Syn (lat 17, wymuszając zgodę na zrobienie rzeczy niedozwolonej): Przez to, że próbujesz mnie uchronić przed doświadczeniem czegoś złego, co sama już poznałaś, ja nie wiem, co jest dobre, a co złe. Blokujesz mi doświadczenie złego, przez co nie mam motywacji do robienia w ogóle czegokolwiek.
Matka (wystarczająco stara, wijąc się i wyjaśniając, że w doświadczaniu złego/krzywdy/nieszczęścia/cierpienia/autodestrukcji nie ma końca i że trzeba w tym dojść do dna): W cierpieniu i doświadczaniu złego tym bardziej brakuje motywacji do czegokolwiek, bo to ci odbiera wiarę i siły i strasznie zniechęca. Pomyśl, jak się czujesz, kiedy chorujesz?
Syn: Jak kupa.
Matka: Czy lubisz czuć się jak kupa? Bo w negatywnym doświadczeniu czujesz się jak sto kup.
Syn: Nie, ale w ten sposób nie doświadczę tego, nie poznam tego i nie dowiem się, że to kupa. Musisz mi pozwolić.
Matka (pokonana, lecz pod pozorem zadumy nad tym, co w ludzkiej naturze zmusza nas do szukania i zaznawania nieszczęścia, zamiast prowadzić i motywować do doznawania szczęścia, pasji, miłości, dobra, spełnienia i zdrowia, obracająca kota ogonem): No ale dlaczego chcesz poznawać i doświadczać to, co złe? Dlaczego nie chcesz poznawać i doświadczać dobrego? Przecież tego też nie znasz…