Przyjechał mój organiczny rolnik i znowu mi się drzwi do lodówki nie domykają. Co się nie mieści upchnięte, od razu ląduje w garnku. Na pierwszy ogień poleciał brokuł, bo zamówiłam ich najwięcej. Nie licząc 80 kg pomidorów, które ze świeżą bazylią wrzucę do słoików na zimę.
Przedwczoraj namoczyłam trochę fasoli pinto i dziś w okolicach śniadania zaczęłam gotować, żeby się nie zepsuła. Nie wiem, czy to kwestia porannej godziny, ale doprawiłam lekko słodko i wyszła zaskakująco pyszna, w dodatku świetnie się skomponowała z rzeczonym brokułem.
Aż jestem zła na siebie, że nastawiłam jej tak mało, ledwie na jeden raz. Mogłabym ją jeść cały tydzień. Czasem nastawię dużo i wtedy nie wychodzi jakoś super. A dziś, masz ci los.
Fasola pinto
Potrzeba:
- 120-130 gr fasoli pinto (na oko sądząc po tym, co odsypałam z paczki),
- 2 goździki,
- nie więcej niż 10 ziarenek kminu rzymskiego i
- tyle samo kopru włoskiego (ziaren),
- 2 suszone okry. Te maleńkie, jak nie macie to się nic nie stanie. Nie mają za dużo smaku, raczej wartości odżywcze;
- 2 suszone posiekane peperoncino, razem z nasionami; można zastąpić inną ostrą papryczką;
- szczyptę stewii*;
- 2 suszone morele (pamiętajcie o tym, by były niesiarkowane; są w organicznych sklepach),
- kilka plastrów suszonych prawdziwków, nie za dużo.
* Uwaga: Nie używam białej, oczyszczonej stewii, bo jest tylko trochę lepsza od białego cukru; używam sproszkowanych całych liści stewii. One są po pieronie słodkie, ale mają też trawiasty posmak, dlatego jeśli się ich używa w takiej postaci, zyskuje się wyjątkowo dobroczynne działanie całej rośliny, ale też specyficzny smak, który trzeba wziąć pod uwagę.
Wykonanie; najprostsze:
- Opłucz i namocz fasolę, najlepiej na noc.
- Wstaw do garnka na średni ogień z wodą 3:1, przemieszaj.
- Zbierz starannie pianę.
- Dodaj przyprawy poza morelami i grzybami, gotuj 40-50 minut.
- Jeśli przykryjesz, zmniejsz ogień i zostaw małą szczelinę, bo będzie kipiało.
- Dodaj grzyby i morele, gotuj aż będzie miękka.
- Sprawdź poziom wody i albo dolej, albo odparuj. Nie warto fasoli gotować w zbyt małej wodzie i robić jej suchej. Lepiej smakuje, jeśli zostanie jej trochę własnego sosu.
I lepiej od razu pomyśl o zwiększeniu porcji! Szkoda się nią nie nasycić po uszy… Wartość kaloryczna tego jedzenia jest symboliczna, wartość odżywcza zaś wręcz wybuchowa.

Fasola pinto na słodko-ostro. Wyszła taka brązowa, jak jest na zdjęciu. To rozgotowane po lewej na fasoli to morela. Można ją skroić drobno, wtedy rozgotuje się na sos.