Spokojny, niedzielny poranek. Drzemię w półśnie, kiedy zostaję potraktowana dźwiękami brutalnej muzyki, do której mój syn ćwiczy bas. Nie dowierzam – po co on to robi? Jakieś specjalne riffy?
Podnoszę się, żeby choć zamknąć drzwi. Zerkam do niego zaskoczona, że już nie śpi, przygotowana do wyrażenia swojego estetycznego zniesmaczenia.
Synuś podnosi na mnie ciężkie, zdegustowane spojrzenie i retorycznie pyta:
– Dlaczego muszę grać w tak niskim stroju tak straszną muzykę?
Zgłosił się na konkurs i okazało się, że musi grać metal…