Tak mi się plącze po głowie od wczoraj, co jeden z moich klientów napisał, że nie ma śmiałości przyjść, zagadnąć, bo się trochę obawia mnie i tego, co wiem.
Pamiętam, jak zaczynałam przed laty swoją porzuconą karierę naukowca – zaprzyjaźniłam się z pewnym nobliwym facetem, który powiedział coś, co pozwoliło mi poznać wielu ciekawych ludzi. Przygotowywałam się silnie stremowana do jakiegoś wystąpienia na poważnym kongresie. Przejmowało mnie to, że tyle wybitnych osób, profesorów, a przynajmniej doktorów będzie słuchało mojego skromnego i głupiego referaciku. Ten mój przyjaciel powiedział wtedy: popatrz na to z drugiej strony, przecież to wszystko są ludzie. Też kiedyś zaczynali, też przeszli tę samą drogę. Wiedzą więcej, ale nawet jeśli nic nowego nie powiesz, oni i tak będą patrzeć na ciebie z sympatią. Wśród nich, jak i wśród wszystkich ludzi, są zwykli buce i są bardzo fajne osoby. Po prostu przestań się ich bać.
Tak też zrobiłam. Od tego czasu zaprzyjaźniłam się z wieloma wielkimi postaciami, profesorami, pisarzami, czy artystami, bo przecież to wszystko są ludzie. Szukam więc tych, którzy są dla mnie sympatyczni, ciekawi, z którymi mogę znaleźć wspólny język. Jedni są bliżej, inni dalej, jednych poznaję na lata, a innych od czasu do czasu spotykam na godzinkę czy dwie. Najważniejsze, jeśli chce się kogoś poznać, po prostu trzeba spróbować. Nie warto się zamykać, wycofywać ani zakładać, że coś wyjdzie nie tak, że ktoś popatrzy na ciebie z góry, albo cię oceni. Wiadomo, że jak ktoś wie więcej niż ty, to zdaje sobie sprawę z pewnych twoich niedociągnięć, ale czemu przerażać się czyjąś oceną, zamiast stwierdzić, że jest szansa na poznanie czegoś nowego, dowiedzenie się. Przecież takie szanse nie chodzą w tłoku ulicami, po co je marnować?
Działam teraz w obszarze zdrowego ożywiania i wiem sporo na ten temat, co nie oznacza, że jestem nieomylna, albo że wiem wszystko, albo że nie pogadam z kimś, kto wie mniej. Wprost przeciwnie, chętnie dzielę się swoją wiedzą i swoim światopoglądem. Dużo czasu poświęcam na uczenie się, badanie, sprawdzanie. Szukam, czytam, dowiaduję się, rozmawiam. Co nie oznacza, że każda inna osoba, która poświęciłaby tyle samo czasu, energii, czy uwagi na te badania, wiedziałaby mniej ode mnie. Oczywiście nikt nikomu nie da moich kilkunastu lat intensywnej pracy ze słowem, pisaniem, ani tych kontaktów z ludźmi, ani tych doświadczeń, i mojego zainteresowania ekologią, czy pracy nad poszerzaniem świadomości, ale przecież nie potrzeba na świecie dwóch Renat. Każdy może coś swojego wnieść, i ja też bardzo jestem otwarta na osoby o odmiennym doświadczeniu, a wspólnej płaszczyźnie zainteresowań. W dodatku każdy osobny przypadek, nawet zdrowotny to dla mnie też szansa na dowiedzenie się czegoś nowego.
Może i jestem w pewien sposób specyficzna, ale czy jest się czym przejmować? Przynajmniej chce mi się to, co nie chce się większości ludzi. Strach ma wielkie oczy, a ja przecież nie gryzę. Przynajmniej nie bez powodu…