Bazylia w oleju i przepis na omlet z amarantusa

written by Renata Rusnak 3 sierpnia 2018

Kupiłam na Targu Pietruszkowym ogromną wiecheć bazylii. Była bardzo świeża i “mocna”, lekko kwitnąca, z daleka się ją czuło. Połowę pęczka wsadziłam w szklance z wodą do lodówki, połowę zawiesiłam do góry nogami, żeby wysuszyć. Ale tak mnie jakoś do niej namiętnie ciągnęło, tak mi się chciało coś z tymi kwiatostanami na czubkach zrobić… I wtedy przypomniałam sobie, czego się niedawno nauczyłam na Chwast’ingu. Głównym przykazaniem, z jakim zostawiła mnie Basia Styczeń było – rób co czujesz, rośliny cię poprowadzą. Tak powstała moja pierwsza bazylia w oleju.

Przemówiła do mnie siła roślin!

Zrobiłam tak, jak mnie prowadziło. Oberwałam wszystkie czubki bazylii, kwiaty razem z kilkoma górnymi listkami, i zapakowałam do słoika. Dorzuciłam dwa czubki już lekko podsuszonej melisy z poprzedniego targu (to samo eko gospodarstwo Gorzkowskich, tak samo mocna melisa) i zalałam tłoczonym olejem słonecznikowym.

Olej ten przyciągnęłam jesienią z biodynamicznej Winnicy Wieliczka, gdzie wpadłam pomóc przy winobraniu. Stał sobie i stał, bo w swojej kuchni stosunkowo mało tłuszczów używam. Padło na niego, choć wydawało mi się, że całość nadal tak będzie sobie stać.

Nic bardziej mylnego! Bazylia z melisą plus ten olej niespodzianie zrobiły mi tydzień jedzenia. Po prostu pożarłam całą tę butelkę oleju w kilka dni. Dodawałam do wszystkiego, a jak nie było do czego, to moczyłam w nim wafle kukurydziane, które chętnie podjadam w ramach chipsów. Przepyszny!

Intuicja do eksperymentów

Latem prawie nie jadam cięższych rzeczy i nawet z jajkami mi nie po drodze, cóż kiedy w lecie kury niosą jak szalone i zawsze coś przywiozę od mamy. Stały mi więc i jajka w lodówce, aż wreszcie zrobiłam jajecznicę na tym bazyliowym oleju. I wtedy zaczęło mnie skręcać na myśl o omlecie. Omlet, omlet, omlet.

Z mąkami w moich szafkach zwykle panuje deficyt, więc pomiędzy mąką z cieciorki a ziemniaczaną, wybór padł na tę z amarantusa. Amarantus potrafi mieć silny, ziemisty smak, ale zazwyczaj dobrze się łączy z innymi składnikami i nie dysharmonizuje potraw. Robiłam już wcześniej omlety z soczewic, fasol czy gryki, to czemu by nie spróbować amarantusa?

Sprawdziłam raz i wyszedł smaczny. Zjadłam z pesto z czosnku niedźwiedziego. A potem zrobiłam jeszcze raz i wyszedł jeszcze pyszniej. A to dlatego, że lekko nawodniłam mąkę świeżymi borówkami (jagodą leśną). Przywiozłam ze wsi, razem z kilkoma słoiczkami dżemu, który z nich ugotowałam (z dodatkiem goździków). Świetny pomysł, i te borówki w cieście i na cieście, i pesto z czosnku niedźwiedziego też.

Bazylia w oleju i przepis na omlet

bazylia w oleju

Omlet z amarantusa, bazylia w oleju, pesto z czosnku niedźwiedziego, borówki z goździkami, patera od Andrzeja Mędrka.

Bazylia w oleju:

  1. Kupić dobrą, aromatyczną bazylię, rosnącą w polu. Liście i – jeśli jest – kwiatostan oberwać i opłukać, potem osuszyć  papierowym ręcznikiem, lub zostawić do wyschnięcia na sitku (niezbyt długo, żeby nie straciła aromatów).
  2. Upchać do słoika tyle, ile chce się uzyskać wyraźnego smaku (ja miałam do połowy).
  3. Zalać nierafinowanym tłoczonym olejem (to najzdrowsza i najbardziej wartościowa wersja olejów). Użyłam słonecznikowego, ale mogą być też inne oleje. Jeśli chce się uzyskać smak ziół, lepiej wybrać niezbyt intensywny smak oleju, ale np. dobra oliwa w połączeniu z bazylią da świetną opcję. O ile komuś nie szkoda dobrej oliwy “psuć” bazylią.

Do bazylii dodałam odrobinę melisy, ale dobrze skomponują się inne zioła z grupy “prowansalskie” – wszystko zależy od efektu, jaki chce się uzyskać. Jeśli nie bazylia, to można spróbować innych ziół, które się akurat ma.

Omlet:

  1. 3 jajka rozbić i roztrzepać w misce.
  2. Dodać 3 łyżki przesianej mąki z amarantusa, wymieszać żeby nie było grudek.
  3. Dodać kopiastą łyżkę (niedużą garść) borówek (jagoda leśna), ugnieść je niezbyt dokładnie, wymieszać.
  4. Dodać szczyptę nieoczyszczonej soli (szara czy różowa).
  5. Można całość zostawić na kilka minut, żeby mąka lepiej nasiąknęła.
  6. Dużą patelnię polać lekko olejem, położyć kilka liści bazylii z oleju, rozgrzać, ale nie spalić.
  7. Wylać równomiernie masę na patelnię, przykryć i zmniejszyć ogień.
  8. Odwrócić i też pod przykryciem smażyć na lekkim ogniu. Jeśli jest potrzeba to minimalnie podlać olejem. Ja zwykle tego nie robię.
  9. Gotowe jest oczywiście wtedy, gdy się przyrumieni.

Jak pisałam, świetnie skomponuje się z wytrawnym pesto – na przykład z czosnku niedźwiedziego, albo na średnio słodko – w moim przypadku był to dżem borówkowy (jagodowy) z niedużą ilością goździków. Smacznego!

Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o filozofii Chwast’ingu Barbary Styczeń, o podążaniu za wegetacją roślin, intuicyjnym ich przetwarzaniu, przygotowywaniu na zimę i gotowaniu, zapraszam na bardzo ciekawe warsztaty – tutaj informacje i zapisy.

Może Cię zainteresować

Napisz komentarz