Renata Rusnak
  • STRONA GŁÓWNA
  • KULTURA
    • Ludzie
    • Podróże
    • Recenzje
    • Krótko
  • ROZWÓJ
    • Dylematy
    • Ekologia
    • Edukacja
    • Świadomość
  • ODŻYWIANIE
    • Miejsca
    • Produkty
    • Przepisy
    • Zdrowie
  • KSIĄŻKA
  • KIM JESTEM
  • KONTAKT

Renata Rusnak

  • STRONA GŁÓWNA
  • KULTURA
    • Ludzie
    • Podróże
    • Recenzje
    • Krótko
  • ROZWÓJ
    • Dylematy
    • Ekologia
    • Edukacja
    • Świadomość
  • ODŻYWIANIE
    • Miejsca
    • Produkty
    • Przepisy
    • Zdrowie
  • KSIĄŻKA
  • KIM JESTEM
  • KONTAKT
Recenzje

Ostatnia rodzina, nie ma tabu, jest miłość

written by Renata Rusnak 12 maja 2017
Ostatnia rodzina, nie ma tabu, jest miłość

Trochę późno zabrałam się za ten film, tym niemniej gorąco polecam! Ostatnia rodzina Matuszyńskiego to moim zdaniem obraz wybitny. Niezwykle zrównoważony, oszczędny i bez tez, w dodatku zrobiony ze skromnością, pochyloną głową i pełen pokory. Oczywiście emocjonalnie trudny i poruszający, ale jednak zrealizowany znakomicie, gra wszystkich aktorów wyborna. Jestem pewna, że przetrwa próbę czasu i przejdzie do kanonu.

Opowiada o złożonych relacjach rodzinnych u Beksińskich. Wojna, okupacja, wydziedziczenie, przesiedlenie w tle, zaś na co dzień zaburzony syn (dziś pewnie zdiagnozowaliby zespół Aspergera albo inne OSD) i para intelektualistów, która bez współczesnej psychoterapii usiłuje sobie z tym wszystkim poradzić.

Dużo pojawiło się radykalnych zarzutów od bliskich Beksińskich na temat tego, że “oni przecież się tak nie zachowywali”. Że film odczłowiecza (mnie chciałoby się powiedzieć “odbrązawia”), że goni za sensacją, że nakreśla coś, co nie istniało naprawdę. Ale co, jeśli oni się tak nie zachowywali przy ludziach? A w domu? W swoich niezwykle zawiłych wzajemnych relacjach?

Mam wrażenie, że pierwszą ocenę zagłuszyły emocje i wartościowanie moralne, próby uchronienia pewnej ikony i zasady “o zmarłych nie mówi się źle”. Odbieram to jako błąd w sztuce – w ogóle nie chodzi tu o ocenę moralną, bo sami Beksińscy przyjmowali swój los z dużą pokorą i akceptacją (albo przynajmniej bez walki i sprzeciwu). W recenzjach panuje zdumiewająco zgodna opinia, że film nie pokazuje miłości, ale moim zdaniem trzeba trochę niedowidzieć, żeby owej miłości nie zauważyć. Przecież to jest opowieść o ludziach niezwykle wrażliwych estetycznie, którzy kochają się mimo wszystko i próbują nie utonąć w chaosie, jaki nazywa się życie. Życie w dodatku przeplecione bólem – w tym samym sensie fizycznym co i egzystencjalnym – oraz permanentną śmiercią.

Wizualnie obraz jest po prostu idealny, idealnie odnoszący się do stylistyki tamtych lat. Zarzuty, że za mało w nim sztuki i stosunku do sztuki, wokół których kręciło się życie Beksińskich, są moim zdaniem niezasadne – to obraz całkowicie sztuką przesiąknięty, tyle że jest ona w jego tkance, w tle, w domyśle, w ledwie tylko zaznaczonych rozmowach na jej temat. Ona istnieje POMIĘDZY (czyli wszędzie), a to przecież nie jest rozprawa naukowa na temat twórczości Zdzisława, albo też muzycznych zdolności Tomasza. To film o ojcu i synu, o żonie i matce.

Nikt nie lubi, kiedy jego strefa tabu zostaje naruszona. Stwarza to spory osobisty dyskomfort, a przecież jesteśmy kulturowo zmuszani do dodatkowego zatajania wszystkiego, co niewygodne i mogłoby świadczyć o nas (o podmiocie kultu) źle. Ale – czyż o dysfunkcyjnej rodzinie, w której panuje tyle wzajemnej cierpliwości, wsparcia, próby zrozumienia, ile widzimy w Ostatniej rodzinie, może świadczyć źle to, że mimo dysfunkcji ona trwa, kocha, wspiera i akceptuje?

Społecznie Ostatnia rodzina to ważny film. Mocno kojarzy mi się z odbrązowionymi filmami Kena Loacha. Może więc pora przestać zagłuszać jego wartość ze względu na ochronę tajemnic rodu, który przecież sam jakoś się z nimi uporał? Ostatnia rozmowa Zdzisława Beksińskiego z Piotrem Dmochowskim, w której ten pierwszy przyznaje się do swoich potajemnych pragnień, by kogoś zgwałcić, mówiąc jednocześnie o tym, że zawsze był o siebie spokojny, bo brzydzi się przemocą, świadczy o tym najlepiej.

Osobiście nie znalazłam ani jednego słabego punktu w Ostatniej rodzinie. W żadnej jego warstwie. Uważam, że należy go oglądać z włączoną głową, w skupieniu. Widzieć więcej tego, co odbywa się poza kadrem, poza ciasnym korytarzykiem mieszkania Beksińskich (swoją drogą świetny zabieg narracyjny). Starać się zrobić to, co całe życie wydawał się robić Zdzisław – zrozumieć.

Jan P. Matuszyński, Ostatnia rodzina (2016)

Jan P. Matuszyński, Ostatnia rodzina (2016).

filmrelacje
0 komentarz
Renata Rusnak

poprzednie posty
Świat, którego już nie ma. Tatiana i pan Wogelkow
następny post
Depresja niechcianego dziecka, Projekt/cel

Może Cię zainteresować

Muzea i czy potrzebna sztuka?

19 października 2012

Bhutańskie kino, Miód dla dakini, recenzja

25 lutego 2018

Najważniejsze książki w moim życiu, top 10

8 września 2014

Deadwood i zalążki demokracji

27 marca 2012

Sofia Coppola – egzystencjalna nuda i bezsens istnienia

13 marca 2014

Lalki Patryka Chwastka i Północny-Wschód

2 grudnia 2011

Blue Jasmine – rola, jaką gra się do...

26 stycznia 2014

Cowboys & Aliens. Ten E.T. nie go home

27 listopada 2013

Jak zostałam producentką filmową (albo prawie)

24 października 2017

Only Lovers Left Alive – przetrwa tylko sztuka

24 marca 2014

Napisz komentarz Usuń odpowiedź

MOJA KSIĄŻKA

DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ

O MNIE

O MNIE

Renata Rusnak

rocznik 1974, blogerka, pisarka, tłumaczka literatury ukraińskiej. Inicjatorka wydarzeń kulturalnych i kulinarnych, propaguje samorozwój, świadome życie i odpowiedzialne wybory.

WIĘCEJ

Subskrybuj

Facebook Twitter Instagram

Instagram

No images found!
Try some other hashtag or username
Footer Logo

renatarusnak.com 2017

  • KSIĄŻKA
  • AUTORKA
  • RECENZJE
  • BLOG
  • KONTAKT
  • MEDIA
  • ZAMÓW