Zaraz jedziemy do rodziców na wieś. Sama myśl o smakołykach, jakie tam na mnie czekają wywołuje ślinotok, ale druga myśl o tym, do jakiego stopnia się przejem wszystkim, co niekoniecznie mi służy, i jak się będę po tym czuć, przeraża mnie.
Tak więc od wczoraj przygotowuję się psychicznie do Świąt. Dziś mam taki obiad:
Czego i wam życzę 😉