Chodziłam dziś po mieście i wstąpiłam na Czystą do nowej knajpy Korek Eco Resto Bar. Kurcze. No niby już wiedziałam, że to żadne eko, ale mimo wszystko jakoś się rozczarowałam.
Wnętrze całkiem ciekawe, bardzo nowoczesne, dość dyzajnerskie, ze zdjęć najbardziej podniecało mnie trawą w doniczkach w ładnych skrzyneczkach. Nawet mnie zastanawiało, skąd mają o tej porze roku taką ładną trawę, a teraz już wiem – z fabryki. Plastik oczywiście. Wesołe wiosenne kwiaty też plastik. No niby wiem, wiem, ok, jak się chce mieć dyzajn, to on jakoś musi wyglądać, a taka trawa czy kwiatki szybko oblatują i się starzeją. Ale i tak jakoś mi się trochę smutno zrobiło. No bo w sumie dlaczego plastik? Ekoplastik?
Spytałam, co znaczy “eko” i jak się ma do jedzenia. Dostałam odpowiedź mało już przejętej kelnerki (chyba przywykła): “Należy to rozumieć raczej jako lekkie”.
Wcześniej znajoma usłyszała, że: “Należy to rozumieć jako świeże, nie z mikrofali”, więc tylko westchnęłam, w końcu co kelnerka komu winna? Menu jest chyba takie ok, normalne, prawdopodobnie znośne w smaku, może nawet smaczne, ja jednak jak zwykle w knajpach nie miałam czego zamówić, długo przeglądając krótką listę makaronów, risotto, polędwiczek i łososi, żeby w końcu wziąć zupę soczewicową z kwaśną śmietaną. W celach porównawczo-badawczych. Była całkiem ok, choć na niezbyt fajnym, gotowanym boczku, najpewniej z taniej sztucznej świnki, który przypomniał mi, że całe wieki nie robiłam swojej grochówki, jednocześnie każąc się zadumać nad tym, jak wobec tego “należy rozumieć lekkie”?
Szłam potem przez miasto w mżawce z pochyloną głową na ścięcie do zaprzyjaźnionego fryzjera na Poselską i tak mi się snuły myśli luźne, bo wciąż nieuczesane po głowie: dlaczego? Dlaczego ludzie to robią? Po co? Czemu nazywają się eko, kiedy nie mają pojęcia o ekologii? Jaki jest w tym cel, żeby np. sklep spożywczy na rogu Dietla i Starowiślnej nazywać wielkimi literami “Eko owoce i warzywa”, kiedy nawet jeden listek nie jest w nim organiczny? Dlaczego? Dlaczego nie zwyczajnie “świeże warzywa”? Czemu nie “dobre warzywa”?
Dlaczego nie Korek light?
Po co ludzie to robią, a obrywa się mi, bo nazywając swoje miejsce eko, wskakuję na listę instytucji z gruntu podejrzanych i niewiarygodnych…
Choć kto wie, może to zasmucenie to wszystkiego tylko dzisiejsza mżawka?