Zdarza mi się przemieszczać czasem po Kalwaryjskiej i już jakiś czas temu obczaiłam nowy sklep ze “zdrowy” w nazwie. Nie spieszyłam się, bo Zdrowa Żywność najczęściej zawiera masę suplementów i super foodsów, niedużo zaś normalnego, podstawowego jedzenia. W dodatku jestem tam częściej w drodze z domu niż do domu, zaś bieganie po mieście z ciężkimi zakupami nigdy mi się nie uśmiecha.
Tym razem weszłam, bo musiałam znaleźć jakieś ekonomiczne uzasadnienie, dla wyboru zacienionej strony ulicy. Nie znoszę stać bezczynnie, a światła Matecznego długo się zmieniają – żeby uniknąć czerwonych świateł, wybrałam obejście ronda dookoła na zielonych i w ten sposób zupełnie bezmyślnie pozbawiłam się przyjemnego zimowego słonka. Korek był i tłok na ulicy, znowu rozważyłam, czy warto przedzierać się na prawo, skoro punkt docelowy i tak znajduje się po lewej i przypomniałam sobie o tym właśnie sklepie. Był w cieniu, ale po lewej. Ot, ekonomia mózgu 🙂
Rzeżucha Towary Zdrowe, bo o niej mowa, bardzo przypadła mi do gustu. Prosta jak drut, bezpretensjonalna, a jednak solidnie zaopatrzona. Na tyle rozsądnie, że jak tego zwykle nie robię, wyjęłam aparat, poprosiłam o pozwolenie na fotki. Stwierdziłam, że coś napiszę, choćby dlatego, że często dostaję pytania o to, gdzie można się zaopatrzyć w produkty do gotowania, o których pisuję na blogu.
Mają tu głównie asortyment w tej chwili bodaj podstawowej hurtowni organicznej Bio Planet. Co za tym idzie – ogromna większość produktów posiada certyfikat organiczności i jest markowana przez tę właśnie hurtownię.
Bardzo duży plus sklep dostał u mnie za współpracę z lokalnymi rolnikami, i choć to nietypowe dla takich niedużych sklepików, za niezły wybór sezonowych warzyw, w tym bodaj 4 różnych odmian jabłek. Myślę, że spokojnie można ich prosić o ściągnięcie zieleniny z hurtowni, bo logistycznie się z tym wyrabiają.
Co mi się podoba? Prosty, ale urozmaicony wybór, oparty wyraźnie na jakiejś strategii, na jakości a nie na cenie. Za to ceny standardowe jak wszędzie w bio. Jak pisałam, dostatek produktów podstawowych tj. kasze, soczewiczki, fasole, nieźle jak na zimę z warzywami. Ciekawy wybór past i smarowideł do chleba. Jakościowe słodkości i masła orzechowe. Bardzo dobry nabiał i masło krowie – jeśli używacie to wiecie, że nie każdy sklep bio je posiada, ze względu na krótkie daty. Z wrażenia i chyba nostalgią za Papuamu sama kupiłam mleko, kefir, śmietanę i masło! Pierwszy raz od ponad roku.
Rzadko mi się to zdarza, ale kilku produktów i producentów w ogóle nie znałam. Bardzo to przyjemne dla łowcy nowości. Sprzedawca, który przedstawił się jako współwłaściciel był zaangażowany, zorientowany i skromny. Ogólne wrażenie wyniosłam takie, że jest to sklep zrobiony z głową. Bardzo chciałabym mieć go pod ręką. Jak na moje podstawowe potrzeby – marzenie.
Mam nadzieję, że nie obniżą standardu i nie wykażą się tym, czym większość sklepików bio – notorycznymi brakami w towarze… Ale to też w dużym stopniu zależy od samych konsumentów – czy wpadną i zrobią zakupy, pozwolą się miejscu rozwinąć.
Polecam i proszę dzielcie się opiniami o tym sklepie, jeśli go znacie!
8 komentarzy
i tak w tym sklepie jest zawsze – dużo towaru dobrej jakości i blisko po mleko sojowe np. waniliowe 🙂 polecam szczerze
dzięki Marta za opinię!
o, fajnie, że jest nowy sklep tak fajnie zaopatrzony. Niedawno powstał też przy Rondzie Grzegórzeckim (na Rzeźniczej) – maaasa miejsca, można zawalić ten sklep tonami towaru, a tam kurde prawie pustki. Nie chcę im kiepskiej reklamy robić, bo może się rozwiną, ale to właśnie to o czym mowa – zasadnicze BRAKI w towarze.
no to jest najczęściej problem, że takie miejsca są otwierane z zaangażowania, a nie z powodów biznesowych – dlatego są niedofinansowane i nie mają na towar, który przyciągnąłby i utrzymał klienta przy sobie. nikt nie lubi wybierać się celowo w jakieś miejsce po to, żeby nie kupić połowy rzeczy, a taki sklep najczęściej nie ma funduszy do zamrożenia w towarze.
Pani Renato, cudownie że Pani tam trafiła :). Ja gdy bywam w Krakowie też z radością tam zaglądam- bo zgadzam się z Pania że to uroczy sklepik. Z punktu widzenia konsumenta który dopiero zdobywa wiedze na temat zdrowego odżywienia się myślę, że najbardziej efektowne (-tywne;)) byłoby polączenie sił takich osób jak Pani (które mają już bogatą wiedze i doświadczenie kulinarne) z takimi zaangażowanymi właścicielami jak ten o którym Pani pisze w tym artykule. A wtedy… tacy jak ja- chetni ale jeszcze mało wiedzący konsumenci.. dowiedzieliby się wiecej jak wykorzystać dostępne w takim sklepie produkty…i tym sposobem szanse na rozwój takiego miejsca pewnie by się zwiększyły..:)
właśnie w taką koncepcję świata wierzę – zawsze robić drobne rzeczy w połączeniu z innymi 🙂
pozdrawiam 🙂
Bardzo fajnie zaopatrzony sklepik. 🙂
tak mi się właśnie wydało.