Jest już tak zimno, że koty siedzą wokół mnie przycupnięte jak osowiałe gacki – o tej porze roku chciałyby zamieszkać pod moja koszulą, albo choć uwić sobie gniazdko we włosach. Muszę oddawać im swój najcieplejszy, urodzinowy koc, inaczej napromieniują mnie poczuciem winy, z którego nigdy się nie otrząsnę.
Szczęśliwie, ta pora roku trwa krótko – tylko do czasu aż odpalę ogrzewanie. Wtedy z letniego słonka na ganku przeniosą się na kaloryfery.