Masz dziecko urodzone w dobie internetu? Zabierz je do kina na Tomorrowland (Krainę Jutra). Bo szczerze mówiąc to, co stanie się z nami już wkrótce, zależy właśnie od twoich dzieci i od tych dorosłych, którym wciąż jeszcze chce się wierzyć w pozytywne działanie.
Dla dorosłych, którzy coś kumają z fizyki kwantowej, kota Schroedingera i tego, jak nasz umysł kształtuje rzeczywistość, niespodzianek nie będzie. Ucieszą się pewnie z tego, że ktoś to wszystko mówi głośno, i że adresuje swoje przesłanie do najmłodszych. Apologeci Apokalipsy poczują za to solidnego prztyczka w nos (do którego i ja się chętnie dołożę), bo przesłanie filmu jest jednoznaczne – skoro wiadomo, że swoimi działaniami dążymy do katastrofy, po jaką cholerą napawamy się jej wizjami, zamiast zacząć COŚ robić. Przede wszystkim – dlaczego nie zmienimy własnego nastawienia do nadchodzącej rzeczywistości?
Sama całkiem niedawno dość mocno się nad tym zastanawiałam. Czy rzeczywiście powinnam tak mocno skupiać się na negatywnych stronach rozwoju ludzkości, czy jednak powinnam zaufać temu, że jako ludzkość poradzimy sobie z kolejnymi problemami? Może zamiast krakać, że świat dąży do samozagłady, powinnam większą wiarę pokładać w tych pokoleniach, które już coś kumają z odpowiedzialności społecznej, i które rosnąc w erze cyfrowej, będą w stanie popchnąć wynalazki w stronę najbardziej korzystną dla całego ekosystemu, jakim jest Ziemia razem z nami, dziwacznymi, zapatrzonymi w swoje moce sprawcze humanoidami?
To jest najważniejsze przesłanie filmu: nie poddawajcie się, nie ulegajcie wygodnemu dla siebie malkontenctwu – działajcie! To czas marzycieli i wizjonerów, umysłów czystych i dążących do lepszej rzeczywistości, nie zaś do kreowania własnej zagłady.
Nie wystarczy już tylko ostrzegać przed katastrofą, przede wszystkim należy jej przeciwdziałać, czyli postawić sobie pytanie: no dobrze, ale co ja mogę zrobić, żeby to zmienić? No i koniecznie należy wyłączyć agregat negatywnych myśli, czyli oficjalne media. Film przedstawia świetną diagnozę ich wpływu na nasze postrzeganie świata.
Dla dorosłych film może być ciut za bardzo łopatologiczny, ale wart jest uwagi, bo w bardzo prosty sposób spina i punktuje rzeczy w tej chwili najważniejsze – podsumowuje negatywy aktualnej rzeczywistości i proponuje konkretne rozwiązania. Zmień siebie, a świat zmieni się razem z tobą.
Odpowiedź na to “jak?” jest w każdym z nas, bo każdy z nas może zacząć kreować inną rzeczywistość, oczywiście nie tylko umysłem, ale i zachowaniem, odpowiedzialnością, prawidłowymi odruchami ekologicznymi i społecznymi. Każdy z nas ma wpływ na to, w jakim świecie żyje i każdy z nas ma obowiązek coś z tym zrobić. Ze światem i ze sobą. Choć odrobineczkę.
Bardzo podobają mi się też dwa motywy; jeden to genialne użycie Wieży Eiffla, a drugi – zwróćcie uwagę na poniższe zdjęcie. Jego wymowa dotarła do mnie dopiero po czasie – dziewczynka ląduje w fantastycznym świecie z przyszłości, ale nie na wybetonowanej przestrzeni kosmicznej – ona ląduje w polu zboża. Hiper nowoczesne miasto dla szczęśliwych ludzi, kierujących się w życiu wyobraźnią i inspirujących się od siebie nawzajem czeka na horyzoncie, bardzo naturalnie wkomponowane w krajobraz roślinny (w końcowej sekwencji będzie tego więcej, pojawi się też dzika przyroda i zwierzęta).
Masz dziecko? Zrób choć tyle, żeby zabrać je na film i być rodzicem, który uczy wiary w to, że przyszłość można zmienić (różnica między “starej generacji” negatywnym ojcem Franka, a nowoczesnym, wspierającym ojcem Casey). Fajnie, że Disneyowi wciąż chce się edukować. Miłego oglądania!
Pamiętaj o lajkach i udostępnieniach, są na blogu konieczne.