Spędziłam sobotę na wyjeździe w Koziarni u Lorków, gdzie jada się ogromnie pysznie i niezbyt dietetycznie. Po takim jedzeniu i zdegustowaniu rożnych lokalnych świetnych cydrów i nalewek potrzebowałam jakiegoś ukojenia. Przywiozłam ze sobą owoce pigwy (właściwej, nie pigwowca), wybór padł więc w prosty sposób na nią, zwłaszcza, że Bartek Wilczyński podał nam tam cudowną pigwę na karmelu, białym winie i beczkowym cydrze Lorkowym.
Z tego, co miałam pod ręką, wykombinowałam szybkie i fajne danie, dobre do podratowania się po zbytniej obżerce. Wyszło całkiem ciekawie, a na pewno bardzo kojąco.
Jeśli wciąż wydaje ci się, że danie na zdjęciu nie wygląda pięknie – przestań jeść oczami.
Zamknij oczy, przypomnij sobie smaki poszczególnych składników i wyobraź sobie jak razem się komponują. Jeśli coś ci nie gra – wciąż z zamkniętymi oczami pomyśl, co chcesz zamienić lub dodać.
Moja mama, podobnie jak większość dawnych świetnych kucharek, gotujących w czasach sprzed internetu i stylizowanych zdjęć, potrafiła z samego doboru składników ocenić, czy ciasto lub danie będzie dobre, czy nie. Czytała przepis, a jej mózg przetwarzał dane i dokonywał przeliczeń i przeniesień na smaki. Zanim wsadziła coś do pieca, już wiedziała, czy będzie dobre, i co należy poprawić w proporcjach.
To właśnie jest naturalna intuicyjna zdolność komputerów w naszych głowach do prawidłowego odżywiania się i doskonałego gotowania pod własne potrzeby. W tym się ćwiczcie, bo wzrok, choć wiecznie głodny, jest też bardzo mylny.
Potrzeba:
- 200 gr czerwonej soczewicy,
- szczypta kurkumy lub szafranu,
- 2 średnie cebule,
- 3 zmielone kapeluszy grzybów,
- 1/2 pigwy (albo ze dwa, trzy owoce pigwowca),
- 1/2 bakłażana,
- 1 papryka,
- proporcjonalny do reszty kawałek dyni,
- (nie zaszkodziłyby ze 3 nieduże ziemniaki),
- garść jagód goji (albo innych słodkich jagód, względnie ze 2 daktyle),
- 3 suszone niesiarkowane morele (albo inne słodkie owoce),
- 150 gr kaszy gryczanej niepalonej,
- sól, pieprz, lub coś ostrego,
- koper, natka.
Wykonanie:
- Wypłucz soczewicę i wstaw do wody w proporcjach 1:4. Niech się pogotuje z 5 minut z szafranem lub kurkumą.
- Dodaj posiekaną cebulę.
- Dodaj zmielone w młynku na mączkę suszone grzyby. Jeśli masz świeże, pokrój je jak warzywa.
- Pokrój niezbyt grubo pigwę, dynię, bakłażana i paprykę i dodaj, pogotuj kolejne 5 minut.
- Jeśli chcesz dodać ziemniaki, to pokrój je jak wyżej i dodaj razem z resztą warzyw.
- Dodaj posiekane morele/daktyle i jagody.
- Dodaj przepłukaną kaszę gryczaną. Sprawdź ile masz wody, może trzeba dolać trochę. Zamieszaj wszystko dobrze, odczekaj z 5 minut, posól i popieprz lub zaostrz według potrzeby, ale nie przesadź, bo stracisz przenikające się smaki poszczególnych roślin.
- Przemieszaj, zmniejsz ogień, skontroluj wodę, sprawdź smaki i przykryj na kolejne 5 minut.
- Dodaj koper i natkę. Śmiało, wniosą zieloną świeżość.
- Czas kontroluj według własnego doświadczenia i siły ognia. Wszystko powinno być ugotowane, ale nie rozgotowane. Jeśli zostaje ci trochę wody w garnku nie przejmuj się nią za bardzo, przykryj garnek i zaczekaj, aż kasza wszystko wchłonie. Weź pod uwagę, że danie może gorzej wyglądać, więc może lepiej zjeść je od razu. Woda i tak będzie bardziej przypominała sos.
Oprócz ziemniaków możesz dodać, co ci pasuje, byleby smakowo dobrze się komponowało.Oczywiście, jeśli ktoś nie lubi gryki, może ją zamienić na dowolną inną kaszę czy ryż, tylko musi uwzględnić czas jej gotowania. Dla dania to nie ma zbyt wielkiego znaczenia, gryka gotuje się szybko, dlatego ją lubię.
To bardzo proste i bardzo sycące danie, które “dobrze siada w brzuchu”. Możesz go chcieć na wzmocnienie i na jesienne chłody. Pigwa bardzo fajnie podbija smak tego raczej słodkawo-mdłego dania. Gdybym miała jakieś świeże jalapeno, albo chilli, poszłabym jeszcze ciut w ostre, z drugiej strony, dobrze jest czasem dać odpocząć wątrobie.