Tak sobie podczytuję niedawny wywiad ze znanym z bardzo ostrego podejścia do rozrostu populacji, zmian klimatycznych i nadużywania zasobów Ziemi naukowcem Dennisem Maedowsem, który już w 1972 opracował raport na temat zrównoważonego rozwoju i czarnych scenariuszy dla zbyt ekspansywnego rozrostu ludzkości w erze przemysłowej.
Polecam przeczytać cały wywiad tutaj.
Urodziłam się już chyba z takim przeświadczeniem, że coś jest bardzo nie tak z obecnym władczym, patriarchalnym, agresywnym i ekstremalnie konsumpcyjnym nastawieniem do Ziemi i jej zasobów. Dręczy mnie to odkąd pamiętam, nawet odkąd prawie nic o tym nie wiedziałam. Podskórnie czuję, że czarny scenariusz Maedowsa, w liczbach, numerach i wykresach wyraźnie wskazujący na to, że ludzkość czeka mniejszy czy większy rodzaj zagłady, albo co najmniej globalnego kryzysu i upadku części świata i obecnej cywilizacji jest bardzo prawdopodobny. To jednak trochę jest cywilizacja śmierci.
A jednak równocześnie mam w sercu głębokie przeczucie, że wciąż mamy szansę, by wybrać inaczej. By wyrzec się tej całej zbędności, nadmiernej i nikomu do niczego niepotrzebnej konsumpcji, produkcji, nadużycia i grabieży w świecie natury, by zdążyć ze zminimalizowaniem nadciągających strat.
Ot, chodzi tylko o “efekt setnej małpy”. O to, żeby ktoś z nas stał się wreszcie tą setną małpą, która odmieni świadomość i przesunie energetykę ludzkich serc w stronę wyboru życia, więzów, szczęścia, miłości i spełnienia, ponad pogonią za dobrobytem, wygodą, konsumpcją i stanem posiadania.
“Pozostańmy przy diecie. Skalkulujmy ilość żywności na osobę od lat 90-tych. Produkcja rośnie, ale liczba ludności rośnie szybciej. Za każdą kalorią żywności na naszym talerzu jest dziesięć kalorii paliw kopalnych lub ropy wykorzystywanej przy jej produkcji, transporcie, magazynowaniu, przygotowaniu i usuwaniu. Im mniej rezerw taniej ropy i paliw kopalnych, tym wyższe ceny żywności” (fragment z wywiadu).
Wciąż jeszcze jako masa ludzka jesteśmy w stanie zrezygnować z jedzenia mięsa tak, by zmniejszyć ilość wydobycia paliw kopalnianych, które osiągnęły już swój szczytowy poziom, oraz wytwarzania CO2 i dalszego trzebienia zwierząt morskich, będących niemal na wymarciu. Wciąż jeszcze wszyscy możemy przejść na rolnictwo roślinne i oprzeć funkcjonowanie społeczne na wspólnotach i kooperatywnej działalności.
Zawsze mam problem przy ocenie kontroli populacji, bo czego by nie mówić, najszybciej i najbardziej rozmnażają się najuboższe warstwy społeczne, a to one są jednocześnie najmniej świadome i wyedukowane. Wprowadzanie przymusowej aborcji i kontroli narodzin, jak w Chinach, pozbawione jest cech humanitarnych, i ja nie widzę innej możliwości czy szansy dla świata niż zakrojona na globalną skalę edukacja seksualna. Sądzę, że zachodnie państwa bardziej powinny na tym skupić uwagę, opłacając np. świadomą kontrolę współżycia w krajach biednych, niż na głowieniu się, jak tu zachęcić swoich obywateli by rozmnażali się częściej. Ale to temat taki jak mówi Maedows – globalny, o którym nikt myśleć nie chce, jako o wspólnym dobru, koniecznym dla całego świata.
Polityka i biznes – no cóż, nie muszę chyba nikogo przekonywać, jak strasznie nie lubię wielkich korporacji i koncernów rządzących światem i napędzających nadmierną konsumpcję… Uważam, że jeśli człowiek ma obowiązek walczyć przeciw czemukolwiek, to powinien właśnie przeciw koncernom spożywczym, medycznym i militarnym. Oczywiście toczenie pojedynczej wojny przeciwko miliardom dolarów rocznych dochodów największych firm jest czymś w rodzaju rzucania się z szabelką na czołgi, albo raczej z motyką na słońce.
Nie da się wygrać z koncernami. Chyba że…
Jedynym sposobem, jakim możemy zmienić ten świat, jego stan i własną przyszłość, jest zmiana własnego konsumpcyjnego stylu życia. Efekt setnej małpy może nadejść dopiero wtedy, gdy w pewnej większej, świadomej zbiorowości odmówimy prawa do władzy nad naszymi życiami, a co za tym idzie również nad naszą śmiercią, tymże rakowym naroślom, jak nazywa ich Maedows – koncernom, korporacjom, władzy, wojsku i politykom.
To czy kolejne lata przeżyjemy w pełnym wyrzeczeń, ale też świadomym i jednak szczęśliwym życiu, w którym zwrócimy się ponownie ku sobie, wspólnotom, pracy rąk własnych i – co najważniejsze – Matce Naturze, czy też staniemy się zakładnikami własnego losu, ukutego przez własne konsumpcyjne i nieodpowiedzialne wybory, pogrążając się w chaosie bardzo już prawdopodobnej wojny o surowce, żywność i wodę, wspomaganej przez kolejne kataklizmy klimatyczne – nie zależy już od nikogo innego, tylko od nas samych.
Rządy, państwa, koncerny i armie miały już dość czasu, by wykazać jakiekolwiek zainteresowanie postępującą gwałtownie w dół ścieżką do samozniszczenia. Teraz kolej na nas, zwykłych ludzi, na społeczeństwa, na inicjatywy oddolne. Czas na wzięcie odpowiedzialności za siebie we własne ręce. Kto to jeszcze może zmienić, jeśli nie my sami? Kto, jeśli nie ty?
Zawsze cechowała mnie wewnętrzna wiara w człowieka i jego rozwój, głęboko w sercu wierzę więc też, że nie wszystko stracone. Wydaje mi się, że ludzie mimo wszystko są coraz bardziej świadomi, że pragną zmian i że coraz bardziej pragną życia i dobra, a nie śmierci i nienawiści. Wierzę, że nawet jeśli upadnie era przemysłowa, upadnie cywilizacja patriarchalna, upadną systemy polityczne – ludzkość przetrwa, te bezwłose dwunożne małpy o dwóch półkulach mózgowych, jak o nas mówi Maedows. Nie podzielam jego opinii, że jako gatunek całkiem znikniemy z tego świata. Nie po to tu przecież jesteśmy, by ulec zagładzie, lecz by wyciągać wnioski, uczyć się i ewoluować. Ewolucja jest naczelną zasadą rozwoju na Ziemi.
W tej chwili jest więc sprawą nie cierpiąca zwłoki nasza ewolucja świadomościowa.
Te rzeczy, które ty możesz zrobić dla siebie i przyszłych pokoleń to świadome ograniczenie jednostek energii kopalnianych, które zużywasz.
Kupuj mniej i rozsądniej! Jedz więcej roślin i mniej mięsa. Częściej korzystaj z transportu publicznego, albo dziel się przejazdami. Wykorzystuj przedmioty do końca, zamiast wyrzucać i w kółko kupować nowsze. Spędzaj więcej czasu w społecznościach. Nie nabij kasy wielkim korporacjom. Nie głosuj na nieodpowiedzialnych polityków. Nie ufaj populistom, którzy obiecują gruszki na wierzbie.
Myśl. Dbaj. Kochaj. Dziel się.
Nie bądź obojętnym ignorantem. Los całej planety leży dokładnie w twoich i tylko twoich rękach. Nie ma żadnych “onych”, którzy cokolwiek zrobią za ciebie lub dla ciebie. Nie dopuść do tego, by czarny scenariusz Maedowsa ziścił się w każdym punkcie.
Kiedy dopisywałam ten artykuł, Natalia Hatalska wrzuciła na swojego bloga interesujący tekst o działaniach, które tu i teraz zmieniają naszą przyszłość w sposób, którego jeszcze nie jesteśmy w stanie zauważyć. Tu i teraz niektóre nasze działania sieją ziarno, jakie w przyszłości da plon. Muszę się przyznać – wzruszyłam się do łez jedną z cytowanych przez nią analiz.
To analiza Pokolenia Z, pokolenia naszych dzieci. Pokolenia, które postrzega świat zupełnie inaczej, które patrzy na niego z szerszej perspektywy, które jest świadome negatywnych i problematycznych zagadnień na świecie, w polityce, w ekonomii i społecznym życiu i które jest gotowe by wprowadzić zmiany. To pokolenie, które skłonne jest do wyrzeczeń i rozpoczęcia zmian od siebie. To daje uzasadnioną nadzieję i wzmacnia moją wiarę w ludzkość. Jesteśmy tu po to, by się rozwijać, może więc nauczymy się czegoś od naszych – miejmy nadzieję naprawdę mądrzejszych – dzieci.
Zobacz, poczuj i przemyśl TO. Wciąż jeszcze nie musi być jak mówi Maedows…