. Dary jesieni jak się patrzy!
Posiekałam ostrą papryczkę, czosnek i seler naciowy, obsmażyłam na niedużej ilości oliwy, dodałam utarte na tarce 4 ziemniaki i 2 parchate jabłka (nadają świetnej kwasowości i podkręcają smak), dodałam zmiażdżoną, pieczoną dynię (pół, bo jednak była zbyt ogromna i kawałek musiałam zamrozić). Doprawiłam zmielonymi prawdziwkami, niedużo kminku, biryani masali, dużo świeżego rozmarynu i tymianku, pieprz, sól i włoskie orzechy. Udusiłam.
Kolor tradycyjnie wyszedł bury, ale smak fajny. Dokładnie taki, jak organizm lubi.
Smak totalnej jesieni.
Taka koleżeńska wymiana dóbr to dobry sposób na zacieśnianie więzi i zdobywanie motywacji do pracy. Więcej chce się zrobić i ugotować, kiedy można się podzielić. Świetnie to działa i w kooperatywach (np. Lokalny Rolnik, Krakowska Kooperatywa Wawelska, Incampagna, albo warszawska Kooperatywa Dobrze) i po prostu w codziennym życiu z przyjaciółmi i rodziną. Bardzo lubię.