Wydaje mi się, że bez edukacji seksualnej w szkole hodujemy sobie pokolenie emocjonalnych kalek, które naprawdę mogą nie mieć pojęcia o życiu intymnym i poszanowaniu drugiej osoby. Co gorsza, wcale ten brak edukacji, albo wręcz zła edukacja seksualna nie pomoże Polsce w zachowaniu tak zwanych tradycji rodzinnych.
Współcześni konserwatyści bowiem nie rozumieją jednej podstawowej sprawy – w obecnych warunkach medialnych, w których seks i nagość od urodzenia nie są dla naszych dzieci żadnym tabu, nie edukowanie ich w kwestii otwartej seksualności, zabezpieczeń, niechcianej ciąży i zagrożeń związanych z chorobami przenoszonymi tą drogą, bardzo szkodzi i wypacza wszelkie wartości rodzinne i nawet chrześcijańskie.
Nie jest w żaden sposób możliwe, żeby nasze dzieci były w zdrowy sposób seksualne, kiedy mają wprowadzone takie pomieszanie w tej dziedzinie. Jest mało prawdopodobne, by potrafiły tworzyć i pielęgnować normalne, tradycyjne rodziny w erze komputerów i wirtualnego życia społecznego, które tak mocno różni się od życia w poprzednich okresach.
Edukacja seksualna w obecnej szkole, albo raczej jej zupełny brak, wprowadza wielki zamęt w głowach dzieciaków właśnie dlatego, że nikt im nie tłumaczy podstaw rządzących całym światem ludzkim. Szczęście mają te dzieciaki, których rodzice chociaż naprowadzą na rozsądną edukację w internecie, ale co z chłopakami, uczącymi się na pornografii i z dzieczynami przekonanymi, że muszą się sprzedać, by zyskać status społeczny lub finansowy?
Brak edukacji seksualnej w szkole moim zdaniem jest największym zagrożeniem dla tradycyjnych wartości rodzinnych, bo spycha sferę seksualną do kategorii czegoś odrażającego i niewiadomego, co nie zachęci ich do opuszczenia własnej bezpiecznej klawiatury, nawiązania kontaktów intymnych, głębszych niż zaspokojenie żądzy, czy związek oparty o wymianę usług. Nie da się dzieci nauczyć normalnych relacji międzyludzkich, bez pokazania im normalnej drogi seksualnej, w tym homoseksualnej w czasach, kiedy seksualność nie tylko nie jest tabu, ale kiedy agresywna, jawna seksualność stała się wszechogarniającą normą.
Nie ma nic istotniejszego niż jedzenie i seks, bo tylko one gwarantują naszemu gatunkowi przetrwanie.
Mi się te odruchy szczęśliwie udało dość szybko u dzieciaków wyplenić, zresztą to jest tak, jak ze wszystkim – co dzieci widzą, to naśladują – czy widzą w domu, czy w szkole. Może ty również rozmawiasz ze swoim dzieckiem i może ten problem nie dotyczy ciebie. Jak to jednak wygląda w innych, zwykłych domach?
Pozostaje wiara w ludzkość i w to, że pewne wartości będą pielęgnowane tak czy inaczej właśnie z powodów humanitarnych, czysto ludzkich. Widzę to zresztą po najbliższym otoczeniu syna; te dzieciaki szukają w życiu czegoś więcej. Tylko niestety bardziej się te wartości ujawniają w środowiskach liberalnych i nawet homoseksualnych, niż w konserwatywnych nosicielach “tradycyjnych wartości rodzinnych”…
Bardzo ważny i ciekawy wywiad o generowaniu przemocy w szkole z Iwoną Chmurą-Rutkowską.