Ani pozytywnie ani negatywnie. Zaskoczył mnie rozwiązaniem i w zasadzie brakiem możliwości innej interpretacji niż karmiczno-metafizyczna (albo duchowa), kiedy grzech popełniony nieświadomie przez rodziców musi zostać odpokutowany przez ukarane, nawiedzone dzieci.
W interpretacji trzeba też dokonać pewnego odwrócenia, bo głównymi bohaterami i osią zdarzeń, rdzeniem, na którym fabuła jest osadzona są rodzice rodzeństwa, Dr. Stafford Weiss i jego żona, a nie Havana (genialna Julianne), która ściąga całą uwagę na siebie. Julieanne i jej problemy z matką jest postacią drugoplanową, potrzebną do wyeksponowania Agathy Weiss, zza której dopiero wyłania się cała skryta tajemnica o rodzinie Weissów. Los Havany po prostu nakłada się na rolę, jaką w rodowym fatum pełni Agatha.
Bo Agatha wzięła na siebie położenie kresu rodzinnemu tabu, odgrywając od dziecka z bratem role swoich rodziców. Nie chcę się rozpisywać, bo musiałabym zaspoilerować cały film, ale Hellinger miałby tu wiele do zrobienia. Secrets kills.
Bardzo ciekawy pod wieloma względami film, na pewno świetnie dopracowany i wymuskany w każdym względzie. A zagrany cudownie.