Tak jest, dziś w moim garnku po raz pierwszy w tym sezonie znalazły się wyłącznie młode warzywa! Może się wydawać późno, ale jeśli weźmie się pod uwagę fakt, iż nie jadam sztucznych nowalijek, pora okaże się właściwa.
Jasne, że maleńką młodą kapustkę już miesiąc temu przywiózł mi mój ekologiczny rolnik, i że dostałam gdzieś w ekosklepie młodego pora i cebulkę, ale tym razem młode mam naprawdę wszystko. Aż w nadmiarze.
Nawet nie podejrzewałam, jak bardzo byłam stęskniona. “Trawa” to dwie trzecie mojego jedzenia, jeśli nie więcej.
Zimą jeszcze nie jest tak źle, bo wtedy zimowe, korzenne warzywa smakują najlepiej. Chce się jeść ciepło i syto, jest to więc pora na kasze i strączki. Kapusty wciąż jeszcze nie cuchną, pory szczyty osiągają po pierwszych przymrozkach, a późne ziemniaki późną jesienią smakują równie zabójczo co wczesne wiosną. Zresztą nawet w styczniu wciąż jeszcze udaje się dostać resztki zbiorów z cieplarni.
Najgorzej jest na przednówku – wysuszone korzenie już nie podniecają, w polskim ekologicznym zaopatrzeniu wciąż dają się we znak ogromne braki inwestycyjne w cieplarnie.
Słonko wygania cię z domu, w trawy by się szło, na łąki, z pola wyrwało pierwsze kiełkujące malizny, a tu nie ma jak.
Sucho, smutno i monotonnie, bo fasol i kasz po zimowym nasyceniu jeść się wcale nie chce, chyba że tylko z rozsądku.
Ale przełom maja i czerwca to w naszej strefie klimatycznej czas pierwszej, bujnej radości. Co rolnicy posiali już wzeszło i jeśli grad nie wybił i deszcze nie zalały, ma szanse trafić na nasze stoły. Czyli poprzez kubki smakowe, prosto do naszych brzuchów. Łał!
Pierwszego z gara wyjęłam buraka! Takiego soczystego, słodkiego, z liśćmi, ledwie złamanego gotowaniem. Już nie chrupkiego, ale jeszcze nie miękkiego…
Po młode buraki z piekarnika w Papuamu ustawiały się kolejki, niektórzy klienci przychodzili tylko po buraki. “Jak ty je robisz, są takie cudne!”.
Wiecie jak? Kupuję dobre, zdrowe buraki, kroję w ćwiartki, wkładam do piekarnika pod folią na 20 minut i podaję. Właśnie tak, solo, przy dobrych odmianach nawet bez soli, bez oliwy i bez ziół. Dopiero później, już latem przed włożeniem do piekarnika kropię cytryną niemal standardowo.
Bo przez ten pierwszy miesiąc, półtora młode buraki są tak pyszne, że w ogóle niczego nie wymagają, a komponują się z ogromną ilością dań. Można posypać zieleniną, można skropić cytryną, choć tych najmłodszych naprawdę szkoda.
I mój dzisiejszy pierwszy kontakt z burakiem był właśnie taki – namiętny, głęboki, seksowny. Buraku, tęskniłam do ciebie, wypełniłeś właśnie przednówkową lukę w moim życiu i samopoczuciu, o wartościach odżywczych nie wspomnę. Cały mój organizm się cieszy!
Dalej kapusta z wody, kalafior, który jeszcze nie śmierdzi, cebulka, cukinia, pieczarki, korzeń brokuła, trochę naci selera i pietruszki, odrobina trawy cytrynowej, szczypta soli. Krótki kontakt z wodą w jednym garnku, cukinia i pieczarki nad wodą. Tu cały wpis o gotowaniu zielonych warzyw z wody, łącznie ze wskazówkami i wyjaśnieniem, dlaczego warto.
You made my day, veggie youth! Sorry, I had to eat you : )