Zerknął nam głód w oczy, więc przetrzepaliśmy z synusiem lodówkę. Była prawie pusta, ale znalazł się jakiś zapomniany ugotowany ryż, cebula i jajka. W szafce zaś ostatnie jesienne słoiki – wyciągnęłam ten z organicznymi pomidorami od pani Grombowej, które jeszcze jesienią udusiliśmy ze świeżą bazylią w Papuamu i zawekowali, a które służą głównie do lecza i na pomidorową.
No cóż, co było robić, je się, co się ma. Dla głodnego studenta w sam raz.
- na oko 1/3 kg ugotowanego ryżu brązowego (2/3 półkilowej paczki). Można gotować z suszoną zieloną pietruszką albo inną suchą nacią;
- słoiczek duszonych pomidorów, albo pewnie ze 3, 4 świeże,
- jedna spora cebula,
- jajo,
- przyprawy – użyłam suszony koper, bazylię, nasiona papryki pepperoni (można zamienić inną ostrą) i sól nierafinowaną. Synuś się uparł, że garam masala świetnie smakuje z tymi pomidorami, więc dorzuciliśmy i faktycznie – pasowała.
- Cebulę kroimy drobno i leciutko przypalamy na patelni bez tłuszczu, mieszając i podlewając paroma kroplami wody.
- Wrzucamy pomidory – na krótko, jeśli ze słoika czy z puszki, a jeśli świeże, to trzeba pokroić drobno i udusić na sos.
- Dodajemy ugotowany ryż.
- Od razu dosypujemy bazylię, koper, trochę papryki i ok. pół łyżeczki garam masali.
- Kiedy wszystko jest należycie uduszone i przyprawione bełtamy jajko widelcem na miseczce i wlewamy do ryżu tak, żeby zostały całe pasma jajka.
- Dusimy całość do ścięcia jajek, lekko mieszając, żeby się nie przypaliło, ale żeby “nie zniknąć” jajka.
Smakuje bardzo fajnie i jest dość lekkie, plus super proste. Jajko zastąpić drobno pokrojonym tofu, które trzeba dodać nieco wcześniej, razem z przyprawami i przykryć.