Renata Rusnak
  • STRONA GŁÓWNA
  • KULTURA
    • Ludzie
    • Podróże
    • Recenzje
    • Krótko
  • ROZWÓJ
    • Dylematy
    • Ekologia
    • Edukacja
    • Świadomość
  • ODŻYWIANIE
    • Miejsca
    • Produkty
    • Przepisy
    • Zdrowie
  • KSIĄŻKA
  • KIM JESTEM
  • KONTAKT

Renata Rusnak

  • STRONA GŁÓWNA
  • KULTURA
    • Ludzie
    • Podróże
    • Recenzje
    • Krótko
  • ROZWÓJ
    • Dylematy
    • Ekologia
    • Edukacja
    • Świadomość
  • ODŻYWIANIE
    • Miejsca
    • Produkty
    • Przepisy
    • Zdrowie
  • KSIĄŻKA
  • KIM JESTEM
  • KONTAKT
LudzieMiejsca

Kinokawiarnia Kika. Pochwała życia miejskiego

written by Renata Rusnak 27 lutego 2015
Kinokawiarnia Kika. Pochwała życia miejskiego

Co to znaczy, że jesteśmy ludźmi miejskimi? Dla mnie to, że żyjemy aktywnie w mieście, korzystając ze wszystkiego, co ono – wielkie skupisko różnorodnych ludzi – może nam zaoferować.

Są takie potrzeby wewnętrzne, jak kontakt z rozmaitymi osobami w celu wymiany inspiracji, wrażeń i doświadczeń. Im bardziej są złożone, tym głębiej wchodzimy w miasto, czerpiemy z niego. Niekoniecznie chodzi o łatwiejszy dostęp do wysokiej kultury; nie każdy przecież korzysta z niej chadzając do teatru czy na koncerty codziennie.

Życie miejskie, to przede wszystkim życie pomiędzy innymi ludźmi. Niekiedy po prostu chce się między nimi być, czerpać od nich pełnymi garściami.

Wcale nie trzeba chodzić do teatru (synonim życia w mieście), skoro nie jest to czyjeś osobiste medium, ale dobrze jest znać tych, którzy teatr kochają. Ich doświadczanie teatru może wpływać na nasz rozwój, można się czymś fajnym wymienić. Również nie każdy musi bywać w knajpach i jadać w knajpach, ale sama świadomość tego, że są ludzie, którzy to lubią, których to bardzo cieszy i wzbogaca wiele zmienia i poszerza horyzonty.

Różnorodność uczy różnorodności, pokazuje, że świat nie jest monolitem, pozwala łatwiej godzić się na różnice i dostrzegać ich potrzebę. Uczy akceptacji.

Przyjemne w mieście są miejsca, skupiające się wokół poszczególnych osób. Niektórzy prowadzą otwarte domy, inni pracownie, jeszcze inni są w nieustannym ruchu pomiędzy przestrzeniami i miejscami, przemieszczając się jak wiatr pomiędzy środowiskami. Kolejni otwierają swoje lokale, zakładają ciekawe firmy z misją, budują społeczności. Jeszcze inni odsiadują odciski na pośladkach, dyskutując w sieci – w największym skupisku ludzkości.

Niektórych łatwo poznać, bo stają się ikonami, wokół innych narastają rozmaite urban legends, jeszcze inni skandalizują ponad miarę, łamiąc wszelkie zasady i przekraczając granice. A niektórych nie widać zbyt wyraźnie spoza miejsc, które budują. Jedni skupiają uwagę na sobie, inni tę uwagę dzielą na innych, ściągając ich w swoje pobliże. Forma nie ma znaczenia, jedynie to, że lubimy ludzi, lubimy być między nimi, wymieniać się, dzielić, rozmawiać.

Bardzo dużo czasu spędzam w swojej pustelni, w domu na obrzeżach Krakowa. Lubię to, swoją okolicę, wioskowy charakter ulicy, życzliwych, ale dyskretnych sąsiadów. Dnie spędzone na rozmyślaniach, medytacjach i pisaniu. Ale zaraz potem lubię “zejść do miasta”. Wziąć w czymś żywym udział. Doświadczyć ludzi, posłuchać ich, zobaczyć, uścisnąć, zrobić coś razem. Potrzeba spokoju i samotności jest u mnie równie silna i wielka, co chęć i potrzeba bycia między ludźmi. Nie nadaję się do życia na wsi. Jestem mieszczuchem, choć urodziłam się w bardzo tradycyjnej góralskiej wiosce. Ale górale są ciekawi świata, i najwyraźniej mają w genach pasterskie wędrówki, bo od dziecka mnie nosi. Nie umiem mieszkać bez miasta, podobnie jak nie umiem żyć bez ciekawych ludzi, którzy coś wokół siebie budują i czymś bardzo specyficznym się dzielą.

Sporo takich osób już poznaliście na moim blogu, dziś napiszę o kolejnych – o Adze i Bogdanie Balickich z kinokawiarni KIKA. I napiszę o nich właśnie w kontekście życia w mieście, bo KIKA to jeden z takich fajnych schowków dla ludzi, którym się chce doświadczyć czegoś nieco niszowego.

Aga i Bogdan Baliccy za kontuarem kinokawiarni KIKA.

Aga i Bogdan Baliccy za kontuarem kinokawiarni KIKA.

Aga Balicka, pomysłodawczyni Śniadań w kinie.

Aga Balicka, pomysłodawczyni Śniadań w kinie.

Zasłona z baru na zaplecze. Nie ma znaczenia, ale podoba mi się.

Zasłona z baru na zaplecze. Nie ma znaczenia, ale podoba mi się.

W KICE nie zaszalejesz, nie zabłyszczysz, nie zdobędziesz 10 punktów lansu od samego “bywania”. Nie natkniesz się na tłumy, ani wrzawę, ani jaskrawości, które mogłyby cię męczyć czy onieśmielać. Znajdziesz tu za to sporo ciekawych inspiracji, wymiany myśli i ludzkiego ciepła. Takie wydaje się być to miejsce od pierwszego wejrzenia. Jest klimat i atmosfera, ale jest też spokój. Właśnie dlatego pomyślałam o KICE jako o schowku, skrytce – od miejskiej wrzawy i zbędności, a jednak będącej kwintesencją miejskiego życia.

KIKA to przede wszystkim kino studyjne, a kino studyjne to jego repertuar. Młodsza siostra bardziej chyba znanej Agrafki, prezentuje offstreamowe nowości, filmy niezależne i alternatywne i wszystko, czego nie znajdziecie w wielkich multipleksach. To dobre kino, selekcjonowane przez Agę, Bogdana i ich partnera Roberta Skrzydlewskiego, którzy w filmie siedzą prawie całe swoje życie. Kiedy spytałam Bogdana po co to wszystko robi, skromnie spuścił głowę, uśmiechnął się ciepło i powiedział: “bo lubię się dzielić”.

Podgórscy lokalesi na śniadaniu.

Podgórscy lokalesi na śniadaniu.

Luźna, domowa atmosfera.

Luźna, domowa atmosfera.

Afterparty, czyli śniadanie dla prowadzących podczas seansu filmowego dla gości.

Afterparty, czyli śniadanie dla prowadzących podczas seansu filmowego dla gości.

To się czuje – jesteś tu mile widziany, ale nikt ci się nie narzuca. Jest niezobowiązująco i czujesz, że wolno ci wszystko – lubić, nie lubić, dyskutować, nie dyskutować, jeść, nie jeść. Przyjść albo nie przyjść. Jest po prostu spoko, bo naprawdę nic nie musisz, a to dość rzadki klimat jak na miejsca związane z kulturą w Krakowie.

Kawiarniana część też niczego nie wymusza, będąc integralną częścią kina. Dobre domowe, ręcznie robione ciasta, dobre piwa, niezła kawa no i rozmaite spotkania i imprezy, również te dla dzieci.

Mnie oczywiście najbardziej ciekawią połączenia kina z jedzeniem. Od jakiegoś już czasu odbywają się tu inspirujące Śniadania w Kinie, a niedługo pojawią się też Wytrawne wieczory filmowe. Jak wszystko tutaj, i śniadania przebiegają w przyjaznej, ciepłej, domowej atmosferze. Czterdzieści kilka za to bardzo wygodnych foteli kinowych zawsze będzie stwarzało atmosferę wizyty u przyjaciół; tak samo jest podczas tych śniadań na kilkanaście osób.

Gość specjalny Śniadania w kinie, Lesya Onyshko ze specjałami kuchni koreańskiej i japońskiej.

Gość specjalny Śniadania w kinie, Lesya Onyshko ze specjałami kuchni koreańskiej i japońskiej.

Czajownia towarzyszyła degustacji pokazem parzenia herbat japońskich i koreańskich.

Czajownia towarzyszyła degustacji pokazem parzenia herbat japońskich i koreańskich.

Degustacje - zawsze coś nowego. Tym razem dowiedziałam się, że w Japonii niektóre zielone trzykrotnie zaparzone herbaty służą za... sałatkę. Zjada się je z sosami sojowymi i innymi przyprawami. Smakuje bardzo ciekawie, trawiaście, intensywnie.

Degustacje – zawsze coś nowego. Tym razem dowiedziałam się, że w Japonii niektóre zielone trzykrotnie zaparzone herbaty służą za… sałatkę. Zjada się je z sosami sojowymi i innymi przyprawami. Smakuje bardzo ciekawie, trawiaście, intensywnie.

Bardzo interesujące, jak lokalne jest to miejsce. Położone na Starym Podgórzu całkiem z boku (chciałoby się powiedzieć “z dala od hipsterów”), między Rondem Matecznego a Koroną, dwa kroki od parku i Wisły, przyciąga bardzo różnych ludzi, w tym okolicznych mieszkańców.

Wiem, że wielu miejskim ludziom nie pasują ani klimaty dużych centrów handlowych z wielkimi komercyjnymi kinami, ani foodiesowe lokale gastronomiczne, i że wielu z nich szuka takich właśnie cichych skrytek, w których mogliby się w spokoju ducha i bez nadmiernego zadęcia ukulturalnić, miło spędzając czas. KIKA to dobry adres, zwłaszcza że ceny za bilety są tu prawie o połowę tańsze niż w korpo-multipleksach!

filmKraków
0 komentarz
Renata Rusnak

poprzednie posty
Nie-żur warzywny na koziej serwatce
następny post
Predestination, 2014. Wewnętrzna walka wcieleniowa?

Może Cię zainteresować

Polscy serowarzy i sery, które smakują troską i...

24 października 2015

Sztuka w domu i na co dzień –...

17 lutego 2014

Sanatorium pod Sąsiadem Trollem – Nowy sezon otwarty!

30 kwietnia 2014

Definicja pisania i stary przyjaciel

20 września 2014

Pałac Żelechów – nowoczesne Spa i własny browar

16 października 2014

Praca w knajpie. Nie tak romantycznie, lekko i...

6 września 2011

Gdybym nie była sobą, byłabym Patti Smith

30 maja 2014

Wojciech Amaro kilka inspiracji z pokazu

15 października 2012

Imigranci z Syrii. Ksenofobia opóźnia nowoczesny rozwój

16 lipca 2015

Moment. Smacznie, ale ratunku, dlaczego tak tłusto?

12 marca 2014

Napisz komentarz Usuń odpowiedź

MOJA KSIĄŻKA

DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ

O MNIE

O MNIE

Renata Rusnak

rocznik 1974, blogerka, pisarka, tłumaczka literatury ukraińskiej. Inicjatorka wydarzeń kulturalnych i kulinarnych, propaguje samorozwój, świadome życie i odpowiedzialne wybory.

WIĘCEJ

Subskrybuj

Facebook Twitter Instagram

Instagram

No images found!
Try some other hashtag or username
Footer Logo

renatarusnak.com 2017

  • KSIĄŻKA
  • AUTORKA
  • RECENZJE
  • BLOG
  • KONTAKT
  • MEDIA
  • ZAMÓW