Nie wiadomo jak to jest z tą Gruzją. Nigdy nie byłam, bo leży dla mnie na tym dalekim Wschodzie, pomiędzy Orientem, do którego duchowej spuścizny niekiedy sięgam, a Zachodem, w którym jestem całkowicie zakorzeniona. Niektórzy opowiadają o tym kraju historie piękne i smaczne, inni opowiadają o odmiennej kulturze, w której miejsce kobiety jest daleko za krową, nawet (zwłaszcza) przy stole.
Stereotypowo Gruzja kojarzy mi się z pokomunistycznymi miastami i z wysokogórskimi wioskami. Kojarzy mi się prymitywnie, ale jednocześnie starożytnie – jej kultura sięga przecież paru tysięcy lat do tyłu, a wpływy chrześcijańskie wyprzedzają tam nasz kraj o całe sześć stuleci.
Co zatem wiem o Gruzji? Można powiedzieć, że prawie nic, a mimo to jednak coś. Przez przypadek, albo przez zrządzenie losu Gruzja od stroni kuchni jest obecna w moim życiu od 2011 roku, kiedy Paweł Woźniak zaczął odwiedzać moje Papuamu na Lipowej, wiercąc mi dziurę w brzuchu gruzińskimi winami. Mijał siódmy rok mojej całkowitej abstynencji, kierowanej duchowym wyborem, kiedy ten uparcie opowiadał mi o winach naturalnych robionych według tradycji, o których świat zachodni dawno już zapomniał, zamieniając swoje amfory na beczki. Dałam się przekonać; wkrótce nawet tablica reklamowa knajpy głosiła, że obok eko jedzenia, fairtradowych kaw i regionalnych piw mam również gruzińskie wina…

Degustacja win gruzińskich , zorganizowana przez Vinisferę przy współpracy Gruzińskiej Narodowej Agencji Wina.
Nie, nie wszystkie mi się wtedy podobały, zwłaszcza kiedy moje jedzenie zaczęło być bardzo lekkie i zaczęło się rozmijać z cięższymi winami kwewrowymi. Ale minęło tych parę lat i oferta win gruzińskich też się zmieniła. Albo stało się tak, jak wszyscy mówili – rozeznałam się trochę w winach, nauczyłam ich i z czasem zaczęłam cenić również te bardziej złożone, trudniejsze. W Krakowie zresztą działa silna grupa zaprzyjaźnionych ze sobą miłośników wina, którzy od paru już lat mocno promują wina kaukaskie i wschodnioeuropejskie – na pewno nie pozostali bez wpływu na mnie, bo ich zwyczajnie lubię. Jaka by zresztą nie była przyczyna, prawdą jest też to, że niedużo trzeba, by mnie przekonać do oferty produktów naturalnych – zwyczajnie wciągnęłam się i w degustacje i w imprezy o kaukaskim akcencie.
Kiedy więc Mariusz Kapczyński, ten od Podwieczorków na Dwa Kieliszki i vinisfery.pl wrzucił na fejsa zajawkę degustacji z Gruzińską Narodową Agencją Wina w Klimatach Południa, byłam pierwsza. Słuchałam już wcześniej Mariusza wiele razy i zawsze sprawiało mi to przyjemność, bo gość jest po prostu bardzo sympatycznym człowiekiem. Teraz bodaj pierwszy raz byłam na jego prezentacji takiej zrobionej po bożemu, ze slajdami, wykładem, wstępem, rozwinięciem i zakończeniem.

Zimnioki, wiadomo moje ulubione 🙂 Z sosem jogurtowo-kolendrowym i grillowanymi warzywami. Podobno znaczek wege w Gruzji to przekreślony szaszłyk 😉

Ciastko czekoladowe z domową konfiturą z karty Klimatów, podane z bardzo fajnym półsłodkim winem Kindzmarauli z popularnego szczepu Saperavi.
Na tej linii Mariusz znowu nie zawiódł – okazał się nie tylko profesjonalistą z duża wiedzą, obfitującą w ciekawostki, szczegóły i anegdoty, poparte własnym, bardzo bogatym doświadczeniem, ale i pasjonatem z sercem i wyważonym poczuciem humoru, który potrafi opowiadać z werwą, nawet pokazując nudne słupki i statystyki. Odczułam dokładnie zero znużenia tematem i slajdami, a nawet przeciwnie – chyba pierwszy raz poczułam gdzieś w środku siebie, że faktycznie chciałabym zobaczyć tę Gruzję na własne oczy. Że miałabym wiele do napisania o niej i że przypuszczalnie bardzo by mi się podobało. Po tej degustacji Mariusz ostatecznie ze mną wygrał – polubiłam Gruzję, przynajmniej na odległość. Co ze mną nie jest takie łatwe.
Wcale nie będę się mądrzyć o winach z degustacji – wciąż nie znam się na ich opisywaniu, zresztą co tu dużo gadać – sama nigdy nie czytam opisów, bo mnie śmiertelnie nudzą. Wino albo do mnie przemawia, albo nie. Albo skojarzy mi się z czymś emocjonalnie ważnym czy pięknym, albo nie. A za rok i tak się zmieni, bo rocznik będzie inny, bo życie będzie inne, my będziemy inni. Jeśli trafię na dobre – bardzo się cieszę, jeśli na niedobre – olewam je. Teraz piliśmy ich bodaj 15; kilka było średnich, kilka fajnych, większości nie zapamiętałam i tak.
Zapamiętałam za to, że nawet do bardzo tradycyjnych producentów powoli dostają się zdobycze nowej technologii, które – nadal bez używania chemii – pozwalają na zachowanie większej czystości produkcji i zapobiegają psuciu się wina. Na przykład takie szklane pokrywy do kwewri z hermetycznymi uchwytami. Zawsze mi się takie mądre bajery podobają. I zapamiętałam, że chcę zobaczyć stare klasztory i winnice przy nich.

Lesya Onyshko, aktualna wice stowarzyszenia Kobiety i Wino, oraz Bożena Czynciel – właścicielka Klimatów Południa i również członkini stowarzyszenia.

Klimaty Południa choć mają staromodny już nieco wystrój, faktycznie są klimatyczne, siedzi się tam zwyczajnie przyjemnie.

Tamada-bajarz po środku, Mariusz Kapczyński z dwójką Gruzinów z Agencji Wina, Keti Prangulaishvili z Mostu do Gruzji i gruzinofilem Kamilem Słowioczkiem.
Spytałam Mariusza, dlaczego tak mocno promuje Gruzję, Kaukaz i wina ze Wschodniej Europy, choć zna się na wszystkich innych? Odpowiedział, że pociąga go to, co nieodkryte, nieopisane: “nieprzeczesane turystycznie i marketingowo” kraje, kontakt z prawdziwym człowiekiem, który pracuje w rolnictwie tradycyjnie, od pokoleń, własnymi rękami. Najbardziej ujął mnie tym, czym najprościej trafić do mojego serca – autentyczną wiarą w sens dobra i piękna. Opowiadając o tamadach, czyli kimś w rodzaju przewodzącego suprze (gruzińskiej uczcie) opowiadacza, wzniósł toast:
Jeśli dziś pękło wam serce, bo zobaczyliście coś pięknego – wypijmy za Piękno!
Kiedy wreszcie kończę ten tekst jest Wielki Piątek – jak sądzę dobry czas na kontemplację. Niekoniecznie cierpienia, raczej przemiany. Czas na zostawienie za sobą starego i otwarcie się na nowe w każdym wymiarze, niekoniecznie tylko religijnym. Nie namawiam do wspomagania się alkoholem przy jakimkolwiek przejściu, jednak jeśli już spożywacie coś procentowego, róbcie to świadomie. Z Gruzją warto się zapoznać. Wszystkiego Dobrego.