Słucham dziś sobie nowej Adele, bo wszyscy wrzucają, gdzie się da, wywiady czytam. O jej zdumieniu tym, że JUŻ ma 27 lat i trzyletniego syna, i że żal jej przemijania i tego, że nigdy nie będzie mieć 19 lat ponownie i myślę sobie, ILE jeszcze przed nią…
Odkryć, wzruszeń, załamań, zrozumień, rewizji, przemijania, strat i pogodzenia. Oraz tego, że za kolejne 19 lat będzie mogła robić wszystko to, o czym sądzi, że już jej nie wolno, tylko świadomie, z wyboru, nie z buntu.
I że takie piękne jest to całe przemijanie!
“Oto powód, dla którego Adele jest tak ważna. Nie dlatego, że sprzedaje miliony płyt i wygrywa po drodze każdą możliwą nagrodę. Jest ważna dla mnie, tak samo, jak jest ważna dla ciebie, bo śpiewa o życiu w taki sposób, który głęboko nas porusza i robi to pomimo swojej „encyklopedyczności” i swoich „zasięgów”. Ona nie bawi się w sławę. Nie wraca z nowym lookiem czy koncepcją co płytę. Adele jest artystką, ale nie estradową. Jest Patsy Cline, Stevie Nicks, Frankiem Sinatrą i Arethą Franklin naszego pokolenia. Tworzy ważne dzieła muzyczne, które rozpalają kolektywną świadomość i śpiewa piosenki, które coś znaczą. Pisze je sama, w swoim własnym czasie, a gdy są gotowe – wydaje płytę i udziela garstkę wywiadów”.
Za Hattie Collins, link do wywiadu.