Znacie czarną cieciorkę? To mój pierwszy raz. Ta jest bardziej surowa w smaku, można powiedzieć, że razowa. Może się dobrze sprawdzić w wytrawnym, ascetycznym hummusie, zastanowię się nad połączeniami smakowymi…
Na zdjęciu obok cieciorki sałatka z jarmużu, zielonej pietruszki, rzodkiewki, rzodkwi białej. Dalej w skład wchodzi mała owocowa, jak soczyste jabłka papryka, której nazwy nie znam, bo kobieta, które je uprawia organicznie, przywiozła nasiona ze Stanów, lecz zapomniała ich nazwy. Podobno tam rosną większe. Potem niesamowite drobne liliowe winogrona w smukłej podłużnej kiści, które udało mi się dostać na Targu Pietruszkowym. Po prostu niewyobrażalny smak i aromat! Nawet z zupełnie zaskakującym posmakiem mięty w finiszu. Na koniec żółty, bardzo dojrzały pomidor, którego sok ze zduszonym miąższem i kilkoma zduszonymi winogronami posłużył mi za świetny dressing.
Bardzo satysfakcjonujące, pozytywne i energetyzujące jedzenie! Zimną cieciorkę oczywiście można zmieszać z sałatką.
W tle na zdjęciu – orzechy suszące się w wyjątkowo harmonijnym dziś słonku.
A to ostatnie – udane – łowy na Targu Pietruszkowym. Jaśniejsze winogrona to właśnie te z sałatki. W środku zaś maślaki prosto z ogródka moich znajomych – rosną im przed tarasem na trawniku pod świerkiem i sosną. Wcale nie w lesie – tuż pod Krakowem, w środku ludnej miejscowości.