Nie mam pojęcia, skąd wziął się ten film w mojej kolekcji. Czasem sprawdzam, co leży i czeka na zmiłowanie, otwieram i najczęściej szybciutko zamykam; wszystkie filmy, które naprawdę chciałam obejrzeć, dawno już widziałam, chyba że nie udało mi się ich zdobyć.
Pamiętam większość tego, co mam. Kojarzę i choćby mgliście wiem, czego po danym tytule się spodziewać. Killer Joe jako jednego nie kojarzyłam absolutnie z niczym. Włączyłam bez zerknięcia do opisu filmu, spodziewając się, że raczej szybko przełączę na coś innego. Tymczasem tajemniczy Killer Joe bardzo szybko wysadził mnie w kosmos swoją brutalnością, psychotycznością oraz zaskakującymi, absolutnie niestandardowymi zwrotami akcji…
Na coś takiego człowiek powinien zostać uprzednio przygotowany. Zamiast tego zostałam walnięta między oczy co najmniej Tarantino, tyle że psychologicznie wiarygodniejszym i osadzonym w realiach bliższych rzeczywistości. Za to bez żadnego przymrużenia oka, bez cienia moralnej taryfy ulgowej.
Zryło mi psychę, zatem polecam, to się mało kiedy trafia…