Bardzo interesująca rozmowa dziennikarza BBC z szefem Coca Cola Europe wpadła mi w ręce na temat zawartości cukru w puszce Coca Coli. W małej puszce jest 35 gram, czyli aż 9 łyżeczek. Te informacje krążą już po świecie i kto chciał, to się z nimi zetknął, ale słuchanie mylących kłamstw z ust szefa koncernu na Europę mimo wszystko robi wrażenie.
Oficjalnie wiadomo, że cukier jest jednym z najważniejszych promotorów chorób w cywilizowanym świecie. To nie tylko kwestia otyłości, ale i cukrzycy, chorób serca, zwyrodnieniowych oraz nowotworów. To nie tak, że pijąc Colę, albo inne podobne napoje gazowane, gdzieś tam po cichu zaniedbujemy tylko swój wygląd; przede wszystkim narażamy swoje zdrowie i życie na poważne niebezpieczeństwo. Warto mieć to w pamięci, ale ja nie o tym.
Już któryś raz chcę zwrócić uwagę na to, jak koncerny spożywcze robią nas w bambuko. Prześledźcie tę rozmowę:
Szef Coca Coli na Europę kręci i wije się, byleby tylko nie powiedzieć: “tak, robimy źle, doimy z was nienormalne pieniądze za które to wy dodatkowo zapłacicie więcej pieniędzy, będziecie znosić ból i cierpienie, będziecie źle wyglądać i jeszcze gorzej się czuć, szybko umrzecie, a wasze dzieci umrą przed wami”.
Zamiast tego, patrząc nam prosto w oczy mówi: “no tak, ależ my robimy wszystko, byleby poinformować ludzi o tym, ile jest cukru (podając go w gramach, nie w łyżeczkach), piszemy na opakowaniach i bardzo promujemy colę zero kalorii” (1:30).
A dalej jest tak: “pewnie, że dajemy kilkanaście łyżeczki cukru do dużej coli, ale informujemy ludzi o tym, i to oni mają decydować; jeśli nie chcą dużej – w porządku, dbamy o to, by dostali większy wybór, mają więc małą”. A czy on już nie pamięta, że sto lat temu, kiedy wynaleźli colę, nie było butelek w tych rozmiarach? Czyż nie najpierw dali ludziom wielkie porcje XXL, by teraz wmawiać im, że to małe są ich alternatywą?
W 2:30 szef CC mówi: “tak widzimy, że świat musi się zmienić, dlatego rozumiemy, że sami musimy wziąć udział w naprawieniu problemu otyłości”. Cały czas koncentruje się na otyłości, ani słowem o chorobach. A dalej jest jeszcze lepiej, bo przerzuca winę na konsumentów: “pijesz colę BEZ aktywności fizycznej i spalania kalorii – twoja wina!”. Bardzo sprytna manipulacja.
Potem już tylko potwierdza to, co pięknie wyświetlił w swoim śledztwie dziennikarskim Cukier, sól, tłuszcz Michael Moss: wielcy truciciele spożywczy, mając pełną świadomość szkodliwości swoich produktów i uprzedzając fakty, sami zaczęli zamieszczać na opakowaniach informacje o wartościach odżywczych produktów. Nikt im nie będzie mógł niczego zarzucić w sądzie, ani też zażądać odszkodowania za śmierć czy chorobę tak, jak koncernom tytoniowym – przecież oni zawczasu zaczęli znakować swoje produkty jako szkodliwe. To, że zwykłemu człowiekowi ciężko jest się w tych zaszyfrowanych oznaczeniach połapać, to już nie ich sprawa; pozorna przejrzystość firmy jest udokumentowana na każdej dosłownie puszce.
“Jesteśmy aktywni, umieszczamy informacje na puszkach, jeśli ludzie chcą, pomagamy im wybierać opcję Zero Kalorii”. Jednakże…
Coca Cola Zero nie posiada cukru, za to dosładzana jest aż trzema rodzajami syntetycznych słodzików, w tym mocno szkodliwym aspartamem.
Dalej jest o tym, że “wszystkie” napoje gazowane produkują 2% ogólnie wytwarzanych w spożywce kalorii. Znowu jest to przerzucenie winy na innych, wszystkich. Wszyscy tak robią, nie może być aż tak źle.
A potem oczywiste zagranie na emocjach: “Chcemy skoncentrować się na akcjach informacyjnych, zapobiegających otyłości. Na pytanie o strategię koncernów tytoniowych, które zamiast mówić, żeby w ogóle nie palić, zaczęły produkować papierosy light, szef Coca Coli mówi, że to zupełnie co innego; ani szczypta tytoni ci nie służy, jednakże w przypadku jedzenia i napojów, moderacja spożycia jest w porządku i może wpisać się w twój lifestyle.
Pomijając oczywiście fakt, że cukier, sól i tłuszcz oficjalnie już są uznawane za w równym stopniu uzależniające co tytoń i alkohol. Oraz fakt, iż to najuboższe warstwy społeczne, wśród których raczej nie można mówić o żadnym “lifstyle” spożywają największe ilości śmieciowych produktów, bo to właśnie one są najgorzej wyedukowane i świadome tego, czym się trują.
W ostatniej dekadzie wzrósł poziom spożywania zdrowych produktów w stosunku do niezdrowych, ale tylko wśród bogatszych – wśród biednych, ostatnia dekada przyniosła jeszcze więcej śmieciowego jedzenia, a co za tym idzie i chorób cywilizacyjnych. To jest dokładnie ten sam rodzaj moralności, który opisywałam już przy “odpowiedzialnych” reklamach Coca Coli.
Mnie się po prostu burzy krew, bo tego rodzaju wyszukany cynizm jest niewybaczalny.
A już najbardziej cyniczne jest to, że całą wypowiedź szef koncernu na Europę kończy kradzieżą nie swoich zasług w szerzeniu świadomości i walki ze śmieciowym jedzeniem – spójrzcie, mówi, przecież już we Francji, a dalej na całym kontynencie szerzą się akcje zapobiegania otyłości dzieci w szkołach. To właśnie jest edukacja i informacja, połączone działania na różnych szczeblach, w efekcie czego udało się zredukować otyłość wśród dzieci aż o 20%…
Czyżby zapomniał, jakie są źródła tych zmian i kto je wprowadzał? Czyżby naprawdę pracownicy i zarządy wielkich korporacji spożywczych? Świadomość i edukacja społeczna powinna zacząć się od tego: każda puszka Coca Coli, innego napoju gazowanego, każda paczka wysokoprzetworzonej żywności jest bardzo szkodliwa.
Nie jedz i nie pij śmieci.
Polecam bardzo ważny i wielowymiarowy dokument po polsku:
oraz spójrzcie również na to: