Spróbowałam wczoraj Soave Classico DOC Il Nicolaio Roncolato (100% szczepu garganega, wow, uczę się!), które fermentuje nad osadem drożdżowym w beczce. Podobno rzadkość dla białego wina. Ale ja nie o tym… Ja o tym, że wsadziłam nos w kieliszek i… za skarby świata nie mogłam sobie poukładać w głowie wrażeń.
Znam ten zapach, znam te skojarzenia, ale co to? Nie mam pojęcia. Cudownie przyjemny, bardzo głęboko przenikający zapach miodowych dzikich kwiatów – ok, ale o co jeszcze chodzi?
Zamknęłam oczy, sztachnęłam się, no i jest, eureka! To przecież… rusałki! : )))
Wino pachnące rusałkami
To wino przenosi nad potok, na wciąż nierozgrzaną łąkę, z pojedynczymi brzozami gdzieś w pobliżu. Już bez porannej mgły, której zapach nadal daje się wyczuć w pierwszych promieniach słońca. Ostatnie krople rosy nikną znad traw, w których igrają rusałki. To właśnie one rozsiewają tę nieco duszącą woń z miodnych, rumiankowych wianków na głowach. Bo tych kwiatków nie ma na samej łące, one są zebrane gdzie indziej i przyniesione tu, nad potok.
Może chodzi o zapach beczki, poniekąd obcy dla samego szczepu i środowiskowych warunków winnicy, dodający mu jednak perwersyjnej dojrzałości. Bo rusałki w oczywisty sposób są perwersyjne. Czyhają przecież na nierozważnego młodzieńca, by zwabić, odebrać kontrolę nad sobą, utopić w potoku…
Tak właśnie wyobrażam sobie porannego kaca po przedawkowaniu tego wina.
Il Nicolaio Roncolato będzie fajne do podelektowania się, pozwolenia sobie na odrobinę wyobraźni. Sprawdzi się zarówno podczas picia z kimś bliskim (choć nie w tłumie), jak i samemu (choć nie w samotności!). W spokoju ducha, w zaciszu, z pięknym widokiem za oknem, lub przy kominku. Na pewno z dobrą książką. Nie psułabym go do jedzenia, choć pewnie głoszę jakieś winiarskie bluźnierstwo. Nigdy natomiast nie chciałabym upić się tym winem, ani nie mogłabym spożywać go na co dzień, dla zwykłego relaksu. Są jednak w życiu takie momenty, tak gęste stany ducha, gdy obcowanie z rusałkami przemienia się w czystą, niezmąconą przyjemność zmysłową. A o to przecież chodzi!
[zobacz wrażenia z degustowania Amarone od Roncolato]