Hilda i Nocny Olbrzym. Tajemniczy nastrój

written by Renata Rusnak 10 stycznia 2014

Komiksowy specjalista, Artur Wabik napisał bardzo zachęcającą recenzję nowej pozycji, wypuszczonej przez wydawnictwo Centrala Central Europe Comics Art. Obiecał, że będzie w klimatach pomiędzy Tove Jansson a Hayao Miyazaki. Dla wiecznie żywej małej dziewczynki we mnie nie mogło być lepszej rekomendacji, natychmiast więc zamówiłam.

Przyszła mi wczoraj i tak samo natychmiast została skonsumowana. W łóżeczku, w piżamce, przy lampce nocnej z półcieniami na ścianach…

Dorosła matka we mnie twierdzi, że z taką samą przyjemnością przeczytałaby go swojemu synusiowi, gdyby był tak o metr niższy. Seria, w której ukazała się Hilda jest zresztą dedykowana mądrym rodzicom i ich dzieciom, czytam więc ją i oglądam z podwójną przyjemnością.

Jest naprawdę bardzo ciepła, zaskakująca, nie nudna, rozsądna i ładna. Bez zbędnego sadzenia moralniakami. Bardzo ładnie i starannie wydana. Jak każdy miłośnik papierowych wersji literatury, obwąchałam ją starannie ze wszystkich stron – wyjątkowo świeży bukiet, żadnego pyłu stuleci.

Okładka – jak na wystawę. Dobre pięć minut głaskałam z bananem na buzi piękny materiałowy, grawerowany w ładny wzorek grzbiet, wodząc palcem również po szorstkiej tekturze oprawy i kontrastującej w dotyku śliskości samej Hildy – dla mniejszych dzieci bardzo silne wrażenia sensoryczne gwarantowane.

Taką samą frajdę sprawiły mi też wewnętrzne okładki z dodatkową zawartością off topów, wprowadzających w kontekst historyczny całej przygody z olbrzymami.

Bardzo polecam dla mniejszych i większych dzieciaków płci raczej obojga, oraz dla wkręconych rodziców! Hilda pojawia się seryjnie, przypuszczam, że można zaryzykować też pozostałe części.

Hilda i Nocny Olbrzym

Może Cię zainteresować

1 komentarz

Bożena Schabikowska 13 lutego 2014 - 00:57

bardzo sie ciesze że powstał blog jest optymalnie jest naturalnie. To prawda że ciekawie i dobrze piszesz czyta sie to z przyjemnością choć pewnie nie zawsze wszystkie poglądy są zbierzne z moimi. Ale o to właśnie chodzi -dzielić sie swoimi poglądami przyglądać sie co inni mówią polemizować. To lubię. Dzięki temu wzrastam.
Ciekawa ta historia o Sissel, przypomniała mi mój wyjazd do Szwecji gdzie miałam przyjemność poznać Githe- znaną postać w latach 60 tych matke dziecka z porażeniem mózgowym, która zmieniła mentalność Szwedów w tej materii.
Przez rok umierała i uczestniczyłam w tym dość marginalnie dzięki informacjom od znajomej.
Te dwie historie powodują u mnie zadume nad śmiercią nad odchodzeniem przyjaciół ( do teraz jeszcze nie “ułożyłam się” ze śmiercią z jednego z najlepszych polskich winiarzy- mojego fajnego znajomego).
Powodują też refleksje jak to wszystko wygląda w ostatnich latach życia i może już teraz warto sie zastanowić jak to przeżyć niz udawać że będę “wiecznie żywa?”

Reply

Napisz komentarz