W prawidłowym odżywianiu najważniejsza jest różnorodność. Żyjemy bardzo szybkim tempem, nie mamy czasu dla siebie, nie mamy czasu na gotowanie, nawet na staranne i przemyślane zakupy. Najszybciej wychodzą nam działania rutynowe, wynikające z przyzwyczajeń, nie zaś ze świadomie podjętych decyzji czy realnych potrzeb. Biegniemy do tego samego sklepu, podchodzimy do tej samej półki, wrzucamy do koszyka te same produkty i niezmiennie, latami jemy to samo. Nawet nie zauważając, że producenci zmieniają lub obniżają jakość, stosują coraz bardziej przemysłowe czy chemiczne produkty…
Dietetyka XX wieku przyzwyczaiła nas do dwóch rzeczy – obliczania białek, węglowodanów i tłuszczów oraz kalorii. W prezencie i łaskawości dorzuciła nam parę ważnych witamin i mikroelementów. Cóż, kiedy XXI wiek mówi nam, że nasze jedzenie szkodzi, a rozwój cywilizacji ułatwiając życie – niszczy zdrowie. Ale XXI wiek mówi nam jeszcze, że ciało potrzebuje materiału – różnorodnego, bo przecież jest szalenie rozbudowane, składające się z wielu zupełnie różnych od siebie organów, tkanek, struktur, funkcji… I mówi, że do odbudowy tych bardzo różnych tkanek potrzebujemy chemii organicznej – fitozwiązków, które w wielkiej obfitości występują w roślinach, szczególnie tych o kolorze zielonym. Jeśli chcemy więc iść z duchem czasu, chcemy jak najdłużej być piękni, młodzi i w naturalny sposób energiczni, jedzmy zielono i tak różnorodnie, jak tylko się da!
Od lewej dolnej strony: szpinak, jarmuż, por, młoda pietruszka, szalotka, nać selera, fasolka szparagowa żółta i zielona, brokuł, ziemniaki, kapusta włoska, cebula, kapusta biała, bób.
* Używam warzyw wyłącznie organicznych; pestycydy są dla ludzi trujące. U mnie wywołują alergiczne stany zapalne, osłabienie, chropowatą skórę, wzdęcia i silne pieczenie w żołądku.
Jak przygotować prosty, pełnowartościowy i nowoczesny obiad w nieco ponad godzinę (łącznie z oczyszczeniem warzyw)? Nie starcza mi czasu na codzienne gotowanie, więc przygotowuję zapas na dwa, trzy dni. Dla niektórych może to być za dużo, można więc zredukować ilość składników np. przez pół.
Ddo dwóch garnków wlewam około 2/5 wody, czyli mniej niż pół. Zawsze gotuję w małej ilości wody, szczególnie rośliny zielone. Pozwala mi to uzyskać mocniejszy wywar i nierozgotowane warzywa. Najważniejsza jest kolejność wrzucania warzyw do garnka – od najdłużej gotujących się do najkrócej. Ponad wodę można wystawić wyłącznie te, które gotują się 7-10 minut – koniecznie pod pokrywką.
Do pierwszego garnka wrzucam żółtą fasolę, bo jest najbardziej dojrzała, ma najgrubsze łyko. Doprowadzam do wrzenia i gotuję około 10 minut.
Do drugiego garnka wrzucam najpierw wyszorowane szczotką do warzyw ziemniaki w skórkach, doprowadzam do wrzenia i krojąc dorzucam posiekane niezbyt drobno – nać selera, łodygi pietruszki i pora. Gotuję jakieś 5 minut.
Do garnka 1. wrzucam umyty bób (jest drobny i młody, gdyby był większy zaczęłabym gotowanie od niego). Gotuję mniej więcej 10 minut.
Do garnka 2. dodaję pokrojoną w ósemki cebulę, posiekany niezbyt drobno jarmuż bez grubych części łodyg oraz korzeń młodej pietruszki. Gotuję 5 minut.
Do garnka 1. wrzucam fasolkę zieloną – jest najmłodsza, najświeższa. Gotuję bez soli pod przykryciem do miękkości (15-20 minut). Bób i fasolki dobrze jest mieć prawie całe pod wodą, lub przewrócić podczas gotowania, inaczej będą twarde te znad wody i rozgotowane te z wody.
W międzyczasie płuczę i namaczam soczewicę (na zdjęciu kanadyjska odmiana dupuy):
Ziemniaki są już w połowie gotowe, więc na wierzch układam pocięte w dość grube kawałki obie kapusty, brokuła, szalotkę i szpinak. Przykrywam, gotuję koło 10 minut. Ten garnek – z młodymi warzywami – nie powinien gotować się dłużej niż 20-25 minut, trzeba więc dobrze rozgospodarować czas. Stare warzywa będą gotować się dłużej i raczej w wodzie niż na parze.
Kiedy mija ten czas, zlewam wodę spod warzyw do osobnego garnka i zostawiam warzywa pod przykryciem, żeby jeszcze doszły do siebie. Odcedzam moczącą się soczewicę (wylewam wodę, żeby pozbyć się substancji wzdymających) i wsypuję do wody spod warzyw. Dorzucam kilka gałązek koperku i jedną niedużą świeżego lubczyku. Przykrywam i gotuję do całkowitej miękkości, mniej więcej 35 minut.
* Przy gotowaniu strączków koniecznie trzeba zastosować się do zalecenia gotowania ich do miękkości. Lepiej rozgotować niż nie dogotować. Łatwiej się strawią i wchłoną. Strączki są bardzo ważne dla naszego zdrowia, powinny znaleźć się na naszym stole codziennie, szczególnie przy zalecanym tu odżywianiu roślinnym. Są źródłem dobrze przyswajalnego, zdrowego białka roślinnego, którego wartość odżywcza w stosunku do kalorii jest bardzo wysoka. Wartość odżywcza mięsa jest znacznie niższa, w dodatku mięso czerwone szkodzi i jest już w udokumentowany sposób przyczyną licznych chorób cywilizacyjnych, w tym chorób serca i nowotworowych.
W tym yczasie fasolki szparagowe i bób powinny dojść, wyłączam więc gaz. Moja soczewica wymagała większej ilości wody niż udało mi się zdobyć spod warzyw, dlatego dolewam jej trochę spod fasolki i bobu. Resztę wody odcedzam i zachowuję na później. Przyda się pod kaszę, ryż lub gdybym chciała ugotować same ziemniaki…
W czasie, gdy soczewica się gotuje i gra mi taka oto muzyka: Deniz Kurtel, wsuwam pierwszą porcję warzyw. Polewam ją tylko bardzo pysznym tradycyjnym octem balsamicznym z Modeny (dostępny w Vintage), i delikatnie przesypuję nieoczyszczoną solą morską. Napawam się bardzo wysoką jakością i wyrazistym, bogatym smakiem organicznych warzyw, które udało mi się kupić od ekologicznych rolników na Targu Pietruszkowym.
Tak, jestem dzikus z krzaków znad górskiej rzeki, wsuwam więc całość palcami… Jest bosko!