Czym się wzmacniacie podczas przeziębienia? U mnie profilaktyka imbirowo-miodowo-cytrynowa nie pomogła – dopadło mnie!
W całym wzmacnianiu odporności najważniejsza zawsze jest profilaktyka – całoroczna. W profilaktyce zaś najważniejsze jest wzmacnianie właściwej flory bakteryjnej w przewodzie pokarmowym, szczególnie w jelitach. We wzmacnianiu pozytywnych bakterii, których komórki stanowią niemal 95% wszystkich komórek ludzkiego ciała (sic!), najważniejsze jest odżywianie. A we właściwym, sprzyjającym pozytywnym bakteriom odżywianiu najważniejsze są… rośliny!
Daj swoim bakteriom odpowiedni pokarm, a one zrobią za ciebie całą robotę odpornościową.
Wyprodukują potrzebne kwasy, związki i nawet witaminy, wchłoną składniki odżywcze, wydalą toksyny, zwalczą wirusy i szkodliwe bakterie. Zlikwidują stany zapalne i alergie! Po prostu pozwól im działać.
Działać, czyli co?
W prawidłowym odżywianiu nie jest najważniejsze białko! Zapamiętajcie to sobie na zawsze. Potrzebna jest masa rzeczy i trochę białka. Dla flory bakteryjnej najważniejszy jest błonnik i cała gama wchodzącej ze sobą w reakcję chemii organicznej. Każda roślina posiada unikalny skład chemiczny, zwany fitozwiązkami. Jedząc urozmaicone rośliny, dostarczamy swojemu organizmowi bardzo bogatej pożywki, która wchodząc w reakcje między sobą odbudowuje nasze organizmy. To naprawdę jest proste i naprawdę działa. i naprawdę nie trzeba się zastanawiać jak. Po prostu matka natura o nas zadbała tak, jak dba o świat roślinny i zwierzęcy. Jesteśmy ludźmi i podobno posiadamy dusze, ale nasze ciała powstały z tej ziemi, z tego słońca, z tej wody. Ewolucyjnie jesteśmy tylko krok przed roślinożernymi gorylami i szympansami i nie warto o tym zapominać.
Na co dzień ważne jest jedzenie najbardziej “złożonych fitozwiązkowo” roślin, czyli wszystkiego w kolorze zielonym (taka to już chemia) – całej grupy KAPUSTNYCH w najróżniejszych odmianach, w tym wszelkich sałat, CEBULOWYCH – te są szczególnie istotne w budowie systemu odpornościowego, ale nie ograniczajcie życia do zjadania ząbka czosnku dziennie. Bardzo ważne, żeby jeść rozmaicie, i by połowę warzyw zjadać na surowo, zwłaszcza w okresie zimowym, bez względu na to, co mówi 5 przemian o wychładzaniu. Prawidłowo działający organizm sam dba o regulację ciepła.
Dalej – uwaga! – grzyby. GRZYBY, w tym zwykłe pieczarki (wybierajcie te dojrzałe, z otwartymi kapeluszami i gotujcie je krótko), posiadają taką kombinację bardzo rzadkich fitozwiązków, że odgrywają niezwykle istotną rolę w profilaktyce nowotworowej i właśnie odpornościowej (co na jedno wychodzi). Dalej szalenie ważne są JAGODY – każde, ale im ciemniejsze tym lepiej. Potem dojrzałe urozmaicone owoce, szczególnie, jeśli męczy was łaknienie na słodkie.
Dopiero wtedy wchodzi w systemie ważności białko. Najlżej strawne i najmniej tłuste pochodzi z roślin, w tym ze strączków (FASOLE, jeśli mięso to białe). W tych samych proporcjach rośliny skrobiowe (węglowodany), w tym pełnoziarniste zboża (białe pieczywo, makarony to szkodliwe śmieci, pamiętajcie). I na samym, samym końcu tłuszcz.
Tłuszcz w czystej postaci, czy to roślinny czy zwierzęcy jest tak ciężki i niesprzyjający dla odporności i w ogóle zdrowia, że zasługuje na osobną książkę (polecam Michael Moss, Salt, Sugar, Fat, podobno Galaktyka szykuje się do wydania; update – już wydała). Nie jedzcie więcej niż garść ORZECHÓW czy NASION (na blogu znajdziecie sporo przepisów z ich użyciem), a jeśli ogromnie kochacie najwyższej jakości oliwę czy zimne oleje – nie używajcie ich więcej niż łyżeczkę dziennie. Dwie łyżki na super zdrowej sałacie to już szkodliwość kaloryczna porównywalna do zjedzenia jednego hamburgera.
Dobrze, a teraz CO, jeśli do tej pory jedliście nieświadomie i zamiast sobie pomagać, szkodziliście? Nic straconego, styl odżywiania można zmienić dowolnego dnia i zawsze będzie to korzystne. Poza bardzo zaawansowanymi stadiami nowotworów, wszystko inne z zakresu tzw. chorób cywilizacyjnych da się naprawić.
Od czego zacząć, jeśli już łapie nas choroba? Warto zarzucić organizm żywą bombą wartości odżywczych, czyli zielonymi koktajlami, które pięknie wyczyszczą nam jelita. Bardzo ważne, żeby zminimalizować ciężkie jedzenie, w tym tłuszcz (oleje, oliwy, masło, tłuszcz z mięsa) oraz mięso, szczególnie czerwone. Bardzo ważne też, żeby (nigdy) nie jeść produktów wysokoprzetworzonych, czyli tych z paczek, proszku, białych, rafinowanych, pustych. Śmieciowe jedzenie, słodycze, ciastka, również szkodzą i bardzo obniżają odporność. Ważne, żeby zastąpić je ogromnymi ilościami dojrzałych słodkich owoców, jeśli nas męczy na słodkie. Oprócz tego badania potwierdzają że cynk, witamina D, czarny bez i jagody (chodzi o zawarte w nich flawonoidy) realnie pomagają w stanie przeziębienie i grypy. Inne, w tym witamina C, podobno nie wykazują wybitnej skuteczności.
Proponuję przez 3 tygodnie codziennie rano na śniadanie wypijać po pół litra zielonego koktajlu, a w ciągu dnia objadać się do woli różnymi warzywami i owocami, z całkowitym wykluczeniem oleju, oliwy, masła, śmietany, mleka, kefirów i jogurtów oraz czerwonego mięsa.
Unikajcie antybiotyków i pospolitych lekarstw na przeziębienie. Skuteczniej jest się położyć do łóżka i przespać dzień lub dwa. Nawet jeśli nie macie czasu na trzytygodniową kurację – lecząc się czymkolwiek do tej pory, wprowadźcie koktajle i tak. Zajmują około 5 minut, a sycą na kilka godzin.
Po trzech tygodniach powinniście poczuć zmianę w samopoczuciu i zdrowiu. Jeśli się wam nie spodoba – wrócicie do swojego jedzenia, a jeśli się spodoba – otwiera się przed wami przygoda życia.
Zielone, roślinne jedzenie doda wam zdrowia na cały rok. Zamiast przyjmowania coraz to bardziej zmutowanych szczepionek przeciw grypie, po prostu zaraźcie się zielonym jedzeniem – nie tylko na ten sezon, następny, ale w ogóle na całe życie.