Renata Rusnak
  • STRONA GŁÓWNA
  • KULTURA
    • Ludzie
    • Podróże
    • Recenzje
    • Krótko
  • ROZWÓJ
    • Dylematy
    • Ekologia
    • Edukacja
    • Świadomość
  • ODŻYWIANIE
    • Miejsca
    • Produkty
    • Przepisy
    • Zdrowie
  • KSIĄŻKA
  • KIM JESTEM
  • KONTAKT

Renata Rusnak

  • STRONA GŁÓWNA
  • KULTURA
    • Ludzie
    • Podróże
    • Recenzje
    • Krótko
  • ROZWÓJ
    • Dylematy
    • Ekologia
    • Edukacja
    • Świadomość
  • ODŻYWIANIE
    • Miejsca
    • Produkty
    • Przepisy
    • Zdrowie
  • KSIĄŻKA
  • KIM JESTEM
  • KONTAKT
Recenzje

Nocny maraton filmowy, Najedzeni Fest, edycja Slow Food

written by Renata Rusnak 6 kwietnia 2014
Nocny maraton filmowy, Najedzeni Fest, edycja Slow Food

Fajna sprawa z nocnymi przeglądami filmowymi szczególnie, jeśli się na nim zbierze parę znajomych osób. Jest w Krakowie bardzo ciekawa cykliczna impreza gastronomiczna, taka trochę wyciągająca małe, nietypowe knajpki na widok publiczny, dająca okazję do skontaktowania lokalsów z lokalami, dedykowanych nie pod turystów, a pod nich. Nie będę się tutaj więcej rozpisywać o idei festiwalu, bo piszę o nim na Jedz Naturalnie, ale łapiecie klimat.

Magada Wójcik i Kasia Pilitowska, czyli pomysłodawczynie i organizatorki Najedzeni Fest robią bardzo, bardzo dobrą robotę dla podniesienia świadomości i pewnie też jakości gastronomicznej w tym mieście i szerzej, w Małopolsce, bo przecież wystawcy przyjeżdżają nie tylko z Krakowa…

Do tej edycji zaproponowały jeszcze maraton filmowy – cztery świetne dokumenty wokół slowfoodowe, wzbogacone dodatkowo możliwością nabycia ręcznie robionych przekąsek i polskiego, lokalnego cydru pomiędzy projekcjami.

Kupiłam sporo wcześniej bilet z boku w ostatnim rzędzie, bo sale Kina pod Baranami nie są znowu jakieś wielkie, a zawsze uda się bezkolizyjnie wyjść jakby tak zwane co.  W ostatniej chwili dokupowałam bilet dla Gosi, ze zdumieniem odkrywając, że obok mojego siedzenia są jeszcze dwa wolne. Na korytarzu spotkałyśmy Malinę, która miała bilet obok nas rząd wcześniej, ale przeniosła się na to wolne siedzenie obok nas. A potem wpadła Agnieszka, z którą co prawda umawiałam się wcześniej na seans, ale bez ustalania miejsca. No i co się okazało? Zajmowała miejsce następne od nas!

Selfie z oślej ławki Pod Baranami, Najedzeni Fest

Ubawiła mnie ta intuicyjna wspólnota i pociąg do oślej ławki. Zaraz się zresztą okazało, że grzeczne dziewczyny z tyłu wcale nie siadają – dobrze się jeszcze nie zaczęło, a my już rozlewałyśmy białe wino. Nie żeby wyszło taniej niż cydr, albo było zimniejsze, zwłaszcza po tym, jak wciągnięta w projekcję Aga postawiła je “na chwilę” w swoim fotelu. Do tego przekąski i sushi z korytarza, Aga miała nawet kocyk i podusię! Ale starałyśmy się zachowywać, i nie za bardzo przeszkadzać, nie było zresztą co przeszkadzać, bo filmy okazały się świetne, i oglądałyśmy je z dużą uwagą.

Na tym chyba zresztą polega radość dorosłego życia, że choć czasem robi się rzeczy jak w liceum, to robi się je myśląc i świadomie dobierając zdarzenia. Jeśli już idę do kina to nie po to, żeby sobie pohałasować, zjeść pop corn, i wypić tani alkohol, tylko idę spędzić czas w taki sposób, w jaki kształtuję swoją rzeczywistość. Pozwala mi to utrzymać wewnętrzną młodość, jednocześnie zachowywać się dojrzale i odpowiedzialnie. Mam nadzieję, że nasi sąsiedzi nie twierdzą inaczej.

Małgośka i Malina zobaczyły dwa filmy, ja dwa i pół, Agnieszka – jeszcze nie pytałam, ale miała zamiar wytrwać do końca, a potem iść na pierwsze warsztaty festiwalowe o 11 rano!

Historia Slow Foodu, Najedzenie Fest

Stefano Sardo, Slow Food Story, 2013 – ciekawy, porządkujący, dość dowcipny, skupiony na wizjonerskiej postaci założyciela Slow Foodu, Carlo Petriniego i jego najbliższego otoczenia. Lekko ikonizujący, ale przede wszystkim skupiony na przesłaniu – Slow Food to nie tylko troska o własne, nierzadko zesnobowane podniebie; to przede wszystkim troska o otoczenie, rolników, jakość, lokalne, często ubogie społeczności, o Matkę Ziemię w końcu.

Markus Imhoof, More Than Honey, 2012 – poruszający, wizualny, piękny, wprawiający w refleksję film. Również przygnębiający jak wszystko, co robi człowiek, niszcząc życie. Dotknął czegoś w środku i gdzieś tam został we mnie. I dość banialuków, sami zobaczcie.

Péter Kerekes, Cooking History, 2009 – z tego wyszłam, bo usiłował mnie zdołować, a ja się nie chciałam zgodzić. Może i ładny albo ciekawy, ale nie lubię dokumentów o wojnie. Stary hitlerowiec, stary bojówkarz żydowski i stara sowiecka kobieta. Nie moje klimaty, choć chyba skończyło się szczęśliwie i na pewno wzruszająco i każdy się popłakał, ał. Mogłabym nawet dosiedzieć do końca z uwagi na kolejny film, gdyby od rana nie trzeba było się zrywać na nogi i potem spędzać całego dnia na Najedzonych. A przecież wieczorem chciałoby się jeszcze pójść i na After Party z degustacją 3 dań Chrząstowskiego, Janickiego i Caro…

Ostatniego, Jiro śni o sushi nie znam, ale chciałabym zobaczyć i pewnie zobaczę. Sushi w przerwach było całkiem smaczne. Pomysł na to, żeby dało się coś zjeść pomiędzy seansami jest przyjemny, choć nie wiem czy dla wystawców, ślęczących tam całą noc z tak niziutkimi marżami miało jakiś finansowy sens.

Patrzę na zegar – mija jedenasta, czyli najciekawsze masowe wydarzenie kulinarne właśnie się rozpoczyna. Pora się zbierać, zanim wyjedzą mi wszystkie nowości!

Pod Baranami, projektor

festiwalNajedzeni
0 komentarz
Renata Rusnak

poprzednie posty
Pyszna czarna soja w sosie i warzywach!
następny post
The Lone Ranger. Niedziela w poniedziałek

Może Cię zainteresować

Zjawa (Revenant) 2015, nie taki denny film

20 lutego 2016

Blogowigilia 2014. Integracyjny wypas na medal

22 grudnia 2014

Bardzo ładny Kar Wai Wong

11 września 2014

Slow West to nie western

27 listopada 2015

Detachment, 2011. Zagłada szkoły Usherów

15 maja 2015

Muzea i czy potrzebna sztuka?

19 października 2012

Reni Jusis w Papuamu – znajomość na długo

10 maja 2012

Trzeba dojrzeć do Co się wydarzyło w Madison...

15 lutego 2014

Bhutańskie kino, Miód dla dakini, recenzja

25 lutego 2018

Tradycje kulinarne na Podkarpaciu. Gdzie te smaki dzisiaj?

28 maja 2015

Napisz komentarz Usuń odpowiedź

MOJA KSIĄŻKA

DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ

O MNIE

O MNIE

Renata Rusnak

rocznik 1974, blogerka, pisarka, tłumaczka literatury ukraińskiej. Inicjatorka wydarzeń kulturalnych i kulinarnych, propaguje samorozwój, świadome życie i odpowiedzialne wybory.

WIĘCEJ

Subskrybuj

Facebook Twitter Instagram

Instagram

No images found!
Try some other hashtag or username
Footer Logo

renatarusnak.com 2017

  • KSIĄŻKA
  • AUTORKA
  • RECENZJE
  • BLOG
  • KONTAKT
  • MEDIA
  • ZAMÓW