Wczoraj w kinie pomiędzy małym Najedzeni Fest a galaretką kokosową z winem śliwkowym w Tao by Zen na Józefińskiej – zaliczyłam bardzo dobry Dallas Buyers Club, a dziś w domu pomiędzy powiewami halnego za oknem i podmuchami kompletnej niemocy twórczej w głowie – bardzo przyjemny film dla intelektualistów w starym stylu Communion z 1998.
To akurat z inspiracji nowym teledyskiem hipiersoniKa…
Ciekawa uwaga – moda końca lat 80 w wydaniu dla bogatych wciąż dobrze wygląda i nie razi nieznośną obsceną. Czyli jednak po coś są ci projektanci mody.
Nie wiadomo dlaczego, początek Communion wzbudził we mnie cichą tęsknotę za Don’t Look Now Roega…