Wpadł w południe do mojej pracowni i pyta, czy idę do kina. Już.
Ja że nieubrana, niedobrze wyglądam.
On: YOLO?
Ja, że niegotowa, że nie zdążę.
On, patrząc mi głęboko w oczy i robiąc gest Mocy: Już jesteś.
No to poszliśmy, stawiał. Na część siódmą, która zapowiada część ósmą i dziewiątą. Oglądało się, wszystko było w porządku, ale Mocy nie poczuliśmy. Niezły, ale przewidywalny koktajl z poprzednich części. Trochę się wzruszyłam powrotem starych postaci, ale nie porwały mnie nowe. Nie, nie rozczarowałam się, ani nie narzekam, ale tak trochę “nic nowego”. Młody był bardziej krytyczny, w dodatku bez śniadania. Wzięłam go do naszej osiedlowej Oberży u Sąsiadów. Tam spotkaliśmy Samo Zuo i drogo za nie zapłaciliśmy. Jeśli knajpa capi smrodem z ulicy codziennie od lat, kiedy ją mijasz – mam radę, nie wchodź do środka…
A konwersacja z okolic świąt. Niech w Nowym Roku Moc będzie z Wami!