Odpowiadam na pytanie, postawione na Facebooku Krakowskich Wieści Spożywczych (organiczna/zdrowa kooperatywa), odnośnie kolejnego artykułu “obalającego mity”, diet, kładących nacisk na wartości odżywcze (nutritańskich).
Czy tłuszcze roślinne rzeczywiście mogą podnosić ryzyko problemów z sercem??
Dietetykom można wierzyć, albo nie, albo można sprawdzić na sobie i odczuć różnicę. Kłótni wokół diet jest masa i te pewnie nie szybko jeszcze ustaną. Nawet w tak bezspornych kwestiach jak ewolucja człowieka i darwinizm, wciąż na świecie istnieją zwolennicy kreacjonizmu i to w niemałej ilości. Podobnie jak wciąż istnieją osoby zaprzeczające globalnemu ociepleniu i związanych z tym problemów z wyżywieniem najgorętszych regionów, migracji, braku wody itd.
Z istnieniem zwolenników diet tłuszczowych i mięsnych, obracających się jedynie wokół osi trzech “wartości odżywczych”, jakimi są białka (zwierzęce), tłuszcze i węglowodany, należy się pogodzić, podobnie jak z kreacjonistami. Pewnego gatunku człowieka nie da się zmienić, nie ma zresztą po co tego robić. Trendy roślinne w top światowej gastronomii już się rozpoczęły i teraz trzeba tylko cierpliwie poczekać na efekt kuli śniegowej.
Jeśli chodzi akurat o choroby serca, to jest już udowodnione, że diety roślinne, niskotłuszczowe i niskobiałkowe, za to bardzo bogate w różnorodne wartości odżywcze są nadzwyczaj skuteczne w ich leczeniu. W Stanach Zjednoczonych dietę doktora Ornisha (zalecenia, które promuję na Jedz Naturalnie) refunduje państwo, jako jedyną dietę równie skuteczną, co… chirurgia na otwartym sercu i angioplastyka. Zamiast wszczepiać bypassy, wystarczy jeść odpowiednio – to nie mit, to już fakt. Zresztą właśnie dziś pojawił się ranking top diet sercowych, i Ornish jest na pierwszym miejscu, Engine 2 Diet (praktycznie to samo, tylko w innym środowisku dr Esselstyna) na piątym, podczas gdy mięsno-tłuszczowe Atkinsa, Dukana i Paleo zajmują szary koniec, jako najbardziej szkodliwe.
Wracając do samych tłuszczów, one w oczywisty sposób znacznie podnoszą ryzyko chorób serca, wywołują cukrzycę typu 2, zwężają arterie, spowalniają krążenie, otłuszczają komórki i tkanki, promują otyłość itd. Tego już nawet nie ma co kwestionować.
Co do tłuszczów roślinnych, te dzielą się na utwardzane i nie – utwardzane pomińmy, bo są dobre do smarowania koła u wozu. Potem mamy oleje – rafinowane i nie. Rafinowane pomińmy, bo te można nalać do jakiejś maszyny może, a i to nie wiem czy zadziała.
Świeżych olejów i oliw, wyciskanych po pierwsze i najważniejsze, nie potrzebujemy aż tyle, ile na co dzień zjadamy, i nawet nie próbujcie wspominać o wchłanianiu mikroskopijnych ilości witamin w antałku oliwy…
Po drugie w zestawieniu z całymi oliwkami, nasionami czy orzechami, charakteryzują się znikomymi wartościami odżywczymi i masą pustych kalorii (dwie łyżki na sałatce to równowartość 1 solidnego hamburgera).
Po trzecie nasze organy nie są w stanie przyjąć i przetworzyć takich ilości czystego tłuszczu, pozbawionego błonnika, co szkodzi nam na zdrowie (jak wyżej).
Po czwarte tłuszcze roślinne najczęściej używane są do smażenia, a więc tylko zwiększają zjadanie i tak dużych ilości tłuszczów z mięsa i tłuszczów trans.
Tutaj możecie sięgnąć do konkretnych badań, na przykładzie oleju kokosowego.
Jeśli zatem musicie jeść tłuszcz, bo inaczej skonacie, to sukcesywnie ograniczajcie jego spożycie do tego poziomu, jaki jesteście w stanie tolerować, wybierając tylko i wyłącznie najwyższej jakości oleje i oliwy. Jeśli zaczniecie kontrolować jego spożycie, to szybko okaże się, że jednak można żyć bez ćwierć butelki tłuszczu dziennie.
Pamiętajcie też o tym, że tłuszcz, obok cukru i soli jest najtańszym stymulantem dla naszego mózgu, jest więc stosowany przez przemysł spożywczy dosłownie wszędzie, w dodatku w najpodlejszej formie olejów i margaryn utwardzonych. Jeśli więc jadacie cokolwiek gotowego, dodajcie to do dziennego spożycia w domu.
Jeśli nadal nie wierzycie, polecam książkę Michaela Mossa, Fat, Sugar, Fat (tutaj wywiad). Z medycznych, obok znanej dość dobrze The China Study i drugiej Colina T. Campbella, Whole (po polsku Ukryta Prawda), również Caldwella Esselstyna Chroń i lecz swoje serce. Warto też zerknąć do 20 dni do zdrowia jego syna Ripa Esselstyna ze względu na ciekawą historię i przepisy.
Sama specjalizuję się w komponowaniu smacznych wysokowartościowych posiłków bez tłuszczu, jest więc gdzie zaczerpnąć inspiracji. Polecam też profil na Facebooku, na którym często udostępniam ważne dla zdrowia badania, informacje i linki.
2 komentarze
Dobra jak zostało mi powiedziane to pisze tutaj. Jak to jest że 80% recept zdrowotnościowych nie uwzględnia zasad łączenia składników (np. Nie łączy się węglowodanów(skrobi) z białkiem, dwóch skoncentrowanych źródeł białka, skrobi z żywnością o odczynie kwaśnym, białka z tłuszczami itp). I jak to się ma w ogóle do zdrowego odżywiania.
Kolejne pytanie odnosi się do jakości produktów, większość produktów oznaczonych zielonym listkiem, to produkty podobno organiczne, zakłada się że dany produkt musi być co najmniej w 95% organiczny (co to znaczy?!), w Anglii sprzedawane są produkty, oznaczone jako organiczne mimo iż wiem że niektóre z nich mogą być zanieczyszczone pestycydami dopuszczonymi do upraw ekologicznych, jak i genetyczne modyfikowane półprodukty. Nawet produkty organiczne posiadają składniki rakotwórcze przykład: Black & Greens Organic 70% Coco Chocolate*, zawiera lecytynę sojowa, produkt oznaczony jako organiczny, mleka firmy Alpro zawierają rakotwórczy carrageenan* (*angielskie nazwy polskich nie znam). Sam wiem iż przy selekcji produktów organicznych lądują one często na lince z gorszymi jakościowo produktami, które po prostu są sekcjonowane na lepsze i organiczne. Nie pytam o uprawy własne, żeby było jasne.
I ostatnia sprawa jak to jest z produktami przystosowanymi dla wegan/wegetarian, większości z nich jakościowo nie rożni się niczym od szprycowanych świń zarzynanych hurtowo, a większość diet wegańsko/wegetariański jest po prostu bez mięsna tylko tyle, dorobiona ideologia, do niezbyt właściwej diety. Poznałem co najmniej kilkunastu wegan i wegetarian z długoletnim stażem którzy w lodówce maja więcej syfiastego towaru niż ja – nie stowarzyszony ;). Śmiem twierdzić ze co poniektórzy mięsożercy żywią się lepiej od w/w grupy. Pozdrawiam.
—-
Mogę dołączyć zdjęcia.
Dziękuję za pytania, odpiszę w osobnym poście. Tymczasem polecam czytanie tagów “zdrowie” i “zasady odżywiania”. Odnośnie zakupów może zainteresować cię wpis: http://renatarusnak.com//?p=5105
Co do ekologicznej żywności, polecam profil Papuamu na Facebooku. Trzeba trochę poszperać, ale to kopalnia wiedzy. https://www.facebook.com/papuamu
Pozdrawiam też 🙂