Rosyjska mentalność imperialna

written by Renata Rusnak 2 marca 2014

Nigdy nie lubiłam Kaczyńskich, ale ich antyrosyjską obsesję poniekąd rozumiałam. Z powodu swojego zawodowego kontaktu z Ukrainą, od dwudziestu lat nieustannie spotykam się z tak niepodważalnymi dowodami rosyjskiej imperialistycznej fobii i ksenofobii, że ani odrobinę, ani milimetr nie dziwi mnie to, że przy pierwszej sposobności Putin postanowił zająć Krym. Kto się temu nie przyglądał, nie widział, ale ambicje Rosji do Krymu nigdy nie zmalały. Niezależnie od tego, czy są racjonalne, czy nie.

Rozmawiałam właśnie przez telefon – dlaczego Rosja zajmuje Krym, zamiast skoncentrować się na swojej wschodniej ścianie, którą stopniowo traci na rzecz Chińczyków? Wpływ gospodarczy Chin w tej, zresztą jak i w każdej innej osłabionej ekonomicznie części świata jest i cichutki i ogromny zarazem. Jaki sens dla Rosji ma zdobywanie ubogiego Krymu z paroma milionami głodnych gęb do wykarmienia, kiedy głodne gęby własnych obywateli powolutku pozwala karmić innemu mocarstwu?

Gesty, symbole, imperialistyczna mentalność. W tym kierunku trzeba szukać, nie w racjonalności, opłacalności, logice czy bodaj współczesnej polityce. Jeśli ktokolwiek patrzy na wydarzenia ostatnich miesięcy na Ukrainie – porwania, tortury, przesłuchania, zastraszanie, organizowanie band, podszywanie się i sianie zamętu, kłamstwa i manipulacje, a w końcu użycie broni przeciw własnym obywatelom – i nie widzi w tym ciągłości carsko-KGB-owskiej metodologii zarządzania bydłem, jakim zawsze była tu ludność, to musi być ślepy.

Musi być też zupełnie naiwny ten, kto patrzy na zajęte ostatnio rezydencje kacyków ukraińskich i nie rozumie, że wzorzec nie przyszedł od nich, ale od panów na światłych dworach Matki Rosji. Ci zaś, którzy wierzą w fasadową demokratyczność Putina i jego rządu, przepraszam, są już po prostu głupcami. I do tego grona niestety należy zaliczyć całą Unię Europejską, która do tamtej mentalności przykłada swoje miary. Pytanie zresztą co z memorandum, popisanym przy rozbrojeniach nuklearnych Ukrainy przez Unię, Stany i Rosję…

Rosja-Krym, pobrane z internetu

Rosja to dziki kraj, którego kultura wyrosła na wszczepionych na siłę w bagna wybudowanego na tysiącach ciał Petersburga obcych wzorcach europejskich. Kraj, który mentalnie i duchowo przynależy do jarmarcznego Bizancjum, w którym pałace takie jak Janukowycza czy Pszonki są tylko tanimi zabawkami. Kultura, w której u samego rdzenia brakuje Katharsis. Kraj, w którym nie ma światła. Ludzie, w których przeważa płytka mentalność.

Spytajcie setki dobrze wykształconych Rosjan o ich narodowy imperializm, o ich stosunek do innych narodów. Spróbujecie użyć racjonalnych argumentów… Tutaj najlepszy i najbardziej typowy przykład współczesnego rosyjskiego pisarza.

Jakieś 18 lat temu opiekowałam się siedmioletnią Rosjanką. Jej matka przyjechała na wernisaż swojej wystawy do Krakowa. Mówiłam po ukraińsku i mała mnie dość dobrze rozumiała – Chachły były gdzieś tam w jej dalszej rodzinie. Świetnie się dogadywałyśmy; była uzdolniona artystycznie, aktywna i rozgarnięta – takie dziecko, jak lubię. Przylgnęła do mnie i bawiłyśmy się naprawdę dobrze. W pewnym momencie popatrzyła na mnie i powiedziała: “A ty mieszkasz daleko”. “Daleko skąd?”, spytałam. Rozmawiałyśmy chwilkę o tym, że mówię inaczej i w końcu zapytała, gdzie “u nich mieszkam naprawdę”. Powiedziałam, że nie jestem od nich, że jestem stąd.

Nie wyobrażacie sobie tego, bo ja sama sobie nie wyobrażałam – to dziecko w jedna sekundę zesztywniało, zamknęło się, spoważniało i odsunęło ode mnie: “A, to ty Laszka?!”. Zaśmiałam się, tak, ja Laszka. “Moj died govoril, shto my s vami vojuvaly”…

End of story. Odwróciła się i już nigdy nie odezwała się do mnie ani jednym słowem. Mało tego, patrzyła na mnie po prostu z pogardą. Siedmioletnie, błękitnookie, uzdolnione dziecko. Oni to naprawdę wysysają z mlekiem matki…

Jałta, Symferopol, Sewastopol, Wojna Krymska, plaże i winnice, wille, rezydencje i dacze wszystkich ważniejszych ruskich kacyków – zrozumcie – one nie mogą pozostać w granicach państwa Ukraińskiego. One przynależą do symboliki siły pawich piórek, które każdy dziki wódz swojego plemienia nosił, nosi i będzie nosić. Niezależnie od tego, jak bardzo ta kultura udaje wartości zachodnie.

Alina, co chcesz na 8 marca? Chcę Krym!

Oczywiście nie każdy Rosjanin to imperialista, lecz ten kto nie jest albo milczy, albo siedzi w więzieniu, albo jest zmarginalizowany, albo niestety ginie… Dla mnie ogromną nadzieją pozostaje to, że wydarzenia na Ukrainie jakoś obudzą samych Rosjan, i że ci, którzy wyznają jakieś wartości humanistyczne, zabiorą zbiorowy głos. I że ten głos będzie coraz mocniejszy. Tak czy inaczej, Rosja też się przeobraża, Putin to jednak nie Katarzyna, nie Iwan Groźny, nie Stalin…

W tym temacie polecam też dobry artykuł Alexa Motyla. Warto też zerknąć do relacji młodego dziennikarza ukraińskiego, Markiana Prochaśki (syna Tarasa). A kulturologicznie – zobaczyć dość przerażający w swoim wydźwięku film Andrieja Zwiagincewa Elenaprzeczytaj moją recenzję z filmu.

Może Cię zainteresować

Napisz komentarz