Nie wiem, jaki jest u was dzień, ale u mnie pracujący. Taki od rana. Nigdy nie narzekam na pracę, bo moja praca absolutnie zawsze łączy się z moimi hobby. W całym swoim życiu w “prawdziwej” pracy, takiej z szefem na karku, który w dodatku ma na karku kolejnego szefa byłam słownie jeden dzień. Po tym dniu moja niedoszła szefowa powiedziała, że mam zbyt wysokie kompetencje i musi mnie zwolnić, ja zaś podziękowałam jej z ogromną wdzięcznością, bo z przyzwoitości męczyłabym się u niej cały próbny miesiąc, nie wiedząc co robić przez 7 godzin, jakie mi zostawały po wykonaniu dziennego przydziału w godzinę.
Całą resztę swojego życia spędziłam jako człowiek wolny, i nawet przez 5 lat na etacie w Akademii Nauk pod okiem mojej cudownej przełożonej, sama układałam sobie grafiki i przydzielałam zadania. Poniedziałek nigdy nie był tym dniem tygodnia, który różnił się czymkolwiek od pozostałych dni, tymczasem dziś czuję się dokładnie jak w poniedziałek po weekendzie. Dlatego, że sobota minęła tak bardzo świątecznie, aż zdecydowałam się wyjść do knajpy, niedziela zaś zmieniła się w leniwy odpoczynek przy filmach Sofii Coppoli, a dziś… Dziś przyszedł bardzo pracowity poniedziałek!
I jak to bywa w takie zapracowane dnie, okazało się, że nie mam nic, ale to nic do jedzenia. Popołudnie mija, wszystkie przekąski zjedzone, a w brzuchu burczy…
Szybko opłukałam soczewicę i dalej samo się poukładało. Wyszło bardzo ciekawie, więc się dzielę. I nie pytajcie, dlaczego znowu zupa. Po prostu zupy sycą mnie najbardziej, mam zwykłego bzika na ich punkcie.
Potrzeba:
- 200 gr soczewicy zielonej lub brązowej,
- 2 łodygi selera naciowego,
- 4 duże liście kapusty włoskiej,
- 5 dużych cebul,
- 1 kg papryki pomarańczowej lub żółtej,
- garść suszonych grzybów,
- niskosłodzony sok z aronii lub granatu (w razie konieczności niebeczkowe wino o wyraźnej kwasowości),
- 1/2 cytryny,
- opcjonalnie garść suszonych jagód,
- opcjonalnie 2-3 daktyle,
- opcjonalnie sól,
- opcjonalnie garść drobnego razowego makaronu orkiszowego. Nie rób tego, jeśli nie jesz glutenu. Zupa i tak jest gęsta. Możesz użyć tapioki, albo amarantusa (potrzebują gotować się tyle co soczewica).
Przygotowanie:
- Nastaw połowę wody w 5 L garnku.
- Wypłucz porządnie i wstaw soczewicę,
- Dodaj suszone grzyby i jagody, przykryj, gotuj 30 minut.
- W tym czasie na rozgrzaną patelni bez tłuszczu wrzuć średnio posiekaną cebulę, chwilkę ją przypiecz, mieszając.
- Podlej obficie sokiem z aronii (granatu lub winem), duś aż będzie miękka, w razie konieczności podlej więcej soku.
- Po upływie 30 minut dodaj do soczewicy pokrojoną drobno kapustę. Jeśli masz głąba, pokrój go drobno na ładne paski i dodaj.
- Posól odrobinę, lub nie sól dla zdrowia.
- Dodaj pokrojonego ładnie selera naciowego.
- Kiedy zawrze, sprawdź wywar z zupy – jeśli brakuje mu słodyczy, pokrój drobno daktyle i dodaj. Pamiętaj, że zasadniczy smak się jeszcze zmieni. Przykryj, gotuj 10 minut.
- Do cebuli, której nie zapomniałeś mieszać w międzyczasie, dodaj pozbawioną gniazd i skrojoną w średnie, niezbyt wielkie kawałki paprykę, zwiększ ogień, duś razem z cebulą 7-10 minut. W razie potrzeby podlej odrobinę sokiem.
- Opcjonalnie dodaj garść makaronu orkiszowego. Sprawdź na opakowaniu, ile powinien się gotować i gotuj o połowę krócej – i tak nasiąknie i będzie za miękki.
- Kiedy kapusta, seler oraz cebula i papryka są właściwie gotowe – złącz je w garnku.
- Zamieszaj, pozwól zawrzeć. Sprawdź wywar i według tego, co poczujesz dodaj sok z kawałka cytryny. Zupa powinna mieć wyraźnie świeży, orzeźwiający smak, idź więc w stronę przyjemnej kwasowości.
Zupa jest z charakteru intrygująca, rozbudza ciekawość i sprawia przyjemność.
6 komentarzy
haa !
Zrobiłem wczoraj podobną!
super!
No proszę, znów oszczędność w składnikach! To się chwali z mojego punku widzenia 🙂 Ale seler naciowy i papryka… no to nie moje melodie. Niemniej tak trzymaj i czekam na kolejny przepis ascetyczny 🙂
Seler się całkiem gubi. on tam jest tylko dla dodania “zielonego”. świetnie smakuje. podrzucę ci jutro.
Mam ostatnio fazę na zupy, na obiad zjadam zazwyczaj dwa talerze i jestem najedzony 😀
Bazą takiej zupy jest: ok 1,7 l wody , 1-2 cebule (ja daję czerwoną), 3-4 ząbki czosnku, 3-4 marchewki, seler, 3-4 ziemniaki, a potem dodaję co mam akurat w domu: jarmuż/kapusta włoska, soczewica czerwona/zielona lub fasola czerwona/adzuki, grzyby suszone, papryka, brokuł(a), wszystko oczywiście odpowiednio pokrojone, posiekane, czasami dodaje quinoę jak mam, no i oczywiście przyprawy, lubię zupy przyprawione na ostro, czyli chilli, pieprz cayenne itp. + odrobina kurkumy lub curry, majeranek, bazylia. Zdarza mi się dodać łyżkę musztardy Dijon ;p
Daniel, brzmi świetnie. Czasem dorzuć trochę siemienia, sezamu, albo orzecha jakiegoś, żeby uzupełnić zdrowym tłuszczem. Zielenina świeża też dobra. Możesz już zacząć bawić się składnikami i doskonalić połączenia. Posprawdzaj co z czym jak się łączy i które składniki odsiać, a które dokupić. Super zabawa! 🙂